Rozdział trzydziesty pierwszy

Jestem też na Wattpadzie, gdyby ktoś mnie szukał :) 

* * * 

To był dosłownie ułamek sekundy. Logan od razu wstał z mojego łóżka marszcząc przy tym brwi, ale na jego twarzy wciąż widziałam niepewność. Wesołe iskierki, które tańczyły wcześniej w jego oczach całkowicie wyparowały i bałam się, że z mojego powodu nie wrócą tam przez bardzo długi czas.
- Czy ty sobie ze mnie żartujesz? - zapytał śmiejąc się w nerwowy sposób. - Lepiej, żeby tak było, bo przysięgam, że nie wytrzymam - dodał ostrzegawczym tonem.
Wstrzymałam oddech zaplatając dłonie na klatce piersiowej. Usta zaciskałam w prostą linię i chociaż chciałam powiedzieć, że żartuję - nie mogłam tego zrobić. Nie zamierzałam go znowu okłamywać, chciałam by znał prawdę. Wiedziałam, że Logan od razu zrozumiał dlaczego nie odpowiedziałam. Sekundę później złapał w dłoń szklaną kulę, która stała na półce nocnej i zamachnął się rzucając nią w moją stronę. Poczułam powiew powietrza, gdy świsnęła tuż obok mojego ucha, a następnie rozbiła się na malutkie kawałki uderzając w ścianę. Dudniło mi w uszach, moje dłonie pociły się coraz bardziej, a w nogach czułam dziwne mrowienie.
- Logan ja... wszystko ci wyjaśnię - zaczęłam drżącym, zdenerwowanym głosem.
- Słucham?! - warknął. - Co ty niby chcesz wyjaśniać? Że pieprzyłaś się z tym śmieciem za moimi plecami? - podszedł bliżej, ale zmarszczył czoło i zatrzymał się w miejscu wyciągając przed siebie ręce. - Nie, poczekaj. Przecież nie jesteś, aż tak głupia, prawda? Nie zrobiłaś tego z nim?
- Logan...
Od razu złapał się za głowę i energicznie nią potrząsnął, jakby chciał się pozbyć z myśli jakiegoś obrazu. Widziałam, że się stara, by nie zrobić czegoś głupiego, ale z każdą mijającą sekundą emocje w nim narastały coraz bardziej i bardziej. A najgorsze było to, że to nie złość była widoczna na jego twarzy, a zawód. Jakbym złamała mu serce, albo zrobiła coś jeszcze straszniejszego.
- Popierdoliło cię? - zapytał rozkładając ręce. - Chcesz powiedzieć, że kiedy ja byłem zajęty on...
- Przejmował się mną! - tupnęłam nogą próbując usprawiedliwić siebie i Justina. - Wiem, że to wszystko było strasznie głupie... Ja jestem głupia - przyznałam. - Nigdy nie powinnam na to wszystko pozwolić, ale stało się. Tylko Logan, to nie ty byłeś przy mnie, gdy rodzice się rozstali, to nie ty mi pomagałeś.
Otworzył na chwilę usta, a jego dłonie zacisnęły się w pięści. Podszedł do mnie szybkim krokiem i mocno chwycił za ramię.
- Jesteś z nim tak długo i dopiero teraz mi o tym mówisz?! - wrzasnął, a mnie przeszły dreszcze. Nie potrafiłam znaleźć w głowie słów, które zabrzmiałyby w miarę mądrze. Chciałam mu to wszystko wyjaśnić, ale nic co przychodziło mi na myśl nie było wystarczająco dobre i wiedziałam, że w żaden sposób nie ukoiłoby złości Logana. Chwycił wolną dłonią ramkę ze zdjęciem, która stała na półce tuż obok i energicznie walnął nią w drewnianą powierzchnię, a następnie upuścił na podłogę. Na szkle powstało pęknięcie, które przypominało pajęczynę. To było nasze wspólne zdjęcie, ale nie dbałam o nie. Mógł zniszczyć każdą jedną rzecz, która znajdowała się w moim pokoju, byleby mi wybaczył. Zależało mi na tym bardziej niż na Justinie. Mogłam nawet całkowicie zerwać z nim kontakt, byleby relacja pomiędzy mną, a Loganem wróciła do normy.
- Był kiedyś w naszym domu? - zapytał, a ja bez zastanowienia skinęłam głową. - Kiedy?
- Pamiętasz jak kilka tygodni temu znalazłeś w moim pokoju plamy z farbek? - zagryzłam usta, gdy zrobił wielkie oczy. - Cóż, -westchnęłam - właśnie wtedy.
