Rozdział trzynasty



Ten dzieciak zdecydowanie nie jest normalny. W momencie, gdy gramy w tą idiotyczną grę, gdzie może zapytać o wszystko co tylko chce zadaje mi takie pytanie. Nie chcę kłamać, ale przecież też nie mogę odpowiedzieć.
- Co to jest za pytanie! - fuknęłam opierając się o zagłówek jego łóżka. Splotłam palce swoich dłoni ze sobą i zaczęłam się nimi nerwowo bawić.
- Odpowiadaj! - uśmiechnął się szeroko, siadając bliżej mnie. Poczułam jak moje policzki oblewa gorąco. Nim zdążyłam nawet poprosić o inne pytanie, bo zaraz usłyszałam jego chichot. - Zarumieniłaś się! Aww, czyli ci się podobam! - zaświergotał wesoło. - Pewnie też nie możesz mi się oprzeć, co?
- Mhm - mruknęłam wywracając teatralnie oczami. - W twoich snach. Moja kolej. Co twoja mama znalazła w pokoju?
Wypuścił ze świstem powietrze z ust i podniósł rękę do swojej głowy, przeczesał palcami swoje włosy.
- Kokę i trochę trawy - odpowiedział obojętnie. Nim zdążyłam jakoś zareagować zadał kolejne pytanie. - W skali od jednego do dziesięciu, jak bardzo jestem seksowny?
On jest po prostu niemożliwy. Na początku chciałam po prostu przybić facepalma, ponieważ jego pytania były rozbrajające, ale postanowiłam nie reagować w jakiś specjalny sposób, a po prostu się z nim podroczyć. Przechyliłam głowę i zmierzyłam go uważnie wzorkiem. Chłopak wypiął swoją klatkę piersiową napinając mięśnie. Rozbawiło mnie to, ale nie mogłam się roześmiać, to by zepsuło cały efekt. Zmrużyłam oczy zatrzymując się spojrzenie na jego twarzy.
- Cztery.
Gdy tylko usłyszał moją odpowiedź, uchylił lekko usta, a jego oczy zrobiły się ogromne.
- Jak to cztery?! - oburzył się krzyżując ręce na swojej klatce piersiowej. - Jestem przecież seksowny!
Zakryłam usta dłonią, by nie wybuchnąć śmiechem. Jego pewność siebie oraz fakt, że uważał się za nie wiadomo kogo naprawdę mnie bawił. Nie wiem, czy robił to specjalnie, czy naprawdę mu zależało na tym, bym udzielała mu odpowiedzi na takie pytania. Ignorując jego oburzenie kontynuowałam naszą grę.
- Bierzesz jakieś dragi?
Zapadła cisza. Byłam ciekawa, czy tylko diluje, czy może siedzi w większym bagnie. Odwrócił głowę w moją stronę.
- Już nie - uniósł lekko kąciki swoich ust do góry. - Tańczyłaś kiedyś w klubie nocnym, takim wiesz, dla dorosłych?
- Justin, zaczynam się o ciebie martwić - powiedziałam kręcąc głową. - Co to są za pytania? - spytałam patrząc na niego, chłopak wzruszył jedynie ramionami. - Oczywiście, że nie - odpowiedziałam. - Leczysz się u jakiegoś psychiatry, czy coś?
- Nigdzie mnie nie chcą, mój przypadek jest bardzo ciężki.
- Zauważyłam to bardzo dawno temu.
