Przełknęłam ślinę nagromadzoną w
ustach i poczułam, że moje serce zaczęło bić znacznie szybciej. Nie potrafiłam
racjonalnie odpowiedzieć na pytania, które sama sobie zadawałam. Co on tu robi?
Dlaczego tu jest? Nerwowo schyliłam się po torbę z książkami, drżącymi dłońmi
podniosłam ją do góry i położyłam ją na masce samochodu, o którą też się
oparłam. Czułam na sobie ciekawskie spojrzenia osób, które właśnie wyjeżdżały z
parkingu szkolnego. Nie miałam nawet ochoty odwrócić w ich stronę głowy, czy
nawet pokazać środkowego palca, by dali mi spokój. Po prostu stałam i
wpatrywałam się w chłopaka przed sobą. Wsunął dłoń do kieszeni swoich spodni i
wyciągnął coś ze środka. Nie minęła chwila, a trzymał coś przy swoim uchu, a
mój telefon zaczął wibrować. Nerwowo oblizałam spierzchnięte usta i wcisnęłam
odpowiedni guzik odbierając połączenie.
- Emily.
- Co tu robisz?
Nawet z takiej odległości mogłam
dostrzec ten jego uśmieszek. Wolną dłonią sięgnął do włosów na swojej głowie i
ciągnąc za ich końce cicho westchnął.
- Martwiłem się - odpowiedział
spokojnie. Wywróciłam oczami, ale kącik moich ust mimowolnie uniósł się
delikatnie do góry. W tym momencie miałam jedynie ochotę podbiec do niego i
mocno się do niego przytulić. To było takie... cudowne z jego strony, że
zrezygnował z wyjazdu po coś co było dla niego takie ważne tylko dlatego, że
się o mnie martwił. Oczywiście nie było o co, bo przecież żyję i nie sądzę, że
coś mi zagraża. Już chciałam ruszyć w jego kierunku, gdy uświadomiłam sobie, że
obok wciąż przejeżdżają samochody.
- Aww, - powiedziałam z ogromnym uśmiechem,
- a tęskniłeś?
- Zawsze.
Mój żołądek wykonał jakąś akrobację,
a kolana dziwnie zmiękły. To było okropne uczucie, zawsze się go wzdrygałam ale
teraz było inaczej. Było przyjemniej, śmieszne, że to właśnie chłopak od
którego powinnam trzymać się z daleka wywołuje u mnie taką reakcję.
- Co tu robisz?
- Po tym jak zadzwoniłaś musiałem
wrócić, - odparł spokojnym głosem.
- Zabiłeś Ryana?
- Miałem taki plan, ale jeszcze może
mi się przydać. Możesz mi poświęcić to popołudnie Emsy?
Nawinęłam kosmyk włosów na palec
zastanawiając się co powiem mamie, niepewnie zerknęłam w kierunku szkoły i
dostrzegając Samanthę uśmiechnęłam się pod nosem.
- Tak, muszę tylko pogadać z Sam.
- Jasne.
Schowałam telefon do kieszeni i
przygryzłam usta spoglądając na swoją przyjaciółkę. Wiem, że to się jej nie
spodoba. Mogłaby zarzekać się, że moja znajomość z Justinem jej nie
przeszkadza, ale jej spojrzenia mówiły wszystko. Nie rozumiałam dlaczego go tak
strasznie nie lubi, plusem było jednak to, że potrafiła to zaakceptować.
- Czemu masz taką minę? - Spytała
podejrzliwie.
- Ja, um..., - dyskretnie skinęłam
głową w kierunku Justina. Samantha wywróciła oczami zaraz po tym, gdy na niego
spojrzała. - Chce się ze mną spotkać.
- Dlaczego?
- Nie wiem, może dlatego, że to mój
chłopak? - Poczułam się dziwnie wymawiając po raz pierwszy na głos te słowa. -
Wrócił tylko dlatego, że się o mnie martwił.
- To jest porąbane, - mruknęła, -
wsiadaj do samochodu.
- Ale...
- Przecież nie możesz teraz do niego
podejść, więc powiedz mi tylko, gdzie mam cię wysadzić?
Uścisnęłam ją z lekkim uśmiechem i od
razu zajęłam miejsce pasażera w samochodzie zapinając pasy bezpieczeństwa. To
właśnie lubiłam w Sam, potrafiła być uparta i czasami naprawdę działała mi na
nerwy, ale była tą przyjaciółką, która wskoczyłaby za mną w ogień. Nie
obchodziło jej to jak czuje się Justin, zależało jej na mnie i dziękowałam
Bogu, że to właśnie ją postawił mi na drodze. Chwilę później poczułam wibracje
telefonu i odczytałam wiadomość z miejscem, gdzie Sam miała się zatrzymać, a ja
wysiąść. Podałam jej dokładną lokalizację i obejrzałam się za siebie. Justin
jechał swoim samochodem tuż za nami. Nie mogłam powstrzymać uśmiechu, natomiast
mina mojej towarzyszki mówiła wszystko - nie była zadowolona, ale z drugiej
strony nie mówiła nic na ten temat. Gdy tylko zatrzymała samochód na poboczu
posłałam jej uśmiech i podziękowałam, a następnie szybkim krokiem przeszłam do
czarnego samochodu, który zatrzymał się kawałek dalej.