- Wpuściłaś go do środka? - zapytał cicho przymykając oczy. Na jego czole pojawiła się mała pulsująca żyłka. - I ja się kurwa zastanawiałem dlaczego ktoś rozwalił twój pokój! Spędziłem nad tym tyle dni! A teraz wszystko jasne, to oczywiste, że to był on! - krzyczał zaciskając swoją dłoń na moim ramieniu coraz bardziej.
- To nie mógł być on! Wyjechał wtedy z Ryanem i wrócił zaraz po tym, gdy mu powiedziałam co się stało.
- Ryanem? - zaśmiał się w nerwowy sposób. - Poznałaś jego przydupasów?
- Tylko Ryana - westchnęłam. - Błagam, nie wściekaj się. Nic się tak naprawdę nie stało. Mieliśmy robić razem projekt i tak wyszło...
- Jesteś kurwa taka naiwna - fuknął odwracając się na pięcie. Przeszedł przez pokój w jedną stronę, a później w drugą. Jego twarz czerwieniała coraz bardziej, starał się wszystko w sobie stłamsić, ale byłam pewna, że nie da rady.
- Logan uspokój się.
- Uspokój?! - wrzasnął i z powrotem znalazł się przy mnie. Złapał mnie mocno za ramiona, ale nawet nie zadrżałam. Nie bałam się. Logan może i miał problemy ze złością, ale ja byłam jego siostrą, a on jeszcze nigdy nie podniósł na mnie ręki. Ufałam mu całą sobą i nie wierzyłam w to, że może mnie skrzywdzić. Przynajmniej fizycznie, bo jeśli chodzi o kwestię psychiki mógł powiedzieć wszystko co miałoby na mnie zły wpływ.
- Posłuchaj mnie.
- Nie, to ty posłuchaj mnie! Rozumiem - kiwnął głową, - szukałaś kogoś na kim mogłabyś polegać, bo ja byłem wtedy zajęty i zachowywałem się jak skończony cham. Obwiniałem cię za rozstanie rodziców... popełniłem wtedy błąd, ale cholera jasna dlaczego wybrałaś jego? Dlaczego nie Samantha? Dlaczego nie ktoś inny? Musiało paść akurat na Biebera?! Czy ty zdajesz sobie sprawę z tego ile jest ludzi w tym pieprzonym mieście?! - warczał. - Nawet nie wiesz jak bardzo nieodpowiedzialnie i idiotycznie się zachowałaś! Jestem pewien, że ten dureń tak ci namieszał w głowie, że w pewnym momencie zaczęłaś wierzyć w to, że to ja jestem tym złym, prawda? - zapytał, a moje serce pękło jeszcze bardziej, bo miał stu procentową rację. - Boże, jesteś chyba skończoną idiotką myśląc, że to nie jest powiązane z naszymi pokojami. Nie wpadłaś na to, że mógł to być ktoś inny z jego piesków? Nie pomyślałaś o tym, że próbuje nas nastawić przeciwko sobie, że cię wykorzysta, a potem zostawi?
- Nie zrobiłby tego... był wtedy strasznie przejęty.
Logan pokręcił głową.
- Więc gdzie jest teraz Emily? - zapytał ze śmiechem nachylając się nade mną. - Odszedł, prawda? Przespał się z tobą a potem zniknął, mam rację?
Zatrzepotałam rzęsami chcąc, by piekące łzy, które wypełniły moje oczy zniknęły. Odepchnęłam go od siebie, a potem zakryłam usta dłonią odwracając się plecami. Nie mogłam tego znieść i nie wierzyłam w to co mówił Logan. Doskonale pamiętałam to jak Justin się przejął, gdy powiedziałam mu o bałaganie w moim pokoju. Wrócił do miasta następnego dnia, ale jeśli to wszystko miało dla niego jakiekolwiek znaczenie powinien być tutaj ze mną, więc Logan miał po części rację.
- Nic już nie mów - poprosiłam łamiącym się głosem.
- Płaczesz przez tego frajera? - zaśmiał się odwracając mnie w swoją stronę, jego ręka ponownie zacisnęła się na moim ramieniu. - Witaj w prawdziwym świecie Emily! Okazuje się, że jesteś kolejną dziwką, którą Bieber wykorzystał. Moje serdeczne gratulacje! Tylko widzisz - oblizał nerwowo usta i mocno mnie odepchnął. - Tamte idiotki traciły tylko jego. A ty? Popatrz do czego doprowadziłaś! Właśnie straciłaś mnie, swojego własnego brata.
- Nie mów tak! - jęknęłam wyciągając dłoń w jego stronę, ale od razu ją odepchnął. - Logan!
