Poczułam ciepłe promienie słońca na
twarzy. Otworzyłam powoli oczy i zamrugałam kilkakrotnie, by wyostrzyć obraz.
Uchyliłam usta ze zdziwienia widząc przed sobą piękny widok. Słońce powoli
wyłaniało się zza horyzontu, a jego promienie oświetlało miasto znajdujące się
w dole. Chyba znajdowałam się na jakieś skarpie. Wychyliłam się nieco, by
dokładniej widzieć małe uliczki i domy, a także jakieś pola. Umarłam?
Rozejrzałam się dokładniej. Siedziałam w jakimś samochodzie przykryta swoją
własną kurtką, którą wczoraj ubrałam. Chyba jednak wciąż żyję... Miejsce
kierowcy było wolne, zmrużyłam oczy zastanawiając się co się stało? Byłam
całkowicie zdezorientowana. Ostatnio zdarza mi się to bardzo często.
Pamiętałam, że po tym jak poprosiłam
Justina, by odwiózł mnie do domu on kiwnął jedynie głową. To było strasznie
głupie, prosić go o coś takiego, ale z drugiej strony nie miałam innego wyboru.
Wychodząc z kamienicy czułam się okropnie, szłam potykając się o własne nogi. A
potem wsiadłam do samochodu Justina i... tyle? Gdzie on tak właściwie jest?
Obejrzałam się do tyłu, a kąciki moich ust delikatnie uniosły się na jego
widok. Spał na tylnym siedzeniu z lekko rozchylonymi ustami, z ręką pod głową i
podkulonymi nogami. Wyglądał uroczo. Potrząsnęłam głową próbując pozbyć się z
myśli tego określenia. To nie było właściwe.
- Justin - mruknęłam wyciągając dłoń
w jego stronę. Od razu tego pożałowałam. Ból jaki odczułam przez to jak wczoraj
mocno zaciskał palce na moich ramionach był okropny. Zagryzłam jednak zęby
ignorując nieprzyjemne uczucie i potrząsnęłam lekko jego ramieniem. Nie
zadziałało. Westchnęłam cicho wracając do poprzedniej pozycji. Czemu jestem
tutaj, a nie w domu? Sięgnęłam dłonią do kieszeni spodenek, by wyciągnąć swój
telefon. Odblokowałam klawiaturę i zauważyłam jakieś nieodebrane połączenia
oraz kilka wiadomości od Samanthy. Odetchnęłam z ulgą, że to ona, a nie Logan.
Zaczęłam czytać SMSy od swojej koleżanki.
Od: Sam
Byłam u ciebie w domu... Gdzie jesteś?
Od: Sam
Co robisz? xx
Od: Sam
Czemu mam wrażenie, że jesteś z nim? Daj znak życia.
Od: Sam
To nie jest śmieszne, jeśli nie odezwiesz się do rana dzwonię do Logana.
Ostatnia wiadomość sprawiła, że od razu
wybrałam numer do niej. Nie obchodziło mnie to, że jest wcześnie. Chciała
powiedzieć coś Loganowi. Nie może tego zrobić. Co jej odbiło?!
- Halo? - usłyszałam jej zaspany głos
po drugiej stronie.
- To ja - odparłam. Nie chciałam
budzić Justina, ale szeptanie od razu zdradziłoby mnie przed Sam, dlatego
mówiłam normalnym tonem.
- Emily! - wrzasnęła, przez co
odsunęłam telefon od ucha. - Gdzie byłaś?!
- Ja... - szukałam w głowie jakiegoś
kłamstwa, ale nie umiałam nic wymyślić. - Wyszłam...
Dziewczyna po drugiej stronie
zamilkła, a ja czułam się strasznie zakłopotana. Wszystkie kłamstwa mnie
męczyły, nie miałam już sił, by wymyślać kolejne. Nie chciałam jej okłamywać,
była dla mnie kimś w rodzaju przyjaciółki, ale z drugiej strony nie chciałam
jej niczego mówić. Odwróciłam się gwałtownie słysząc jak Justin porusza się
niespokojnie na tyle samochodu. Przełknęłam ślinę, gdy zauważyłam, że jego
czekoladowe oczy wpatrują się we mnie.
- Emily nie kłam - mruknęła
czarnowłosa.
- Jak mam ci udowodnić, że nie robiłam
niczego złego?
- Wiem, że byłaś z nim.