Uśmiechnęłam się do niego przyjaźnie. Czekałam, aż zada swoje pytanie, ale uparcie milczał. Ja jednak nie zamierzałam tego przerywać. Nie jestem typem osoby, która dużo mówi. Nerwowo przebiegłam palcami po swoich włosach, które były strasznie splątane. Przypomniałam sobie jak okropnie wygląda moja twarz, choć wcześniej starałam się zetrzeć palcami zacieki, nie sądzę, by to przyniosło jakiś efekt. Wpatrywałam się w ścianę znajdującą się na przeciwko i przygryzałam wewnętrzną część policzka. Justin chyba nad czymś intensywnie myślał, bo wyglądał jakby był tutaj tylko swoim ciałem. Westchnęłam cicho, a chwilę później usłyszałam jego cichy głos.
- Mogę zobaczyć twoje siniaki?
Chodziło mu o to, co zrobił mi na ramionach. Znajdowały się tam ciemne plamki, które powstały na wskutek jego silnego uścisku. Zagryzłam usta, nie wiedziałam jak zareaguje na to co zobaczy. Zdenerwuje się? Udało mi się go troszkę poznać, więc pewnie właśnie tak będzie. Kiwnęłam głową i podciągnęłam się na łóżku. Zsunęłam nieco rękaw swojej bluzki i zagryzłam usta. Nie widziałam jego reakcji, bo siedziałam odwrócona plecami. Minęła chwila zanim znowu się odezwał.
- O Boże, jestem takim kretynem - usłyszałam jego głos, a potem poczułam jego ciepłe palce. Przesunął nimi po mojej skórze. Modliłam się, żeby moje ciało nie zareagowało na to dreszczami, które z pewnością by zauważył. Czułam jak zakreśla swoim palcem kółka na każdym z siniaków. Syknęłam cicho, gdy dotknął miejsca, w którym wyjątkowo odczułam ból. Nachylił się bliżej i ustami musnął moje ramię. Zdrowy rozsądek wziął nade mną górę, od razu się odsunęłam i naciągnęłam materiał swojej bluzki. Odwróciłam się w jego stronę mocno zagryzając usta. Czułam się skrępowana jego zachowaniem, bałam się jego reakcji oraz tego, że zaraz mnie wyrzuci. A przecież nie miałam dokąd pójść. Oczekiwałam, że zaraz powie coś niemiłego, a zamiast tego uśmiechnął się słabo.
- Przepraszam za siniaki - powiedział. - Logan ich nie widział?
- Um - bąknęłam cicho - nie.
Justin podniósł się z łóżka i przeciągnął leniwie. Podciągnął swoją czarną koszulkę i ściągnął ją przez głowę. Odwrócił się do mnie przodem, na jego twarzy pojawił się przebiegły uśmiech. Miał świetne mięśnie, napiął je i przyjął idiotyczną pozę.
- Zmieniłaś już zdanie, co do mojego pytania? - uśmiechnął się szeroko. Biła od niego taka pewność siebie... chyba nigdy wcześniej nie spotkałam nikogo takiego. Okej, była cholernie seksowny, ale nie zamierzałam mu dawać tej satysfakcji. Uniosłam jedną brew do góry.
- Zmieniłam - pokiwałam głową.
- I?
- Dostajesz trzy punkty.
Uchylił usta, a potem pokręcił głową z niedowierzaniem. Z przerażeniem otworzyłam szerzej oczy, kiedy nagle Justin znalazł się nade mną. Uśmiechnął się i trącił nosem mój policzek.
- Jesteś pewna? - spytał niskim głosem oblizując swoje nieco spierzchnięte usta. Nie patrzył mi w oczy. Dokładnie przyglądał się moim lekko rozchylonym wargą. - Bo wiesz, ja uważam, że ty jesteś bardzo seksowna.