*
Szłam z Justinem za rękę zmierzając
za budynek, w którym spotykał się ze swoimi kumplami. Niepewnie rozejrzałam się
po okolicy, bo jeśli mam być szczera nadal przerażała mnie ta okolica. Nawet w
świetle dziennym stary dom wyglądał jak z horroru.
- Co my tu robimy? - Spytałam, gdy
Justin puścił moją dłoń i odszedł kilka kroków. Odwrócił się do mnie i
uśmiechnął się lekko.
- Pamiętasz, gdy obiecałem ci, że
nauczę cię strzelać?
Rozchyliłam usta i niemal
podskoczyłam w miejscu. Energicznie skinęłam głową patrząc w kierunku wciąż
uśmiechającego się Justina. Tyle na to czekałam! Może akurat broń w moich
rękach to nie jest najlepszy pomysł, ale zamierzałam spróbować. Chciałam się
czegoś nauczyć, spróbować czegoś nowego. Martwiłam się trochę o Justina, bo to
całkiem prawdopodobne, że przypadkiem oberwie przeze mnie kulką. Oczywiście,
nigdy nie zrobiłabym czegoś takiego umyślnie, ale jednak to bardzo
prawdopodobne, szczególnie, że nie łatwo jest mi się skupić na czymkolwiek w
jego obecności.
- To dobrze, - skinął głową
przyglądając mi się z rozbawieniem, ale zostawmy to na później.
Jęknęłam z niezadowoleniem i niczym
obrażona nastolatka wydęłam usta i skrzyżowałam ręce na piersi. Teatralnie
pociągnęłam nosem udając, że płaczę. Justin pokręcił głową z niedowierzaniem
śmiejąc się pod nosem. Minęła chwila, a ja wciąż stałam z obrażoną miną. Justin
wywrócił oczami i podszedł bliżej, ujął moją twarz w swoje dłonie zostawiając
krótki pocałunek na moich ustach.
- Potem, okej? - Spytał, a ja
niechętnie kiwnęłam głową. - Chcę, żebyś umiała się obronić.
- Justin, przecież wiesz, że nic mi
się nie stanie.
Teraz to ja wywróciłam oczami. Czyli
tylko ze względu na ten mój pokój i na tą idiotyczną teorię, że ktoś niezwykle
"groźny" w nim był Justin postanowił, że nauczy mnie samoobrony czy
czegoś w tym rodzaju. Ale przecież mam jego, mam też Logana. Nawet gdyby coś mi
groziło mam ich po swojej stronie i wiem, że nie pozwoliliby żeby coś mi się
stało. Hej, w sumie to mogłoby rozwiązać wiele problemów, gdyby tak musieli
połączyć siły... chociaż wolałabym jednak, żeby nic mi się nie stało.
- Czyli co, pękasz i nie chcesz się
niczego nauczyć?
To zabrzmiało jak wyzwanie, a jego
przymrużone oczy świadczyły tylko o tym, że mam rację. Specjalnie tak
powiedział, specjalnie położył nacisk na słowo "niczego" i specjalnie
się tak zachowywał, bo wiedział, że tego nie zniosę. Chciałam się nauczyć
strzelać i wiedziałam, że będę musiała przeżyć najpierw coś co zaplanował na
początku. - O'Connell tchórzysz? - Spytał znacząco poruszając brwiami.
Miałam ochotę go uderzyć, byle tylko
się przymknął. Nie znoszę tego, że zawsze musi dostawać to czego chce.
- Przymknij się, - warknęłam, - niech
ci będzie. - Dodałam wywracając oczami. Wciąż stałam z obrażoną miną. Justin
stłumił kolejny wybuch śmiechu i nachylił się, by mnie znowu pocałować. W porę
odwróciłam głowę tak, że jego usta wylądowały na moim policzku. Nie ma mowy,
żebym się teraz z nim całowała. Byłam na niego trochę wkurzona i nie
zamierzałam dawać mu żadnej satysfakcji. Mógł zachować niespodziankę związaną
ze strzelaniem na później, a nie robić mi nadzieję, że właśnie tym się teraz
zajmiemy.
- Nie wiem jak ja z tobą wytrzymuję.
- Mruknął.
- Serio? Chcesz się kłócić?
- Nie.
Chwilę później zaczął gadać. Bardzo
dużo gadać, pokazując różne dziwne rzeczy. Mówił co powinnam zrobić, gdyby ktoś
mnie zaatakował. Nie ukrywam, że momentami całkowicie się wyłączałam i nie
słuchałam tego co mówił, ani tego co pokazywał. Z drugiej strony nie sadzę,
żeby to było ważne. To naprawdę urocze ze strony Justina, że się tak martwi i
troszczy, ale serio zaczyna przesadzać, po za tym w mojej głowie najważniejszą
myślą było to, że nauczę się strzelać, no, chociaż spróbuję. Dla niektórych
mogłoby to być dziwne, że to właśnie tego chciałam cię nauczyć, ale chciałam
czegoś nowego, a to właśnie trzymanie broni w ręku wydawało się być
ekscytujące. Nie sądzę, że będę w tym dobra, ale chcę spróbować. Jeśli jednak
będę taka rozproszona podczas wykładu na temat pistoletu z pewnością mogę
zrobić komuś krzywdę i oczywiście mam tu na myśli Justina.