- Niby z kim? - prychnęłam.
- Wiesz o kim mówię Emsy, znam cię - odparła spokojnie. - Logan to twój brat, powinnaś o nim pomyśleć, dobrze wiesz,
że jeśli dowie się, że widujesz się z Bieberem zabije go.
- Nie widuję się z nikim! - warknęłam.
- Pogadamy w szkole.
Bezczelnie rozłączyła się, a ja
czując narastającą frustrację po prostu rzuciłam swoim nowym telefonem. Czemu
Samantha nagle zaczęła się tak interesować moim życiem? W dodatku, czemu mówi
takie rzeczy? Logan przecież nic nie zrobi Justinowi! Nie może mu nic zrobić!
To nie jego wina, że Smith nas dopasował, to też nie moja wina. Po prostu tak
wyszło. A naszą dwójkę łączy jedynie współpraca na jednej lekcji, nic więcej!
Jasne, jest cholernie przystojny, ale to nie oznacza, że...
- Kto to był? - spytał przeciągając
się leniwie. Nim zdążyłam mu odpowiedzieć przeszedł na siedzenie z przodu.
Jestem pewna, że słyszał podniesiony głos dziewczyny.
- Samantha - odparłam cicho.
- Logan mnie nie zabije - uśmiechnął
się do mnie pobłażliwie. Miałam rację, że słyszał o czym rozmawiałyśmy. - Prędzej ja pozbędę się jego niż on mnie.
- To nie jest kurwa zabawne! - fuknęłam. Złość znowu we mnie narastała. - Czemu mnie nie odwiozłeś do domu?!
Wywrócił oczami.
- Zasnęłaś.
- Mogłeś mnie obudzić!
- Nie mogłem cię kurwa obudzić! - wrzasnął. Poczułam, że robię się malutka. Wgniotło mnie w oparcie siedzenia,
mocno zacisnęłam palce na materiale swojej kurtki. - Myślisz, że nie mam
lepszych rzeczy do roboty niż niańczenia jakiejś zwykłej suki?!
Wyobraź sobie, że mam! Więc z łaski swojej zamknij się, dopiero co wstałem, a
ty się wydzierasz jak popierdolona!
Nie odpowiedziałam mu. Wpatrywałam
się w widok rozścielający się przed nami, czując łzy gromadzące się w moich
oczach. Znowu będę płakać? Od kiedy jestem taka żałosna? To nie był odpowiedni
chłopak dla mnie, ani dla żadnej innej dziewczyny. Nie szanował mnie, nie
szanował tego, że jestem człowiekiem i mam uczucia. W normalnych
okolicznościach wyszłabym z tego pieprzonego samochodu, ale zamiast tego
uparcie siedziałam w tej samej pozycji. Palcem strąciłam jedną łzę, która
pojawiła się na moim policzku. Justin nawet nie patrzył w moją stronę, zaciągał
się papierosem, którego odpalił za pomocą zapalniczki. Czułam chłodne powiewy
powietrza, które wpadały przez uchylone okno. Gdy Justin skończył delektowanie
się dymem tytoniowym wsunął kluczyk do stacyjki i uruchomił silnik. Odjechał z
piskiem opon. Zapięłam pasy, nie bałam się szybkiej jazdy, ale z tym palantem
nigdy nic nie wiadomo. Uraził mnie. Jakim prawem nazywał mnie suką? Prawda jest
taka, że nawet się nie znamy. To trochę bolało, jego słowa.
- Emily?
Uspokoił się, ale nie zamierzałam z
nim rozmawiać. Mieliśmy przystać na tym co ustaliśmy w bibliotece, prawda?
Także znamy się tylko na biologii, nie będę z nim rozmawiać. Wiem, że ciągle
zmieniam zdanie, ale nie potrafię trzeźwo myśleć. Odwrócił na chwilę głowę w
moją stronę, westchnął głośno i zatrzymał się na boku ulicy. Tak, tu wysiadam.
Ucieszyłam się, że nie jest idiotą i nie zajechał pod mój dom, a stanął kawałek
dalej. Podniosłam swój telefon, odpięłam pasy i wyszłam. Moje stopy
zetknęły się z asfaltem, ponownie poczułam chłodny powiew powietrza. Odwróciłam
się, by zamknąć za sobą drzwi. Justin przyglądał się mojej twarzy jakby szukał
odpowiedzi na jakieś pytania, które sam sobie zadawał. Nie ważne. To już nie ma
znaczenia.