- Spierdalaj - warknął gardłowo. - Myślałem, że mogę na tobie polegać, że jeśli ci czegoś zakazuję to mnie posłuchasz. Wszystko co robiłem było zawsze dla twojego dobra!
- Wiem!
- Nie - rzucił przez ramię strącając z półki doniczkę z kwiatkiem. - Wydaje ci się, że rozumiesz, ale to nie jest prawda. Gdybyś naprawdę rozumiała nigdy byś mi tego nie zrobiła! Nie zadawałabyś się z kimś kto prawie... - urwał. - Kurwa mać! Nie rozmawiałabyś z nim o mnie, ani nie zdradzała sekretów!
- Nic mu nie powiedziałam! - tym razem to ja zaczynałam się denerwować. - Rozumiem kurwa, jestem żałosną dziwką, która popełniła błąd. Świetnie! Dotarło to mnie, okej? Tylko wyjaśnij mi jedno Logan - mówiłam głośno, by mi nie przerwał. - Myślisz, że doszłoby do tego wszystkiego, gdybyś chociaż raz wyjaśnił mi o co chodzi? Gdybyś powiedział mi dlaczego go tak nienawidzisz?
- Słucham?! Więc teraz to moja wina? - zapytał z niedowierzaniem i zacisnął zęby. - Kurwa, da się upaść jeszcze niżej Emily?
- Dlaczego mnie nie słuchasz?! - krzyknęłam uderzając go w klatkę piersiową. - Zawsze mnie zbywasz i odwracasz kota ogonem! Dlatego nic ci nie powiedziałam! Nawet nie wiesz o tym, że McCann groził mi na tamtej imprezie, gdy pobiłeś się z Justinem i nie wiesz jak bardzo się bałam! Nic nie wiesz, ale gdybyś chociaż raz spokojnie mnie zapytał czy jest w porządku, czy nie potrzebuję pomocy to wszystko bym ci powiedziała! Może i chronisz mój tyłek, ale nie zapominaj, że ja robię dokładnie to samo! I to, że byłam z Justinem nigdy tego nie zmieniło.
- Zamknij się - warknął.
- Dlaczego nigdy mi nic nie odpowiadasz, gdy cię pytam? Dlaczego nie możesz mi wszystkiego wytłumaczyć? Nienawidzę tego kurwa!
- Co ci powiedział McCann? - zapytał przerywając mi. Zaczynałam odnosić wrażenie, że to nagle stało się dla niego najważniejsze, ale ja też miałam swoje pytania i nie zamierzałam udzielić mu odpowiedzi dopóki on sam mi nie odpowie.
- Logan!
- Co ci powiedział?!
- Dlaczego nienawidzisz Justina?
- Co ci powiedział? - zapytał akcentując każde słowo.
- Najpierw ty!
Krzyknął coś niezrozumiałego, a potem jednym, bardzo szybkim ruchem odepchnął mnie z taką siłą, że upadłam na podłogę. Uderzyłam łokciami o panele, ale nawet się nie skrzywiłam, prawdę mówiąc nic mi się nie stało.
- Teraz rozumiem, że ten idiota jest dla ciebie ważniejszy niż cokolwiek - splunął. - Życzę kurwa powodzenia, od teraz radzisz sobie sama!
- Logan proszę! - krzyknęłam za nim, ale było już za późno. Trzasnął mocno drzwiami wychodząc. Słyszałam dudnienie jego stóp, gdy zbiegł na sam dół. Przeklinał, krzyczał, zupełnie zignorował mamę, która pytała o co chodzi i chyba stłukł po drodze kilka rzeczy. Usiadłam podciągając pod brodę kolana zastanawiając się co mam teraz zrobić? Mimo wszystko Logan przyjął to w miarę dobrze... nie twierdzę, że nie spodziewałam się po nim tego, że może powiedzieć o kilka rzeczy za dużo, ale przerażała mnie myśl, że naprawdę zerwie ze mną kontakt. Nie mogłam się uspokoić. Poczułam lodowate dreszcze na całym ciele, więc skuliłam się jeszcze bardziej. Jeśli naprawdę mnie zostawił to zostałam całkiem sama. Bez Justina i bez Logana czułam się okropnie, jakby czegoś zabrakło w moim życiu. Nieznośny i całkowicie niezrozumiały ból w klatce piersiowej zdawał się rozchodzić po całym moim ciele. Przyciskałam zaciśniętą pięść do ust odliczając w myślach od zera do dziesięciu, próbując skupić myśli na głupich liczbach, ale to w niczym mi nie pomogło. Były tylko dwie osoby, o których nie mogłam przestać myśleć i zaczynało mnie to doprowadzać do szału.