- Słuchasz mnie? - Uśmiechnęłam się
niewinnie i skinęłam głową. Dopiero teraz zauważyłam, że Justin stoi w jakiejś
dziwnej pozycji z jedną ręką podniesioną wyżej. Chłopak wywrócił teatralnie
swoimi karmelowymi oczami i westchnął ciężko. Doskonale wiedział, że się
wyłączyłam i umknęła mi spora część tego co tłumaczył. Jakimś cudem nie wpadł w
furię, ktoś tu robi postępy! Mimowolnie uśmiechnęłam się pod nosem. - Dobra
O'Connell, teraz pokaż mi na co cię stać.
Zdezorientowana spojrzałam na niego
nie rozumiejąc o co chodzi, już chciałam o to spytać, gdy nagle ramiona Justina
oplotły moją sylwetkę. W pierwszym momencie zupełnie nie rozumiałam o co mu
chodzi, chciałam się jakoś przekręcić, by stanąć twarzą do niego, ale nie
miałam takiej możliwości. Byłam zamknięta w jego żelaznym uścisku.
- Justin, - warknęłam - puszczaj.
Wydobył z siebie ciche mruknięcie i
już wiedziałam, że tego nie zrobi. Zrozumiałam, że to jest moment, w którym mam
wykorzystać to o czym mówił oraz to co pokazywał, by uwolnić się z jego
uścisku. Problem polegał na tym, że nie pamiętałam zbyt wiele, w dodatku jestem
do cholery jasnej dziewczyną! Małą, drobną i nie mam zbyt dużo siły. Justin
jest przecież niemal niezniszczalny, jak ktoś taki jak ja ma uciec z jego
uścisku, huh? Próbowałam się w jakiś sposób wykręcić, uderzyć go, ale zupełnie
nic mi nie wychodziło. Moja irytacja rosła z każdą sekundą szczególnie, że
Justin miał ze mnie niezły ubaw. Za każdym razem, gdy z niezadowoleniem
prosiłam go, żeby mi odpuścił chichotał jeszcze głośniej. Ewentualnie mówił, że
gdyby ktoś naprawdę mnie zaatakował byłabym już dawno martwa. Bzdury! Gdyby w
rzeczywistości coś takiego miało miejsca, a oczywiście nic takiego się nie
wydarzy, to zadziałała by adrenalina! A co za tym idzie miałabym więcej siły,
odwagi i pomysłów.
- Justin, no proszę.
- Nie.
Westchnęłam ciężko i oblizałam usta.
Pamiętałam naprawdę niewiele z tego co mówił, może faktycznie powinnam go
chociaż przez chwilę posłuchać i skupić się na tym co pokazuje? Swoją drogą to
zadziwiające, że się na mnie nie zdenerwował, gdy odkrył, że w rzeczywistości
gadał sam do siebie przez ostatnie piętnaście minut.
Mogłabym go spróbować przekupić, ale
to byłoby takie żałosne. Nagle do głowy wpadł mi pomysł, trochę głupkowaty, ale
z drugiej strony przecież Justin powiedział, że wszystkie ruchy są dozwolone.
Tak, to była jedna z niewielu rzeczy, które usłyszałam i zapamiętałam.
Przebiegły uśmiech wpełzł na moje usta. Jego przedramię znajdowało się w
doskonałym miejscu, na klatce piersiowej i dociskało mnie do jego torsu.
Nachyliłam głowę i mocno zacisnęłam zęby wbijając je w jego skórę. Tak po
prostu go ugryzłam. Zaskoczony pisnął niczym mała dziewczynka i od razu mnie
puścił. Śmiejąc się w głos odeszłam kilka kroków. Wyglądał tak komicznie!
- Co do cholery! - Zaklął pocierając
dłonią miejsce, w którym go ugryzłam. - Jesteś okropna!
Widocznie zupełnie nie spodziewał
się, że coś takiego przyjedzie mi do głowy. Ale chyba o to chodziło w tym jego
wykładzie. By działać z zaskoczenia? Mogłam przynajmniej tak myśleć, bo
przecież nie wiedziałam o czym biadolił wcześniej.
- Wygrałam! - Odparłam triumfalnie
wyrzucając swoje ręce w górę.
- Nie wierzę, że to zrobiłaś, -
powiedział na co tylko roześmiałam się głośniej, - no popatrz! - Uniósł wyżej
swoją rękę demonstrując moje dzieło. Nie sądziłam, że ugryzłam go tak mocno,
ale faktycznie na jego skórze było widać idealne odbicie moich wszystkich zębów.
- Skąd ci to przyszło do głowy?
Wzruszyłam ramionami.
- Sam mówiłeś, że wszystkie ruchy są
dozwolone.
- I co? Myślisz, że to wystarczy? -
Spytał z przymrużonymi oczami. Gdy tylko zrobił krok w moją stronę ja
automatycznie cofnęłam się do tyłu. Uśmiechnął się pobłażliwie wiedząc, że jest
górą i bez względu na to co zrobię i tak wygra. Pisnęłam jedynie bezgłośnie,
gdy poczułam jak jednym ruchem oboje lądujemy na trawie. Przygniótł mnie do
niej z satysfakcją wymalowaną na swojej twarzy. Zarzuciłam ręce na jego szyję i
opuszkami palców przejechałam po jego karku. Uśmiechnął się krótko, a jego
miękki usta musnęły moje. Naprawdę marzyłam o tym, by odwzajemnić jego
pocałunek, ale nie było o tym mowy. Zjechał swoimi gorącymi wargami na bok
zostawiając krótkie pocałunki na całej linii mojej szczęki. Zachichotałam, gdy
poczułam jego usta obok ucha.