Wiedziałam co próbuje zrobić. Z każdą sekundą jego twarz znajdowała się bliżej, odwróciłam głowę w bok w odpowiednim momencie. Jego usta zostawiły pocałunek na moim policzku. Usłyszałam jego ciche westchnięcie, stoczył się z łóżka i nie patrząc na mnie wyciągnął jakąś koszulkę ze swojej szuflady, a potem wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami. Miał prawo być na mnie zły. O czym ja myślałam, kiedy pozwoliłam mu się tu przywieść? To jest Justin. Justin Bieber. Chłopak, który sypia z każdą dziewczyną, z którą rozmawia. To człowiek, który chce się bawić, żyć szybko i umrzeć młodo. To Justin, wróg mojego brata, który aktualnie już mnie nienawidzi. Co miałam teraz zrobić? Wyjść? Zostać? Podciągnęłam kolana i oparłam o nie swoją głowę przymykając oczy. Poczułam łzy gromadzące się pod moimi powiekami. Wtedy zrozumiałam o co chodziło Justinowi z tego jego głupimi pytaniami. Odciągał moją uwagę od sytuacji, która doprowadziła mnie do łez. Robił z siebie idiotę, tylko po to, by żebym nie myślała o rodzicach i Loganie. Nie naciskał na to, bym mu powiedziała co się stało. Zadbał o mnie. Nie wiem co nim kierowało, ale podobała mi się ta dobra strona Justina. Pociągnęłam nosem, a słona kropla spłynęła po moim policzku. Zaraz za nią potoczyła się kolejna i jeszcze jedna. Byłam wrakiem emocjonalnym, nie pamiętam kiedy ostatnio tyle płakałam. Nie jestem z tych osób, które się szybko poddają, które się załamują. Ale naprawdę nie wiedziałam co mam zrobić. Szybko starłam łzy ze swoich policzków, gdy tylko Justin wrócił do środka z mokrymi włosami. Widocznie poszedł się odświeżyć. Uśmiechnęłam się do niego słabo.
- Hej, Emsy? - spytał podchodząc bliżej. - Powiedz mi co się stało, hm? Widzę, że coś cię gryzie.
Westchnęłam.
- Serio chcesz wiedzieć? - kiwnął głową. - Pamiętasz ten wieczór, kiedy spotkaliśmy się w tej kamienicy?
- Tak.
- Chciałam sprawdzić, czy mój ojciec dalej zdradza mamę. I niestety tak było. Chciałam jej wszystko powiedzieć, ale nie umiałam. A dzisiaj... - urwałam, nabrałam powietrza do płuc przez usta i wypuściłam je ze świstem. Bądź silna i nie płacz, pomyślałam. - Logan jej powiedział. Wszyscy mnie obwiniają, rozumiesz? Mój ojciec, za to, że jego tajemnica się wydała. Moja mama, bo nie powiedziałam jej o niczym. A Logan uważa, że jestem głupia i... chyba każdy z nich ma rację.
Justin zamrugał energicznie i zmarszczył brwi.
- Przecież to nie twoja wina.
- Moja. Gdybym powiedziała to co wiem już dawno to wszystko wyglądałoby inaczej. Jestem idiotką, a moja mama mnie nienawidzi.
Spuściłam głowę. Jestem żałosna. Wyżalam się wrogowi mojego brata, przecież to logiczne, że nie wyniknie z tego nic dobrego. Justin ujął mój podbródek, zmuszając mnie tym samym, żebym spojrzała na niego.
- Twoja mama cię kocha - powiedział uśmiechając się pocieszająco, - a ty nie jesteś głupia.