*

Minęły dwa tygodnie. Dwa długie, ciągnące się w nieskończoność tygodnie, które sprawiły, że czułam się jak śmieć. Nie potrafiłam się na niczym skupić, ciągle chciało mi się płakać i łatwo można było mnie wyprowadzić z równowagi. Czułam się jak wrak człowieka i tak naprawdę na niczym już mi nie zależało. Marzyłam o tym, żeby spakować się i uciec na drugi koniec kraju i nigdy nie wrócić do tego głupiego miasta.
- Logan się odzywał? - zapytała Samantha w środę rano przytulając mnie do siebie.
- Próbowałam się do niego dodzwonić, ale nie odbiera, a mama nie chce mi podać jego nowego adresu, powiedziała, że on jej zabronił - westchnęłam ciężko pocierając twarz palcami. - Nie wiem tylko od kiedy ona go tak słucha.
- Jest kiepsko, co?
- Nawet nie wiesz jak bardzo. Wczoraj myślałam, że dostanę kręćka.
- Czemu nie dałaś mi znać? Mogłyśmy gdzieś wyskoczyć - powiedziała marszcząc czoło.
- Wolałam zostać w domu.
- Znowu płakałaś, co? - skinęłam głową czując, że znowu zbiera mi się na płacz. - Użalanie się nad sobą w samotności kompletnie do ciebie nie pasuje Emsy.
- Ciesz się, że nadal ubieram się w normalny sposób.
- Tak, to dobry znak - uśmiechnęła się przyglądając się mojej koszulce. - Ale od początku ci mówiłam, że to...
- Daruj sobie Sam - warknęłam zatrzymując się w miejscu. - Nie chcę tego słuchać, jestem pewna, że on po prostu musiał gdzieś wyjechać i załatwić coś bardzo ważnego, więc daj mi spokój.
- Wiesz - zaczęła i urwała. Spojrzałam na nią pytająco, jej twarz złagodniała, ale widać było po niej, że jest czymś zaskoczona.
- Co?
- Gdyby wyjechał... - oblizała usta nerwowo przenosząc na mnie spojrzenie. - Nie stałby tam z taką beztroską miną - powiedziała wskazując kierunek dłonią.
Powiodłam wzrokiem w tamtą stronę i wydawało mi się, że moje serce na chwilę stanęło. Ogarnęło mnie dziwne uczucie, jakby było mi słabo. Justin Bieber we własnej osobie dyskutował o czymś zawzięcie z Ryanem, a potem wybuchnął śmiechem jak gdyby nigdy nic. Poruszyłam ustami patrząc w jego kierunku i poczułam, że moje dłonie zrobiły się zimne, a głowa wypełniła się różnymi scenariuszami. Gapiłam się na niego nie wiedząc co powinnam zrobić. Widziałam jak szatyn przybija piątkę z Ryanem, a potem odwraca się w moją stronę i zmierza przed siebie. Zaschło mi w gardle, żołądek zacisnął się boleśnie i wydawało mi się, że moje płuca stały się jakieś mniejsze. Justin przeszedł tuż obok mnie, niemal dotknął swoim ramieniem mojego, ale nawet na mnie nie spojrzał. Nie zareagował na mnie w żaden sposób. Jakbym była tylko i wyłącznie powietrzem, obcą osobą, z którą nie ma i nie chce mieć nic wspólnego. Zaczęłam ciężko oddychać czując narastającą wściekłość. Moje zęby zaczęły boleć od ich mocnego zaciskania. Gdy otworzyłam dłoń zauważyłam na niej małe ślady półksiężyców od swoich własnych paznokci. Nie zostawię tego w ten sposób.