- Próbuję być romantyczny, a ty
wszystko psujesz.
- Romantyczny? - Zaśmiałam się
jeszcze bardziej. - Tak, to naprawdę romantyczne. Leżenie na mokrej trawie pod
napalonym chłopakiem, który dopiero co udawał mordercę.
Justin zmarszczył na chwilę swoje
brwi i złapał za brzeg mojej koszulki, a następnie odsunął się i wylądował tuż
obok mnie, by jednym zdecydowanym ruchem przyciągnąć mnie do z powrotem siebie.
Wylądowałam na jego klatce piersiowej.
- Lepiej? - Spytał, a następnie ujął
moją twarz w swoje dłonie i przycisnął swoje gorące wargi do moich ust
kontynuując pocałunek. Nie sądziłam, że lekcja samoobrony może skończyć się
czymś takim. Moje serce zaczęło bić nienaturalnie szybko, dłonie, którymi
wspierałam się jego klatki piersiowej lekko drżały, czułam się taka...
szczęśliwa? Lubiłam te momenty, w których byłam tylko ja i Justin. Nic więcej.
Liczyło się tylko to co do niego czuję i to, że jesteśmy razem. Oderwałam się
od niego i usiadłam na trawie zagryzając usta, czułam, że moje policzki powoli
się rumienią. Była jedna malutka rzecz, która mi przeszkadzała. Nie wiedziałam
w jakim stopniu Justin odwzajemnia moje uczucia. Poczułam na sobie jego
spojrzenie, które dokładnie zlustrowało moją sylwetkę. Skóra na policzkach
zapiekła jeszcze bardziej.
- Aww, rumienisz się.
- Nie prawda.
- Prawda.
- Nie.
Zaśmiał się i ucałował mnie w
policzek podając mi dłoń, żeby pomóc mi wstać. Uśmiechnęłam się niepewnie
zerkając w górę, by na niego spojrzeć.
- Coś nie tak? - Spytał marszcząc
brwi.
- Nie - skłamałam. Oczywiście, że coś
było nie tak. Rozumiem te wszystkie gesty, pocałunki, miłe spędzanie czasu, ale
chcę usłyszeć jakieś słowa, które by wszystko potwierdziły.
- Jesteś pewna Emsy?
- Tak, - uśmiechnęłam się szeroko, -
to co, gdzie masz ten pistolet?
- Poczekaj tu, zaraz z nim wrócę.
- Ale...
- Jezus Emily! - Jęknął doskonale
wiedząc, że chcę coś powiedzieć na temat tego, że boję się tu zostać sama. Już
dawno powiedziałam mu, że to miejsce jest przerażające. - Mówię poważnie, nie
wyskoczy ci tu żaden koleś w masce z piłą mechaniczną. Oglądasz za dużo
horrorów!
- Jeśli zginę to obiecuję ci, że będę
cię nawiedzać jako duch.
Odszedł śmiejąc się w głos. Przez
cały czas rozglądałam się nerwowo szukając ewentualnej drogi ucieczki.
Niecierpliwie zaczęłam stukać palcami o swoje usta. Na szczęście Justin wrócił
bardzo szybko niosąc ze sobą pistolet i opróżnioną puszkę po piwie. Postawił ją
na klocku drewna oddalonym od nas o kilka metrów i wrócił z bronią położoną na
jego dłoni. Zachęcił mnie gestem dłoni, żebym ją wzięła. Nagle ogarnęła mnie
niepewność, no bo, cholera ja chyba naprawdę nie nadaję się do takich rzeczy.
Przecież ja wszystko robię nie tak, więc strach, że mogę zrobić krzywdę sobie i
Justinowi wrócił ze zdwojoną siłą. Niepewnie sięgnęłam wyciągnęłam rękę przed
siebie i podniosłam pistolet zagryzając usta.
- Nie zrób sobie krzywdy Emsy. -
Powiedział Justin i stanął tuż obok mnie. Przełknęłam ślinę. Uśmiechnęłam się
pod nosem czując jak wraca moja pewność siebie, przecież to nie może być takie
trudne! Śmiało oplotłam swoimi palcami broń, Justin ostrożnie nakrył swoimi
rękoma moje tak, że wspólnie trzymaliśmy pistolet. To nie było dobre, bo od
razu się rozproszyłam jego bliskością. Bo jak mam się skupić na czymkolwiek,
gdy on cały czas mnie dotyka? Zerknęłam na niego krótko, na jego twarzy
malowało się skupienie, uniósł wyżej pistolet mierząc w kierunku puszki po
piwie. Z dokładnością i delikatnością zsunął mój palec wskazujący na spust.
- Potem pokażę ci jak przeładować. -
Powiedział. - Gotowa?
- Jasne.
- Pociągnij za spust jak dobrze
wycelujesz.
Ściągnął swoje dłonie z moich, a następnie
zakrył nimi moje uszy. Bez większego zastanowienia się czy celowania
rozproszona tym, że był tak blisko i tym, że znowu tak bardzo się o mnie
troszczył wcisnęłam spust i usłyszałam nieco stłumiony huk. Gdybym trafiła za
pierwszym razem poszłabym wysłać los na loterię, bo to oznaczałoby, że mam
dzisiaj szczęście. Cóż, kula przeleciała obok i wbiła się w pień drzewa. Oh,
super. Nie wiem ile prób podjęłam, ale zaczynałam mieć już tego dosyć. Byłam
beznadziejna. Wycelowałam jeszcze raz, znowu z małą pomocą Justina, który
zdążył mi już pokazać jak przeładować magazynek - chociaż dalej to on się tym
zajmował, a chwilę później puszka po piwie przewróciła się. Chciałam już zacząć
skakać z radości, ale najpierw spojrzałam na szatyna, który wcale nie miał
zadowolonej miny.