Chciałabym, żeby ten Justin, ten miły, uroczy i zabawny nigdy nie znikał, ale to przecież niemożliwe. Jak już wspominałam ten chłopak to tykająca bomba. Przeraża mnie to, że nigdy nie wiem co powie, co zrobi, jak zareaguje. Czy nie rzuci się zaraz z pięściami. Zadziwiało mnie to, że po tym jak unikałam jego dotyku, oraz jak odwróciłam głowę, by mnie nie pocałował, on wciąż wydawał się być opanowany i wciąż pozwalał mi tu być. Lubiłam, gdy się do mnie uśmiechał. To było coś miłego. Justin podparł się wstając i odwracając do szafki. Czułam się okropnie zmęczona i marzyłam już jedynie o ciepłej kąpieli oraz długim śnie. Tylko, że powrót do domu nie będzie taki przyjemny. Nagle telefon leżący obok mnie zaczął wydobywać z siebie głośną, irytującą melodię. Przedmiot należał do Justina, ale ten uparcie go ignorował szukając czegoś. Zaciekawiona zerknęłam na jego wyświetlacz. "McCann Dzwoni" w momencie, gdy dotarło do mnie co przeczytałam znowu poczułam, że robię okropne głupstwo spędzając czas z Justinem. Zimne dreszcze wstrząsnęły całym moim ciałem. Nie było w tym niczego przyjemnego. Czemu dzwoni do Justina? Czemu mają do siebie numery? Przecież są z dwóch różnych gangów, prawda? Zeskoczyłam z łóżka Justina i mocno zacisnęłam dłonie w pięści. Chłopak zdenerwowany tym, że telefon ciągle dzwoni odwrócił się w moją stronę. Uchylił zdezorientowany usta widząc moją minę, a następnie ze zmarszczonym czołem sięgnął po telefon. Przeniósł swoje spojrzenie na mnie zaraz po tym jak odczytał krótką informację o tym kto dzwoni.
- Zaraz wracam - powiedział i wyszedł z pokoju.
Nerwowo przebiegłam palcami po swoich włosach. To musi się skończyć. Wiem, że ciągle kręcę się wokół tego samego, mówię, że kończę swoją znajomość z Justinem, a potem i tak znowu się spotykamy. Sama tego nie rozumiem. Minęła chwila, a chłopak wrócił z zagryzionymi ustami. Obserwowałam go uważnie. Może jednak miałam rację i wszystko to, całe to jego zainteresowanie moją osobą jest powiązane z McCannem i Loganem?
- Czemu z nim rozmawiasz?
Justin westchnął ciężko i odłożył telefon na półkę stojącą tuż przy drzwiach.
- To skomplikowane - pociągnął palcami za końce swoich mokrych włosów, strącając z nich kropelki wody. - Mamy trochę długów i teraz to spłacamy - wyjaśnił.
- Jesteś pewien, że Jason wyjechał z miasta?
- Tak - kiwnął potwierdzająco głową. - Ma wrócić pod koniec roku szkolnego.
Odetchnęłam z ulgą. Poczułam się lepiej i ponownie opadłam na jego łóżko.
- Odwieziesz mnie do domu? - Spytałam. Justin kiwnął głową chowając do kieszeni swoich spodni coś, co wyciągnął ze swojej szafki. Domyślałam się, że to pewnie jakieś dragi. Chciałam go spytać po co mu to, ale przerwało mi głośne nawoływanie z dołu.
- Justin! Chodź tu!
Chłopak słysząc głos swojej mamy wywrócił oczami.
- Poczekaj na mnie.
Znowu wyszedł zostawiając mnie samą. Czułam się naprawdę słaba, oczy powoli zaczynały mnie szczypać. Byłam niesamowicie zmęczona, ziewnęłam. Walczyłam z tym, by nie zasnąć. Czekanie na szatyna dłużyło się w nieskończoność.