- Emily - zaczęła Samantha wystraszonym głosem widząc, że zamierzam pójść za Justinem, który właśnie wszedł na stołówkę. - Stój! - szarpnęła mnie za rękę. Rzuciłam jej gniewne spojrzenie chcąc, by dała mi spokój, albo przynajmniej nie wchodziła mi w drogę.
- O co ci chodzi?
- Co zamierzasz zrobić?! Przecież nie możesz! Logan już i tak jest dostatecznie wkurzony, więc... a przecież ktoś mu powie i... Emily!
- Zobaczysz co zamierzam zrobić - powiedziałam. - A teraz puszczaj! Idziemy do stołówki jak normalni ludzie, jest długa przerwa do cholery! - fuknęłam wyszarpując rękę z jej uścisku.
Wolnym, wymuszonym aczkolwiek pewnym siebie krokiem ruszyłam w stronę stołówki. Byłam tak wściekła na Justina, że nie zwróciłam uwagi głupim idiotkom, które bezczelnie plotkowały na mój temat. Przekroczyłam próg stołówki z zaniepokojoną Samanthą u boku i zatrzymałam się  pół kroku. Prychnęłam śmiejąc się do samej siebie. To nawet mnie nie zabolało jakoś wyjątkowo mocno. Moja podświadomość od razu postawiła mi ten obraz przed oczami, więc nie zrobiło to na mnie, aż takiego wrażenia. Wiedziałam, że to się w końcu stanie. Stałam w drzwiach z lekko przechyloną na bok głową patrząc na to wszystko z dystansem. Samantha była trochę bledsza niż ja, a na jej twarzy widać było obrzydzenie i niedowierzanie, złapała mnie za rękę jakby chcąc, bym się wycofała i wyszła razem z nią.
Doskonale widziałam jak Justin poprawia się na swoim miejscu, a następnie łapie twarz Molly w ręce odwracając jej głowę w swoją stronę, by następnie zachłannie wepchnąć język do jej gardła. To nie był pierwszy lepszy pocałunek i przyznaję, patrzenie na to z każdą sekundą było coraz trudniejsze. Justin wplótł palce w jej włosy przyciskając swoją twarz do jej. Ohyda. Przez moment odniosłam wrażenie, że Molly próbuje go od siebie odepchnąć, ale od razu przyszło mi na myśl, że po prostu chcę w to wierzyć, a w rzeczywistości dziewczyna czerpie z tego mnóstwo przyjemności. Przecież Justin świetnie całuje, więc to niemożliwe, by go próbowała odepchnąć. Zresztą, ona i on mają za sobą wspólną przeszłość, cóż pewnie też i przyszłość...
- Niewiarygodne, co? - westchnęłam wsuwając niesforny kosmyk za ucho. Oficjalnie nie będziemy w związku, jego słowa dudniły w mojej głowie bardzo głośno, odbijając się od siebie i dźwięcząc w uszach. Dopiero teraz zrozumiałam sens tych słów. I chociaż bardzo chciałam, by myśl o Justinie, który mnie zdradza zniknęła z mojej głowy domyślałam się, że to jest rzeczywiste i, że on niczym się nie przejmuje, więc zdradzenie mnie nie było dla niego większym problemem.
- Emsy, chodźmy stąd.
- Nie - powiedziałam uśmiechając się szeroko. - Zostań tutaj Sam - dodałam poprawiając materiał swojej bluzki. Zaczęłam rozglądać się po stołówce. - Uwierz mi, nie chcesz tego przegapić - puściłam jej oczko zostawiając ją za sobą.