- O'Connell znowu nie trafiłaś, -
mruknął Justin odchodząc. Ustawił ponownie aluminiowe opakowanie i faktycznie,
było jedynie draśnięte przez kulę.
- To twoja wina. - Odpowiedziałam
usprawiedliwiając swój brak jakichkolwiek umiejętności.
- Moja?
- Rozpraszasz mnie! - Fuknęłam a moje
policzki oblało gorąco. Nie chciałam tego powiedzieć na głos, ale oczywiście
nie zdążyłam się powstrzymać. Z tym, że to była prawda. Rozpraszała mnie jego
obecność i to, że za każdym razem to starał się mi pomóc dobrze wycelować, to
zatykał mi uszy. Oczywiście, że to mi się podobało, ale do pewnego momentu. Bo
chciałam w końcu zrobić coś dobrze, a przy nim nie było to możliwe. Justin
uchylił na chwilę usta po czym ciężko westchnął.
- Spróbuj jeszcze raz.
- Nie chcę, - odpowiedziałam
zawstydzona, - trzymaj. - Tym razem to ja położyłam pistolet na swojej dłoni
podając ją Justinowi.
- Nie po to siedzimy tu tyle, żebyś
teraz się poddała.
- Jestem w tym beznadziejna, -
wzruszyłam ramionami, - znajdę coś innego czego będziesz mnie mógł nauczyć. -
Uśmiechnęłam się słabo ciągle mając w swoim posiadaniu jego broń.
- O'Connell nie bądź taką cipką, -
spojrzałam na niego spode łba, - będę trzymać się z daleka, spróbuj jeszcze
raz.
Nie chciało mi się z nim kłócić, więc
przeładowałam ostrożnie pistolet, a następnie na chwilę przymrużyłam lewe oko i
wcisnęłam spust. Kula ze świstem wyleciała z lufy. Huk był naprawdę głośny,
wzdrygnęłam się na jego dźwięk. Tak bardzo chciałam, żeby pocisk trafił w tę
przeklętą puszkę, żebym w końcu odniosła jakiś sukces i żeby Justin ucieszył
się z tego, że jednak nie zmarnował tylu godzin męcząc się ze mną. Wpatrywałam
się w aluminiowe opakowanie, ale nawet nie drgnęło. Nawet nie chciałam się
zastanawiać, gdzie poleciała ta przeklęta kula.
- Mam dość, - mruknęłam.
- Jesteś rozproszona, to nie twoja wina,
- Justin uśmiechnął się słabo i wyciągnął dłoń zabierając pistolet. Objął mnie
ramieniem w pasie.
- Przepraszam. - Westchnęłam ciężko
odrzucając do tyłu swoje włosy.
- Jestem pewien, że gdyby mnie tu nie
było świetnie byś sobie poradziła. Jak chcesz to poproszę Ryana, żeby cię tego
nauczył.
- Nie, dzięki.
- Jesteś pewna?
- Tak, chciałam po prostu spróbować,
- uśmiechnęłam się idąc u jego boku, - to nic takiego, nie muszę być we
wszystkim dobra. Zresztą, to i tak mi się do niczego nie przyda.
- Miejmy taką nadzieję, ale nie
odpuszczę ci dopóki nie nauczysz się paru chwytów do samoobrony.
- Głupi żart.
- Nie żartuję Emily, to są poważne
sprawy, więc nie zachowuj się jakby było inaczej. - Powiedział surowym tonem
patrząc prosto na mnie.
- Pierdoły, - machnęłam ręką, - ale
jak to ma ci pomóc i będziesz spokojniej spał to mogę się zgodzić.
- W takim razie chodź, napijemy się
czegoś i zaczniemy od początku. - Pocałował mnie w czoło przyciągając jeszcze
bliżej. - Tylko tym razem mnie słuchaj.
- Tym razem nie przynudzaj Bieber, -
odpowiedziałam z wielkim uśmiechem. Jego ramię oplatało mnie w tali, mocno
przytulałam się do jego torsu, gdy wyszliśmy na przód starego domu. Zamarłam
spoglądając na samochód znajdujący się po drugiej stronie.
- Justin? - Spytałam starając się
brzmieć normalnie.
- Tak Emily? - Spojrzał na mnie
pytająco z lekkim uśmiechem.
- Logan tu jest.
Karmelowe tęczówki jego oczu zrobiły
się jeszcze większe, zmarszczył brwi spoglądając na samochód, który należał do
mojej rodziny. Serce zabiło mi mocniej, gdy drzwi z małym wgnieceniem od strony
kierowcy otworzyły się, a ze środka wyszedł rozglądający się we wszystkie
strony Logan. Spojrzałam błagalnie na Justina szukając jakiegoś ratunku z jego
strony.
____________________________________
Wystarczy zwykłe czytam :)
~ PRZEPRASZAM. Nie zabijajcie mnie, prooooszę.