*

Zamrugałam energicznie i poruszyłam się niespokojnie. Podparłam się na łokciach, zauważyłam, że jestem przykryta jakimś kocem, który z pewnością nie należał do mnie. Zdezorientowana rozejrzałam się. Po mojej prawej stronie spał Justin. Uchyliłam usta ze zdziwienia. Co do cholery? Ostatnie co pamiętałam to wyjście chłopaka z pokoju, a potem ogromne zmęczenie, które odczuwałam przez sytuacje, które miały miejsce przez cały dzień. Nie miałam pojęcia, która jest godzina. Nie miałam ze sobą telefonu. Zastanawiałam się, czy ktoś się o mnie martwi? Zastanawia gdzie jestem? Przetarłam oczy i zasłoniłam usta ziewając. Justin potrafił być naprawdę uroczy, imponowało mi to jaki był opiekuńczy i jak potrafił się mną zajmować. Gdyby nie to, że jest Justinem Bieberem... Zagryzłam usta, kręcąc głową.
- Zamknij się - powiedziałam do siebie w myślach. Odciągnęłam koc na bok, przemknęłam na palcach w kierunku drzwi. Zatrzymałam się na chwilę, rzuciłam jeszcze jedno spojrzenie w kierunku śpiącego chłopaka, a z moich ust wydobyło się ciche westchnięcie. Wyszłam zamykając za sobą drzwi. Zeszłam po schodach na dół. Moje trampki znajdowały się na szczęście w tym samym miejscu, w którym je wczoraj zostawiłam. Podskoczyłam ze strachu, gdy ktoś dotknął mojego ramienia.
- Nie mów mi, że on to zrobił?
Mama Justina stała za mną i przyglądała się mojemu ramieniu. Nawet nie zauważyłam, że rękaw mojej bluzki się podwinął. Szybko poprawiłam materiał.
- Nie. - Skłamałam.
- Jesteś Emily? Ta dziewczyna, która była tu wczoraj? - kiwnęłam głową. - Mam na imię Pattie. Czekaj, czy on jest teraz u siebie?
- Tak, śpi.
Kobieta zrobiła minę jakby mi nie wierzyła.
- Poważnie? Mój syn został w domu, na cały wieczór? - uchyliła usta. Wyglądała jakby wydarzyło się coś niesamowitego.
- W zasadzie, to naprawdę mi pomógł - uśmiechnęłam się słabo. - Ale chyba już tu nie wrócę. - dodałam nieco ciszej. Pattie westchnęła ciężko.
- Mogłabyś mieć na niego dobry wpływ.
- Nie sądzę - odparłam. Złapałam za klamkę i rzuciłam krótkie pożegnanie przez ramię. - Do widzenia.

*

Nie byłam pewna czy nadal mogę wejść do domu. Czy wciąż jest tam dla mnie miejsce. Było mi strasznie zimno, pokonałam całą trasę trzęsąc się. Może jednak powinnam obudzić Justina i poprosić go o podwózkę? Mhm, jasne. A potem ciągle byśmy się spotykali. Koniec. Lekcja biologii to jedyne co będzie nas łączyć. Muszę odzyskać zaufanie mojego brata i zrobię to za każdą cenę. Gdy tylko znalazłam się na naszym podwórku poczułam, że robi mi się słabo. Niepewnie weszłam do środka, o dziwo drzwi były otwarte. W środku panowała idealna cisza. Wolnym krokiem przeszłam przez przedpokój i zerknęłam do salonu. Nikogo tam nie było. Słysząc cichy szloch dobiegający z kuchni ruszyłam w tamtym kierunku. Widok mojej mamy ukrywającej twarz w dłoniach złamał mi serce. Wyglądała okropnie, przypominała wrak człowieka.
- Mamo? - spytałam cicho. Słysząc mój głos podniosła głowę do góry, szybko odsunęła się od stołu i wstała ze swojego krzesła. Przebiegła przez całe pomieszczenie, wyciągnęła do mnie ręce mocno przytulając mnie do siebie.
- Emily! - krzyknęła. - Mój Boże, gdzie ty byłaś?! - przytulała mnie do siebie okazując matczyną troskę. - Wiesz jak się martwiłam?
- Nie nienawidzisz mnie? - spytałam. Odsunęła się kawałek dalej.
- Zgłupiałaś? Jesteś moją córką, zawsze będę cię kochać.
- Ale...
- To nie twoja wina - powiedziała spokojnie. Ucałowała mnie w czoło. - Nigdy więcej mnie tak nie strasz.
Przytuliłam się do niej mocno. Radość, którą odczułam po tym, jak powiedziała mi, że mnie nie obwinia zawładnęła całym moim umysłem. Sama świadomość tego, że tak bardzo się o mnie zamartwiała miała dla mnie ogromne znaczenie. Wiem, że teraz czekają ją trudne chwile, ale będę przy niej. Nie mogę złamać tej obietnicy. Pomogę jej.
- A teraz powiedz mi, czemu zerwałaś się z lekcji?
Do cholery jasnej!


_________________________________
Nie umarliście z nudów, prawda...? Mam wrażenie, że trochę za szybko rozegrałam akcję w tym rozdziale, no ale i tak bywa.