Oczywiście nie mogłam podejść do Justina i zrobić mu sceny. Nie mogłam strzelić mu w pysk, zacząć krzyczeć, płakać, nie mogłam zrobić żadnej z tych rzeczy. Logan miał pieprzoną rację co do mojej naiwności, a ja do ostatniego momentu wierzyłam, że to nie jest tak, że Justin wróci i wszystko mi wyjaśni. Jak w ogóle mogło mi przyjść do głowy, że jestem w poważnym związku? Jak?! Niektórzy faceci są straszni. Oszukują nas słowami, karmią słodkimi kłamstwami, a tobie nagle wydaje się, że poznałaś anioła, który zawsze będzie cię chronił, ale prawda jest taka, że nie ma aniołów, a jedyną osobą, na której możesz polegać jestem ja sama. Problem Justina polegał na tym, że zbyt wiele dziewczyn znajdowało sobie miejsce w jego sercu. Tylko w przeciwieństwie do jego byłych ja nie zamierzałam odejść ze spuszczoną głową, ani wybuchać płaczem na jego oczach. Szłam pewnym siebie krokiem pomiędzy stolikami celowo wybierając taką drogę, by przejść obok Justina. Niby przypadkiem zahaczyłam mocno o ramię Molly, która oburzona moją niezdarnością od razu odwróciła w moją stronę głowę odklejając się od Justina.
- Sorry - powiedziałam ze sztucznym uśmiechem i od razu to poczułam. Piekący wzrok Justina niemal wypalał dziury w mojej skórze co oznaczało, że pierwsza część mojego planu podziałała. Nie siląc się na odpowiedź Molly, mając świadomość tego, że coraz więcej osób na mnie spogląda ruszyłam dalej. Bycie siostrą Logana miało swoje minusy,  bo każdy mnie znał i wiedział kim jestem, ale naprawdę już mnie to nie obchodziło. Podeszłam do dwóch wysokich chłopaków, którzy stali pod oknami i bez zastanowienia, bojąc się, że spękam stuknęłam kilka razy w ramię Aidena, a gdy tylko się do mnie odwrócił uśmiechnęłam się do niego szeroko.
- Hej - powiedziałam.
- Emily - odparł zaskoczonym tonem.
- Nie cieszysz się na mój widok? - zapytałam ze śmiechem udając obrażoną. Rozłożyłam ręce, a on przytulił się do mnie na powitanie.
- Cholera, jasne, że się cieszę!
- Mam do ciebie sprawę, możemy na chwilę odejść gdzieś na bok? - spytałam kokieteryjnie podnosząc na niego swoje spojrzenie. Nerwowo przełknął ślinę i wypiął do przodu klatkę piersiową.
- Stary, mógłbyś? - zwrócił się do swojego kolegi, który zamrugał energicznie powiekami mierząc mnie uważnie wzrokiem, a potem bez słowa zaczął się wycofywać. Zaśmiałam się widząc jego reakcję.
- On tak zawsze?
- Tak - skinął głową. - Jest trochę nieśmiały - wyjaśnił. - W każdym razie, o co chodzi?
- Trochę głupio mi o to prosić, ale jesteś tutaj jedynym przystojnym chłopakiem, z którym rozmawiam - westchnęłam poprawiając włosy. - A muszę komuś zrobić na złość.
- Okej, więc?
- Pocałuj mnie, ale tylko raz, okej? Jeden raz - powiedziałam patrząc prosto w jego oczy. - Teraz.