~ Dziękuję za komentarze, tweety i wyświetlenia, chociaż nie zasługuję nawet na połowę z nich.
~ Jeśli macie jakieś pytania do Emily, Justina, Logana, Samanthy czy jakiejś innej postaci z ORS możecie je zadawać tutaj, co by mi urozmaicić dzienną dawkę rozrywki ;)
~ Na pocieszenie powiem Wam, że mam mały fragment kolejnego rozdziału i, że o dziwo nawet mi się podoba.
~ Kocham Was wszystkich bardzo mocno, szczególnie, gdy motywujecie mnie do pisania :)
Tak bardzo czekałam aż Logan się dowie ze są parą d;lkhf;srkjgkj. Tak bardzo jestem ciekawa jego reakcji przecież Justin jest jego wrogiem numer 1.
OdpowiedzUsuńO cholercia. Logan? Czyli już koniec zabawy w chowanego? Tak czy owak, Justin jaki kochany, że przyjechał do niej. ojejku. I niech się Emsy nie martwi. On ją z pewnością kocha. : )
OdpowiedzUsuńRozdział świetny!
O TY JAK MOGŁAŚ?! W TAKIM MOMENCIE?! ALE ROZDZIAŁ ZAJEBISTY <3 DODAWAJ JAK NAJSZYBCIEJ KOLEJNY BO CAŁY CZAS BD SIĘ ZASTANAWIAĆ CO DALEJ xd JESTEŚ NAJLEPSZĄ BLOGERKĄ xoxo
OdpowiedzUsuńWow, ale jazda :O Nie wierzę, że ona go ugryzła po prostu szok. Końcówka jest najlepsza! :)
OdpowiedzUsuńow, nie mogę się już doczekać następnego! *o*
OdpowiedzUsuńŚwietny! Boże, dobrze że to Justin był! I Logan? O boże, dodawaj szybko nowy rozdział, bo ja umrę z niecierpliwości! To jest fantastyczne, niewiarygodne! KOCHAM CIĘ ♥
OdpowiedzUsuńByłabym bardzo szczęśliwa, gdybyś zajrzała i do mnie i oceniła, twoje zdanie bardzo się dla mnie liczy :)
http://dsd-fanfiction.blogspot.com/
<3
OdpowiedzUsuńNARESZCIE !
OdpowiedzUsuńStekniłam się za tym opowiadaniem..
Oczywiście, świetny rozdział (jak zawsze)
awwww :' )
nie mogę się doczekać nn! :D
G.<3
Jeju, kocham to. Masz niesamowity talent i bardzo cieszę się, że piszesz to opowiadanie. Czekam na nn xoxo
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze świetny :)
OdpowiedzUsuńCzekam nn.
Będzie DRAMA <3
OdpowiedzUsuńRozdzial niesamowity xxx
OdpowiedzUsuńAww genialny rozdział . Emsy i Jutin sa słodcy . :) Boje sie reakcji Logana . Czekam na nastepny . Dodawaj szybko . :) A tak wgl to świetnie piszesz .
OdpowiedzUsuńRozdział zajebisty !!! Świetna z cb pisarka . :)
OdpowiedzUsuńGdybym musiała wyprawiać stypę za każdym razem kiedy mentalnie umieram przez twoją twórczość, była bym bankrutem kilkanaście rozdziałów temu. Nie żeby teraz była jakoś szczególnie bogata czy coś.:D
OdpowiedzUsuńZrobiłaś nam to specjalnie i zamiast McCanna przed szkołą czekał na nią Justin, prawda? Wiem, że zrobiłaś nam to specjalnie, bo dałybyśmy sobie uciąć ręce, że to właśnie McCann się pojawił na końcu.
BTW, jeśliś odpowiedzialna za moje wygórowane wymagania wobec mojego przyszłego faceta. To przez ciebie będę starą panną. *.*
@nawalona
jcfhztgxyhvy czytaaam <3
OdpowiedzUsuńBożeee ciekawe jak Logan zateaguje jak ich zobaczy...dodawaj jak najszybciej następny rozdział kochana <3 ! Jesteś wspaniała :)
OdpowiedzUsuńJestem taka ciekawa co zrobi Logan :D
OdpowiedzUsuńświetny rozdział :)
Jak zwykle musisz kończyć w takim momencie!
OdpowiedzUsuńDziwne jest to że Kiedy Justin uczył ją strzelać miałam wrażenie że to było słodkie.
No nic czekam na nn ^^
@TheSecondHope
Hahjistevxnpsyevekdlf *.* dlaczego kończysz w takim momencie ?*.* ciekawość mnie zżera jak LOGAN zareaguje<3 czekam na nn :*
OdpowiedzUsuńo boże, kiedy następny ?
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa jak zareaguje Logan .
OdpowiedzUsuńBOSKI
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! *-*
OdpowiedzUsuńKocham Cię i twoje opowiadanie, jest cudowne <3
Czekam niecierpliwie na NN!!! ♥
Super ;**
OdpowiedzUsuńNie zabiję, jeśli niedługo pojawi się nowy :D
OdpowiedzUsuńOni są taaaaaacy uroczy! ;3
Kocham!
Świetny rozdział.
Pozdrawiam, Snowflake! :)
Booooskei. *_____* Ciekawe czy Logan ich zauważy. ;D
OdpowiedzUsuńcudowny rozdział :)
OdpowiedzUsuńŚwietne.!<3
OdpowiedzUsuń+ Pytanie- Co ile mniej więcej dodajesz nowe tłumaczenie.?:)
KOCHAM CIĘ! @itspattys
OdpowiedzUsuńW TAKIM MOMENCIE teraz to już Logan ich przyłapie i będzie sie działo dodawaj szybko.