Wystarczy zwykłe czytam :)

+ MAŁE WYJAŚNIENIE:

Mam nadzieję, że każdy kto miał tu dotrzeć dotarł. Spotkała mnie bardzo nieprzyjemna sytuacja ze strony osoby, z którą chodziłam do klasy. Wiecie, znalazła mnie na tt, czytała wpisy, miała dostęp do Reckless Dreams (ubolewam nad stratą tego adresu), a teraz jeszcze oczernia mnie wśród swoich pseudo kolegów gejów i mówi, że jestem fałszywa... To się nazywa dojrzałość <ok>. Jest nowy adres, nowa nazwa, nowy nagłówek (który jest okropny i pewnie jeszcze go zmienię), ale treść wciąż ta sama. To tak w skrócie. Kocham.

32 komentarze:

  1. jak ty tak możesz? Już byli tak blisko.. a tu BUM! Kocham Cię za to opowiadanie i jednocześnie mam do Ciebie żal, że ciągle ich rozdzielasz.
    Ale i tak jesteś niesamowita <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jacie już myślałam że ją pocałuje. Uwielbiam twoje opowiadanie. Jest cudowne <3
    P.S Wygląd też jest świetny *.*

    OdpowiedzUsuń
  3. już myślałam że się pocałują.... uduszę cię jak jeszcze raz ich oddzielisz. a wygląd bloga śliczny :) @diamondsbiebz

    OdpowiedzUsuń
  4. Dla mnie to i tak już zawsze będzie 'Reckless Dreams' <3
    Jaki cudowny rozdział, cudowny *.*
    Ale nienawidzę cię. Mieli się wreszcie pocałować, a tu co? NO JAK MOŻESZ?! :)
    Czekam na kolejny <3

    @aania46

    OdpowiedzUsuń
  5. Awwww genialny rozdział! Ale kurde, kiedy oni w końcu się pocałują? Niech Emsy przestanie się bronić przed Justinem, przecież on jest teraz taki słodki i czuły w stosunku do niej *.*
    Nie mogę już się doczekać następnego! <3
    dużo weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. To jest cudowne! Z całego serca współczuję Ci tej sytuacji... Jednak cieszę się, że piszesz. :) / turn_to_light

    OdpowiedzUsuń
  7. nie umarliśmy z nudów, ale jestem ciekawa o co chodzi z tym powiązaniem miedzy Justinem a McCannem. Mam nadzieję że w najbliższych rozdziałach to wyjaśnisz i akcja dalej się potoczy. Jest już 13 rozdział, a między nimi nic się nie wydarzyło, ale to było słodkie kiedy pocałował jej siniaki :)))

    OdpowiedzUsuń
  8. Dobry naprawdę dobry....co ja pisze?! ON JEST ŚWIETNY DZIEWCZYNOOO.Jesus a byli już tak blisko no.... Ale nic,czekam opowiadaniem niecierpliwoscia na nexta :):)

    OdpowiedzUsuń
  9. Uh...Justin + McCann = kłopoty :/
    Rozdział świetny i nie umarłam z nudów, daleko było do tego :P
    ALE.........gdzie jest CMOK? No pytam się? Było TAK BLISKO, już prawie wstałam z fotela i co? NIC :P oj oj będę chyba płakać :P

    Nagłówek mnie osobiście się BARDZO podoba :D

    Co do tej sytuacji...przykro mi bardzo. To było podłe i chamskie :-/
    [przytul] :*

    @ameneris.

    OdpowiedzUsuń
  10. CZYTAM ♥
    #TeamNapaleńcówDomagającychSięPocałunku
    Zmieniłaś nazwę na TT ?

    OdpowiedzUsuń
  11. To widzę nie tylko ja mam problemy z ludźmi z klasy, przykro mi, kocie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Rozdzial swietny jak zawsze xd zapraszam do siebie http://idontwannafallinlove-jbfanfiction.blogspot.com/ xd

    OdpowiedzUsuń
  13. doprowadzasz mnie do szału ciągłymi ucieczkami Emsy od tego pocałunku. ale w sumie, im dłużej będziemy czekać tym lepiej będzie się to czytało.