Nie musiałam dwa razy powtarzać. Aiden zawahał się przez moment, ale gdy zobaczył moją minę od razu zrozumiał, że nie żartuję. Ujął moją twarz w swoje dłonie obracając się bokiem do stołówki. Miałam ochotę krzyknąć do tych wszystkich ludzi, którzy się na nas gapili, że jeśli chcą widowiska to proszę bardzo. Emily O'Connell całuje się z Aidenem, chłopakiem ze szkolnej drużyny, który ma świetną opinię, dobre oceny, jest diabelnie przystojny, a wy możecie się tylko gapić. Próbowałam przekonać samą siebie, że to jest właściwie, ale czułam jakąś wewnętrzną blokadę. Aiden uniósł mój podbródek i bez zastanowienia wpił się w moje usta. Odwzajemniłam jego gest pozwalając mu na więcej niż powinnam, niemal od razu rozchyliłam wargi. Uśmiechał się przez cały pocałunek przesuwając palcami po mojej szyi. Był w tym naprawdę dobry, bardzo delikatny i zmysłowy. Skłamałabym mówiąc, że mi się nie podobało, ale chciałam, by ktoś inny stał na jego miejscu. Tylko, że ten ktoś chyba miał mnie gdzieś... Uniosłam do góry ręce i zarzuciłam je Aidenowi na szyję. Nasz pocałunek nie trwał długo, ale zapewne trochę, by się przeciągnął gdyby nie to, że odskoczyłam do niego jak poparzona, gdy po całej stołówce rozniósł się huk. Głośne echo odbiło się od ścian i nie musiałam nawet patrzeć, bo już wiedziałam co się stało. Osiągnęłam to co chciałam. Spojrzałam na Aidena z przepraszającą miną, ale on nadal uśmiechał się do mnie z zadowoleniem wymalowanym na całej twarzy. Ściągnęłam dłonie z jego szyi i odwróciłam głowę w stronę, w którą wszyscy się teraz wpatrywali. Molly stała z wystraszoną miną zasłaniając przy tym usta, a stolik przy którym wcześniej siedziała leżał teraz przewrócony. Podczas, gdy wszyscy patrzyli na Justina lub na mnie i Aidena, on sam wpatrywał się w jeden punkt. Mimo odległości, która nas dzieliła widziałam, że na jego szyi widać żyły, a jego twarz poczerwieniała ze złości. Wydawało mi się, że chłopak zaraz eksploduje. Zaciskając pięści przesunął nimi po ustach. Wyglądało na to, że naprawdę mocno je zaciska, bo całe, aż pobielały. Szybko pocałowałam Aidena w policzek i nie czekając na jego reakcję odwróciłam się na pięcie zmierzając do wyjścia. Zostawiłam za sobą wściekłego Biebera i zdezorientowanych ludzi, ale to się nie liczyło. Jedno było ważne - był o mnie zazdrosny, więc mimo tej popieprzonej sytuacji wciąż mu na mnie zależało.
* * *
  •  Nie pamiętam kiedy ostatnio tak strasznie okrajałam jakieś swoje opowiadanie i może nawet trochę za bardzo się rozpędziłam, ale naprawdę zależy mi na tym, żeby jak najszybciej skończyć z Jemsy i odciąć się od nich (żeby nie było - ja naprawdę bardzo ich kocham haha).
  • Nic więcej nie będę pisać, mam tylko nadzieję, że mnie nie zabijecie za częstotliwość dodawania rozdziałów czy coś haha. A! I zapraszam na Diabelską Duszę!
  • Na koniec powiem tylko, że cholernie się cieszę, że ze wszystkich osób, które kiedykolwiek czytały to ff to właśnie Wy tutaj zostaliście. Koooooooooocham :)