OdpowiedzUsuńNo wiec po pierwsze chcialam ci podziekowac za to ze o mnie pamietalas ;)
OdpowiedzUsuńPo drugie - zrobilas mnie i pewnie nie tylko mnie w chuja bo my sie napalamy ze to mccann a to bieber.
Po trzecie - zajebiscie sie ciesze ze Logan sie dowie bo bedzie duuuuuuuuzo komplikacji
i to chyba by bylo na tyle z tego co mam do powiedzenia
Jestes okropna w takim momencie? Rdnak rozumiem Cie chcesz nas przyprawic o siwizne itp bedziesz placic majatek za fryzjera gwarantuje Ci to :) ale czekam na kolejny rozdzial .
OdpowiedzUsuńczytam :)
OdpowiedzUsuńŚwietne. Czekam nn. :)) @SeeULaterBabexx
OdpowiedzUsuńBoskie <3
OdpowiedzUsuńprzeczytalam to opowiadanie w dwa dni! jest genialne! *-*
OdpowiedzUsuńTo mój nowy blog. Na razie nie jest zbyt popularny, ale mam nadzieję, że to się zmieni.
OdpowiedzUsuńhttp://one-time-baby.blogspot.com/
czytam ♥
OdpowiedzUsuńO. MÓJ. BOŻE.
OdpowiedzUsuńJestem na siebie wściekła, że dopiero teraz nadrobiłam, ale przynajmniej uratowało mnie to od płaczu i niecierpliwości. No przynajmniej do teraz. Bo w tym momencie mam ochotę olać Twoją prośbę i Cie zabić! Jak mogłas przerwac w takim momencie! No jak?!
Jesteś... To... Naprawdę brak mi słów. A nie często mi sie to zdarza. Ogólnie jestem bardzo krytyczna nawet w stosunku do nieamatorskich dzieł, ale Ty sprawiasz, że (prawie) każde inne opowiadanie wydaje się głupie, wyblakłe i mdłe. Wszystko inne gaśnie w blasku tego.
Zawsze wiedziałam, że książki są lustrem: widzimy w nich tylko to co już mamy w sobie, ale Ty uświadomiłaś mnie, że czytać to bardziej żyć, to żyć intensywniej.
Nie wiem, jak to zrobiłaś, jak mnie tak tym oczarowałaś skoro nawet nie jestem belieber. Gratulacje. Owacje na stojąco.
Pokłony.
Emsy
edrtgfdnifovdjhut4ir9fvjbhifd9gjt9iefrgtfr czytam i jest świetne efredvgt r<3333
OdpowiedzUsuńO cholera! W takim momencie przerwać?!!! Ahhh... Czekam :D
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńHej. Miałam trochę zastój i zapomniałam o czym jest twoje opowiadanie, więc postanowiłam przeczytać je od samego początku. Gdy tak teraz to przeczytałam na raz, to twoje pisanie wyraźnie się zmieniło. Wszystko napisane jest po prostu lepiej, nie ma już żadnych błędów (przynajmniej tak mi się wydaje).Rozdział taki asdfghjkl. Jak mogłaś przerwać w TAKIM momencie? Życzę weny i do następnego. ;*
OdpowiedzUsuńKisses. @ForeverBeSwag
http://dlaczegowlasnieja.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńO matko :o ciekawe co sie stanie
OdpowiedzUsuńkocham <3
OdpowiedzUsuńZaczęłam to czytać i strasznie mi się podoba!! ;D Kocham to i czekam na następny rozdział z niecierpliwością. ;)) KOCHAM TO!! @1D_moim_sercem
OdpowiedzUsuńJak zwykle super, latwo sie czyta, jak moglas przerac w takim momencie? :) Nie moge doczekac sie rozdzialow z perspektywy Justina i mam nadzieje, ze wreszcie wyjdzie na jaw Jemsy. Jestem cholernie ciekawa reakcji Logana :) czekam na następny z niecierpliwoscia. Weny x
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuńczekam na następny <3
OdpowiedzUsuńzaczełam pisac swojego bloga serdecznie zapraszam też do mnie jak się spodoba zostawcie komętarz i prześlijcie dalej :) link : http://blogtheresnothinklikeus.blogspot.com/2013/08/bohaterowie.html
prolog
Historia opowiada 14 letniej Feith która w mgnieniu oka zmienia się z delikatnie dziewczyny , w pewną siebie osobe. W nowej szkole poznaje Ammy jest od niej o rok młodsza szybko łapią kontakt. Jej przyjaciółka w nieoczekiwanym momencie ciężko zachorowuje, ciągłe kłótnie z chłopakiem doprowadzają do zerwania .wakacje nie staną się dla Feith przyjemnym wypoczynkiem , tylko jednym wielkimi domysłami. Czy chłopak przyjedzie dla niej do polski i się pogodzą? Czy Erin wyzdrowieje i wszystko będzie jak kiedyś ? A Zołi zrozumie co się dzieje .