- Przepraszam.
- Co? - wyrwało mi się. To pewnie
przez szok jakiego doznałam. Zauważyłam jak na jego policzki wstępują rumieńce.
To niesamowite, czyli ten dupek ma jakieś uczucia, a co dziwniejsze rumieni
się?! To było dość zabawne.
- Nie będę tego powtarzał - mruknął
unikając mojego spojrzenia. - Do zobaczenia później.
- Jesteś niemożliwy!
Zatrzasnęłam drzwi i ruszyłam w
kierunku domu. Czułam na sobie jego spojrzenie i jestem pewna, że gapił się na
mój tyłek. Działa mi na nerwy.
*
Podciągnęłam rękawy swetra i zaczęłam
stukać palcami o aluminiową puszkę.
- Czemu zachowujesz się tak dziwnie
Emily?
Spojrzałam pytająco na Nathana, który
zadał pytanie. Samantha siedziała u jego boku z surową miną. Patrzyła na mnie
jakbym popełniła jakieś przestępstwo. Nie rozmawiałyśmy od porannego telefonu.
- Jestem zmęczona - wyjaśniłam
wzruszając ramionami. Musiałam zmienić temat. - Gdzie jest Logan?
- Będzie wieczorem - odparł. - A ty
gdzie byłaś wczoraj? Sam mówiła, że była u was w domu, ale nie było cię.
Niech to szlag! Co za wiedźma!
Spojrzałam na nią z nienawiścią. Jak mogła mu powiedzieć? Może jeszcze
opowiedziała mu całą resztę?! Hamując swoją złość odwróciłam od nich
spojrzenie.
- Wyszłam. To takie dziwne?
- Logan mówił, że masz zostać w domu.
Wywróciłam oczami.
- No i co z tego?
- Cześć ludzie! - krzyknął radośnie
Charlie dosiadając się do stolika. Chyba właśnie uratował mnie od nieprzyjemnej
wymiany zdań.
- Hej - mruknęłam uśmiechając się do
niego. Zauważył, że znowu nie wzięłam ze sobą tacy z jedzeniem, więc podsunął
mi swoją. Jak zawsze zaczęłam jeść jego frytki, to jedyna rzecz, która smakuje
tutaj dobrze. Samorząd szkolny powinien coś z tym zrobić.
- Jakie jaja! - rzucił śmiejąc się w
głos. - Słyszeliście plotki?
- Jakie plotki?
- Podobno jakaś klasa robi projekt z
biologii, no nie?
Zamarłam. Mój Boże, to się nie dzieje naprawdę. Spuściłam głowę i skupiłam się na jedzeniu, pomimo kurtyny, którą zrobiłam ze swoich włosów ciągle czułam na sobie wzrok Sam.
- I Bieber wpadł do rzeki!
Zamarłam. Mój Boże, to się nie dzieje naprawdę. Spuściłam głowę i skupiłam się na jedzeniu, pomimo kurtyny, którą zrobiłam ze swoich włosów ciągle czułam na sobie wzrok Sam.
- I Bieber wpadł do rzeki!
Ryknęli śmiechem. Wszyscy. Sam
uśmiechnęła się głupkowato, a ja przytknęłam do ust puszkę z Pepsi. Upiłam
kilka łyków.
- Co więcej nie pracują sami!
- Zamknij się - palnęłam, - nikogo
to nie obchodzi.
- Mnie obchodzi - odpowiedziała Sam.
Dlaczego nagle stała się taką suką? Spojrzałam na nią z niedowierzaniem. Nie
miałam zamiaru tego słuchać, podniosłam swoją torbę z podłogi.
- Jesteście beznadziejni - rzuciłam
przez ramię i ruszyłam w kierunku wyjścia. Miałam jedynie nadzieję, że plotki
nie dotyczyły mnie, bo jeśli tak, a Charlie właśnie przekaże połowie grupy tę
informację... Jestem pewna, że zaraz dadzą znać Loganowi. Wyszłam na korytarz,
wyminęłam kilka osób, a potem wbiegłam po schodach na dół. W tej szkole oprócz
biblioteki, było jeszcze jedno miejsce, które lubiłam. Gdy znalazłam się na
drugim piętrze powędrowałam w stronę szerokiego parapetu, z którego można było
zobaczyć cały plac znajdujący się na tyle budynku. Nim zajęłam swoje miejsce
poczułam, że mój telefon wibruje. Wyciągnęłam go, bez sprawdzania kto dzwoni
wcisnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam przedmiot do ucha.