31 komentarzy:

  1. Uwielbiam i ciebie i to opowiadanie :) nie mogę się doczekać ich dalszych losów!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. pomimo, iż nie jestem Belieber to naprawdę kooocham to opowiadanie *o*
    czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem jak możesz chcieć z nimi skończyć! Boże, to jest naprawdę najlepsze opowiadanie jakie czytałam! Kocham :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Śewieetne! Kocham :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział na prawdę genialny!
    Czekam nn.
    btw dodasz Aidena do bohaterów? chciałabym wiedzieć jak go sobie wyobrażasz. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział przecudowny *.* / @monikapxo

    OdpowiedzUsuń
  8. rozdział jest genialny, umieram żeby się dowiedzieć co bd w następnym.. kocham twoje opowiadania, czytam też Pure i Diabelska Dusza.. jesteś boska, niesamowita, kocham cię!!! ;p NAJLEPSZA PISARKA EVER ♡ xx

    OdpowiedzUsuń
  9. kochamkochamkocham to opowiadanie! <3

    OdpowiedzUsuń
  10. OMFG KOMPLETNIE SIĘ TEGO NIE SPODZIEWAŁAM PO JUSTINIE...
    TYM BARDZIEJ TA KOŃCÓWKA, BOŻE.... ♥
    ALE... DLACZEGO JUSTIN TEN IDIOTYCZNY DUPEK TO ZROBIŁ?
    MAM NADZIEJĘ, ŻE WKRÓTCE SIĘ DOWIEM

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie podoba mi się to, że Justin ją unika! :/ mam nadzieje, że nie będzie smutnego zakończenia, bo nie wiem co bym zrobiła sobie jak i tobie haha xD mam nadzieję, że dodasz jak najszybciej nowy i że coś się w nim wytłumaczy. A więc... do następnego ♡ :)

    OdpowiedzUsuń
  12. <3 uuu Emily zrobiła się zadziorna!!

    OdpowiedzUsuń
  13. O moj boze kurwa mac nie boze nie jezu nie tylko nie ja sir poplakalam

    OdpowiedzUsuń
  14. W koncu pokazala Justinowi gdzie jego miejsce ! Czekam z niecierpliwoscia na ciag dalszy i mam nazieje ze w nim sie wszystko wyjasni. A tak btw to kiedy nastepny na pure? :)

    OdpowiedzUsuń
  15. O matko to jest genialne! Już się bałam; że Emily zrobi aferę Justin owi na stołówce uff... Nie mogę się doczekać nowego rozdziału :))

    OdpowiedzUsuń
  16. Boskie ;) Już po prostu nie mogę się doczekać co będzie w następnym rozdziale ;))

    OdpowiedzUsuń
  17. ŚWIETNY ROZDZIAŁ ! <3

    OdpowiedzUsuń
  18. BŁAGAM CIĘ
    NIE KOŃCZ TEGO
    NIGDY

    OdpowiedzUsuń
  19. Jejcujejciujejciiu! JEST TAK SUPER ŻE AŻ SUPER XD

    OdpowiedzUsuń
  20. Po prostu kocham ♡długie czekanie bardzo sie opłaciło.kocham wszystkie opowiadania Twojego autorstwa

    OdpowiedzUsuń
  21. Boski rozdzial kochaniee *, * czekam na kolejny ^ ^

    OdpowiedzUsuń
  22. wow . jest zazdrosny czyli mu na niej zalezy . :)

    OdpowiedzUsuń
  23. jejju,mega się wciągnęłam :OO mogłabym czytać i czytać .. mam nadzieję,że szybko dodasz kolejny rozdział ;) kocham to opowiadanie ♥ ♥
    @jdbakamyideal

    OdpowiedzUsuń
  24. zaczęłam się trząść widząc że nie ma kolejnego rozdziału. zaczęłam wczoraj czytać i tak się zakochałam, że żyć nie mogę :x bardzo ładnie i schudnie piszesz, do tego fabuła!<3 kocham Cię dziewczyno. Justin pokazał, że kocha Emily, rozwala mnie widząc że coś jest na rzeczy a ja nie wiem co :c Emsy pokazała klasę! weny życzę <3 i czekam na next :3 / revenge-justin-bieber.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  25. Niech Aiden będzie z Emyli :D Nowy paring XD

    OdpowiedzUsuń