Przeczytalam dzis wszystkie rozdzialy i .. uwielbiam to! *.*
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział! <3
OdpowiedzUsuńDawaj następny rozdział bo się załamię.Jak mogłaś w takiem momencie przerwać.Ale i tak kocham twoje opowiadanie i twoje opowiadanie jest najlepsze które do tej pory czytałam!<3<3<3 czekam na następny.Tylko błagam szybko! :-)
OdpowiedzUsuńTwój Blog jest boski . Zapraszam do mnie http://love-dj-o2.blog.pl/
OdpowiedzUsuńsuper <3
OdpowiedzUsuńbez komentarza <3
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie jest swietne! Spędziłam prawie cały dzień żeby przeczytac wszystkie rozdziały i jestem pod wrażeniem. Niby to to samo co inne ff ale jednak jest ciekawy i chce się czytać dalej. Mam nadzieje ze to bedzie sie utrzymywać dalej i opowiadanie będzie równie ciekawe jak wcześniej. Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział i życze dużo weny :)
OdpowiedzUsuńDLACZEGO? ;((( rany, jak ja chcę wiedzieć co będzie dalej.
OdpowiedzUsuńdziewczyno trzymasz w takiej niepewności, że masakra, nigdy nie wiadomo co będzie dalej. przeczytałam wszystkie rozdziały i miałam nadzieję, że dowiem się co będzie później, patrze... a tu nie ma nowego posta.
super blog, masz fajny styl pisania i szybko się czyta, wielki plus :D
nie mogę się doczekać co będzie w następnym rozdziale... tak więc czekam i życzę weny C;
brak mi słów...nie wiem co mam napisać, bo to na pewno nie wyrazi tych wszystkich emocji ;c Jesteś fantastyczna, ten blog jest fantastyczny, wszystko tutaj jest fantastyczne! Tyle razy ściskało mnie w brzuchu z emocji, że nawet sobie tego nie wyobrażasz ;)Z ręką na sercu przyznaję, że to jest jeden z najlepszych blogów, jakie do tej pory przeczytałam ;* Tak wspaniale to wszystko opisujesz, że chce się czytać więcej i więcej! Siedziałam na telefonie i czytałam tego bloga do 5 rano.xd Jezuuuu! Nie mogę się doczekać momentu, kiedy Logan dowie się o ich związku ;o A może nastąpi to już w najbliższym rozdziale ? ;>
OdpowiedzUsuńJej uwielbiam ! :D Justin z Loganem połączą się ale kurde nadal zastanawia mnie czemu wtedy Maccan dzwonił do Justina... nie moge sie doczekac nowych :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że to pamiętasz, on jeszcze wróci... :)
UsuńNie mogę sie doczekać nastepnego rozdziału i reakcji Logana !! *.* Uwielbiam toje opowiadanie <33
OdpowiedzUsuńJezuuu dodaj szybciej. Padne. na zawał *_*
OdpowiedzUsuńKocham, kocham, kovham!!! *-* kiedy nn????
OdpowiedzUsuńHej...co się dzieje, że tak długo nie ma rozdziału?
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że u Ciebie wszystko okej.
Tulę
@ameneris
Przeczytałam wszystko w jedną... noc XD Proszę dodaj szybko nn
OdpowiedzUsuńSuper rozdział... czekamy na nastepny kocham Cie heheh <333
OdpowiedzUsuńdasz w koncu kolejny ?;// kocham ce ale no plis..
OdpowiedzUsuńCzytam i czekam na nn :)
OdpowiedzUsuńChyba autorka nie zamierza dodać kolejnego ;/ Wielka szkoda, bo to jest super!
OdpowiedzUsuńJezu, jeżeli to opowiadanie napisałaś bez weny, to twoje "wenowe" dzieło będzie dziełem sztuki na skalę globu ;3 + ahkjdahjsa, KOCHAM *o*
OdpowiedzUsuńKocham to, czekam na kolejny. Możesz dodać trochę więcej akcji,<3 *__*
OdpowiedzUsuńGENIALNY . Kiedy bd nastepny . ? Nie to żebym popedzała czy coś po prostu jestem ciekawa . :) Świetnie piszesz masz talent . :) Zazdroszcze Ci . :)
OdpowiedzUsuńHej właśnie przypadkowo trafiłam na Twojego bloga i po porostu się zakochałam <33 Przeczytałam go w 1 dzień chce więcej :) Piszesz niesamowicie. Te wszystkie opisy, dialogi, wydarzenia które przytrafiłysie bohaterom przyprawiają mnie o dreszcze. Po tym jak przeczytałam ten rozdział stwierdziłam, że to najlepszy blog jaki czytałam. Nigdy nie ciągnęło mnie do opowiadań w roli głównej z Justinem Bieberem, ale tutaj jest zupełnie inny to jak zmienił się w stosunku do Emsi, te gangi, Logan bardzo intryguje. Naprawde masz talent ;) Pozdrawiam i życzę duużo weny.
OdpowiedzUsuńJulia ;p
Ps Z niecierpliwością czekam na następny rozdział :*
Boże, kocham to. Dodaj kolejny, proszeeeeeeeee <3
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńIGT's Titanium Dust Collection is coming to PS4
OdpowiedzUsuń› do-tin-lodish › do-tin-lodish Nov 28, 2020 titanium tools — Nov 28, 2020 The $16.6-billion project includes 3D technology, including a 2D model and titanium bicycle a 3D rendering titanium trim hair cutter engine. "We are excited to announce that the infiniti pro rainbow titanium flat iron PSO2 will titanium boiling point be coming to PS4 this Spring,