- Emily.
- Tata? - byłam zdziwiona, że do mnie
zadzwonił. Nie chciałam z nim rozmawiać. Potarłam palcami skroń i oblizałam
usta.
- Wiem, że byłaś wczoraj u Marie.
- Nie chcę o tym rozmawiać - fuknęłam i od razu się rozłączyłam. Tak, to naprawdę genialny pomysł tato,
dzwoń do mnie w szkole i tłumacz się z tego, gdzie i dlaczego zawędrował twój
penis! Nie obchodziło mnie już to co on czuje. Chodziło o moją mamę i o to, jak
mam jej to powiedzieć. Rano nie myślałam za dużo o tej sytuacji, starałam się
skupić na czymś zupełnie innym. Na ten temat mogę porozmawiać ze swoim ojcem
jedynie twarzą w twarz, w ten sposób się nie wykręci. Znowu odczułam wibracje i
w nerwach odebrałam telefon.
- Nie chcę z tobą rozmawiać!
- Wyglądasz tak uroczo, gdy się
złościsz.
Odwróciłam się wokół własnej osi
szukając tego dupka. Skąd ma mój numer i dlaczego tak do mnie mówi? Czy to nie
było jasne, że nasza znajomość nie miała prawa bytu? Czemu on nie potrafił tego
zaakceptować?!
- Justin - warknęłam. - Daj mi
spokój.
- Mam propozycję.
- Nie obchodzi mnie to.
Już chciałam się rozłączyć, gdy znowu
się odezwał.
- Musimy skończyć nasz projekt.
- Od kiedy się tym tak przejmujesz?
Usłyszałam jego chichot.
- Od momentu, w którym Smith
powiedział, że mam z tobą współpracować.
- Zabawne.
Denerwowało mnie jego zachowanie. Za
kogo on się uważał? Wyzywał mnie, przepraszał, zrobił mi wczoraj krzywdę, a
teraz oczekiwał, że będę miła? Nie ma mowy.
- Mówię prawdę piękna...
- Ah - uśmiechnęłam się pod nosem
siadając na parapecie, - teraz jestem piękna? Kilka godzin temu byłam suką.
Zaskoczyłam go. Nie byłam taka nieśmiała jakby
mogło się to zdawać. Moi rodzice od dziecka powtarzali mi, że nie mogę
pozwolić, by ludzie wchodzili mi na głowę. Logan natomiast zawsze mówił, że
jeśli ktoś mnie nie szanuje może spierdalać.
- Odebrało ci mowę? - zaśmiałam się.
Tym razem to ja byłam górą, w dodatku bez żadnych wyzwisk. Po prostu mówiłam
prawdę.
- Przeprosiłem cię.
Wydawało mi się, że mówił przez
zaciśnięte zęby.
- Skąd masz mój numer? - odparłam
wzdychając. Nie miałam ochoty znowu się kłócić. Ciągle się z kimś sprzeczam. To
nie jest normalne.
- Spotkaj się ze mną.
- Zgłupiałeś?
- Musimy skończyć projekt, chodzi mi
tylko o to.
- Nie wierzę ci.
Westchnął. Coś mi mówiło, że nie
tylko mnie męczy ta rozmowa. Czułam jakby wysilał się na to, by być miłym.
- Czekam na parkingu po drugiej
stronie szkoły.
Rozłączył się. Nie wiedziałam, czy
mam pójść, czy zostać? Nie potrafiłam zrozumieć jego intencji. Raz miałam
wrażenie, że moglibyśmy być ze sobą blisko, a chwilę później chciałam mu
wydrapać oczy. Zamknęłam na chwilę oczy.
- Nigdzie nie idziesz Emily - uchyliłam powieki i usta. Samantha stała nade mną. Czemu zaczęła mi matkować?
- Podsłuchiwałaś? - spytałam
zaskoczona. - O co ci chodzi Harris?!
- On nie jest dobry.
- Ostatnio wręcz sugerowałaś, że
powinnam go poznać!
- Ale zmieniłam zdanie - odparła
odrzucając swoje włosy do tyłu.
- Powiesz Loganowi? - pokręciła przecząco głową. - Przysięgnij.
Położyła dłoń na sercu, a potem
westchnęła. Przysiadła się obok mnie i spojrzała na mnie swoimi oczami. Wyglądała
jakby się przejmowała, jakby naprawdę się martwiła. Zerknęła na moje ramiona, a
ja automatycznie zakryłam to miejsce spuszczając głowę.
- Co to jest?
- Nic. Wywróciłam się.
- Kurwa Emily, czy on ci to zrobił?
Teraz dopiero musiałam kłamać.
Powinnam zostać aktorką, i zgarniać za to miliony.
- No proszę cię - wywróciłam oczami uśmiechając się głupkowato
- byłam wczoraj zobaczyć co robi mój ojciec... znalazłam go u Marie, a potem
zaczęłam po prostu biec i... zresztą sama wiesz jak to ze mną jest.
- U Marie? Mówisz poważnie?
Pokiwałam głową. Samantha była jedyną
osobą, która oprócz mnie i mojego ojca wiedziała kim jest wspomniana kobieta, chociaż nie znała zbyt wielu szczegółów.
- Przykro mi - uśmiechnęła się
słabo. - Myślałam, że jesteś z nim... to głupie. Zachowywałam się okropnie,
przepraszam.
Trąciłam ją przyjaźnie w ramię, a w
duchu dziękowałam Bogu, że Samantha mi uwierzyła. Co prawda wiedziała, że
rozmawiałam z Justinem przez telefon chwilę temu, ale zdawała się być w szoku
po udzieleniu jej informacji, że mój tata dalej widuje się z Marie. Podniosłam
się ze swojego miejsca.
- Do zobaczenia - rzuciłam przez
ramię.
- Chyba nie idziesz się z nim
spotkać, co Emsy?
Nie potrafiłam jej odpowiedzieć, więc
postanowiłam udawać, że jej nie usłyszałam. Mój umysł walczył z sercem.
Wszystkie moje myśli mówiły, że to głupie, a pomimo to zbliżałam się do wyjścia
ze szkoły. Chyba zwariowałam. Jestem pewna, że nie chodzi mu tylko o głupi
projekt.
______________________________________
Nie wiem skąd się Was tu tyle bierze, ale nie ukrywam, że strasznie mnie to cieszy :) Miałam dzisiaj napad weny i powstało TO, co myślicie? ;)
Wystarczy zwykłe czytam :)
ZAJEBISTY! NAPRAWDĘ, ZAKOCHAŁAM SIE W TWOIM BLOGU <3 jeśli możesz informuj mnie o nowych: @ughshawty :) I zapraszam do siebie: http://idontwannafallinlove-jbfanfiction.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam to opowiadanie <3
OdpowiedzUsuńale zajebiste ;) ale chce wiecej ZBOCZONEGO Justina :D
OdpowiedzUsuńkocham to opowiadanie on jest cudowne codziennie sprawdzam czy nie ma nowego rozdziału :) kocham cię i to opowiadanie
OdpowiedzUsuńomg czekam na kolejny rozdział! <3
OdpowiedzUsuńBZJJFKDKSKDKDKDJS kocham to opowiadanie
OdpowiedzUsuńKocham to!
OdpowiedzUsuńMasz ogromny talent. Przyznam że nie mogłam doczekać się tego rozdziału tak jak nie mogę się teraz doczekać kolejnego :)
OdpowiedzUsuńTO jest zajebiste
OdpowiedzUsuńWielbię Cię! Kocham, kocha, kocham <3
Ciekawe co takiego Justin chce od Emsy. Nie mogę się doczekać kolejnego. Buziaki xx
@aania46
Twoje wszystkie blogi to DZIEŁO SZTUKI. Obiecuję, że jeżeli wydasz książkę to ją KUPIĘ.
OdpowiedzUsuńTo... w jaki ty sposób piszesz... przekazujesz emocje. Cudowne ♥
Jesteś u mnie na drugim miejscu zaraz po i-and-onedirection.blogspot.com
Pewnie już Ci to pisałam . PODZIĘKUJ MAMIE, ŻE CIĘ URODZIŁA.
Poważnie sprawiasz, że na mojej twarzy pojawia się uśmiech, a moje życie staje się lepsze. Dziwnie to brzmi, ale piszę dokładnie to co w tej chwili czuję. Dziękuję !
@Object_Sighs
Nie potrafię uwierzyć, że popełniłam błąd w nazwie mojego ulubionego bloga.POPRAWKA: i-and-one-direction.blogspot.com
OdpowiedzUsuńUhh.. to irytujące, że na blogspot nie da się edytować komentarzy. ;)
Skąd się nas tyle bierze? Stąd, że masz wielki talent, dziewczyno. Nie zmarnuj go.
OdpowiedzUsuńTy pytasz dlaczego tak szybko pisze Ci się rozdziały, a ja pytam dlaczego są takie krótkie?! Z kolejnym chcę coraz więcej! To jest po prostu wspaniałe.
Już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału, bo nie ukrywam, że jestem ciekawa o co tak naprawdę chodzi Justinowi. Może o sam projekt? No, no. Zaciekawiłaś mnie.
Miłego pisania. x
http://you-are-everything-i-see.blogspot.com/
Jak to skąd nas tu tyle? Masz talent i wszyscy chcą przeczytać twoje dzieło, które bądź co bądź jest fenomenalne <3
OdpowiedzUsuńNie jestem nawet w stanie znaleźć słów, który by to opisały. Chyba nie ma nawet takich słów.. Jesteś niesamowita ♥ /@ronicca
Świetny! Czekam na następny. x
OdpowiedzUsuńWreszcie nadrobiłam rozdziały, wracam do dłuugaśnego komentowania. :D Wszystkie opinie/uwagi do ostatnich rozdziałów napiszę tu, bo tak chyba będzie łatwiej.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o interpunkcję i ortografię to jest kilka błędów, ale najlepsi pisarze też robią błędy, a od usuwania ich z książek mają swoich ludzi - więc nie ma się czym przejmować.
Czyta się jak zwykle rewelacyjnie, czasem tylko wczuwam się w tekst, wszystko idzie płynnie, a tu nagle pojawiają się zdania zbyt oczywiste i wytrącają z kontekstu (mam nadzieję, że wiesz o co mi chodzi, bo nie wiem jak inaczej to ująć) taka mała wskazówka, staraj się tego unikać.
Jak już kiedyś mówiłam, cała fabuła to indywidualna sprawa autora, ale powiem Ci, że jest świetnie, bo wciąga osoby, które nie słuchają muzyki/nie znają Justin'a, za to gratulacje się należą! :D
Co do Twojego niezadowolenia z opowiadań... JAK MOŻESZ? Więcej pewności, bo masz ogromny talent, wystarczy jeszcze tylko popracować żeby osiągnąć wiele. Jesteś świetna i docenia Cię wiele osób, uwierz w siebie!
@aroughversion
Powiedz mi, jak niby mam oddychać bez powietrza? Nie, nigdy nie byłam wolna.
OdpowiedzUsuńZabrałaś mi oddech, ale przeżyłam. Nie wiem w jaki sposób.
Ciemność wewnątrz mnie sprawia, że czuję się taka mała. Widzę tylko twoje prawdziwe barwy. Więc nie bój się ich pokazać, nie wstydź sie ich.
Masz fragment mnie.
Nigdy nie będę wystarczająco dobra.
Emsy
maweuinf <3 czemu musisz kończyć w takich ciekawych momentach noo ;c pisz już następny :3
OdpowiedzUsuńz rozdziału 8 do 19? fajny skok ;)
OdpowiedzUsuńHaha, poprawiłam już ;)
Usuńmożesz mnie informować ? @Juliaa_Official
OdpowiedzUsuńgfdkygukyg świetny !! ;) nie mogę się doczekać kolejnego ;D
OdpowiedzUsuńdalej , dalej i chce żeby to sie jakoś miło skończyło, że Emily jednak bedzie z Justinem...
OdpowiedzUsuńOMOMOMOM świetny rozdział :D
OdpowiedzUsuńNo liczę że w następnym rozdziale to się będzie działo :D Może wreszcie się doczekam na jakieś cmok cmok hahahaha :D :P
Wiem jestem niemożliwa, ale cóż...ktoś musi :D
Zwiastun SUPER SUPER SUPER! :D
@ameneris.
Czekam na następny! :D
Wena, i to jaka wena, omgf
OdpowiedzUsuńKocham ten rozdział.
Błędów jakichkolwiek brak.
Jak zwykle cudownie.
@kiaudia
super. kocham to fanfiction xx
OdpowiedzUsuń@SylviaS_99