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetny , cudowny , fenomenalny rozdział!! McCann ? Brr ! Pozdrawiam !! ;3

    OdpowiedzUsuń
  15. DZIŚ ZNALAZŁAM TWÓJ BLOG I MYŚLĘ ŻE TO MIŁOŚĆ OD PIERWSZEGO WEJRZENIA! MASZ NIESAMOWITY TALENT! WOWW! TEN ROZDZIAŁ JEST CUDNY! JFSHSJDFHJdrkERSKERKERHRRREREHRHREKHREHK NIE WIEM NAWET CO MAM NAPISAĆ BOŻE KOCHAM TO~! CZEKAM NA KOLEJNYYY! <33

    OdpowiedzUsuń
  16. asdfghjkljuyfd Justin <3 świetny rozdział, czekam na nn :)[@DaBieberMaster]

    OdpowiedzUsuń
  17. Umarliście z nudów? Żartujesz? Przecież to było takie jxrjcdjcfkcdkbckcdhxtjc. Nie wiem jak Ty to robisz, że wciąż mnie zadziwiasz. Ty i Twój Justin.
    Co do "koleżanki" to dość nieładnie z jej strony... Powinnaś jej się sprzeciwić.
    Pisz dalej, kochana, bo już nie mogę doczekać kolejnego rozdziału. <3

    http://you-are-everything-i-see.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. przykro mi :( fałszywi i tępi ludzie są wszędzie. Dasz radę, wierzymy w ciebie i cię kochamy <3

    OdpowiedzUsuń
  19. Witaj :)
    wiele razy już natknęłam się na tego bloga jeszcze pod starą nazwą ale zawsze brakowało mi czasu żeby zajrzeć. Dwa dni temu w końcu znalazłam chwilkę żeby przeczytać pierwszy rozdział :) i wiesz co, nie mogłam się oderwać od tej historii, przeczytałam wszystkie dostępne rozdziały. Piszesz niesamowicie :) chce się więcej i więcej :). Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  20. jejku, kurde, no błagam, odwala mi, serio.
    przeczytałam całe Twoje opowiadanie w jakąś godzinę.. i się w nim zakochałam. serio. Świetnie piszesz, nie ma błędów (a to dla mnie mega ważne) no i generalnie fabuła ciekawa, nie taka oklepana. Podoba mi się, że Emsy nie ulega Justinowi, to ewenement jeżeli chodzi i opowiadania z Justinem, serio. Bardzo mnie ciekawi jak dalej rozwiniesz akcję, dlatego nie mogę się doczekać nowego rozdziałuu ! :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Przeczytałam caaaaałago bloga.:D
    Jest świetny!
    Musze być informowana o nowych rozdziałach!:D

    OdpowiedzUsuń
  22. Już się nie mogę doczekać kolejnego :)
    jestem ciekawa jak Logan zareaguje i jak dalej rozwinie się sytuacja między Justinem. Ciekawe co McCann chciał od Justina. Pisz szybko kolejny!
    Pozdrawiam
    Lina

    OdpowiedzUsuń
  23. Matko ton takie niesamowite. cigcgiawgcia *_*

    OdpowiedzUsuń
  24. ja piernicze, wciągam sę w czytanie i nagle koniec. JA SIĘ TAK NIE BAWIĘ! jak mi w następnym rozdziale się nie pocałują to cię uduszę, kochanie! :) @thisswagrauuhl http://life-can-surprise.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  25. Pod jakim adresem będą dostępne kolejne rozdziały?

    OdpowiedzUsuń
  26. czytam i bardzo mi się to podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  27. zajebisteee ..<333 ...a pod jakim adresem bd dostępne kolejne rozdziały ..? ;)) Wgl. Kocham cie za to że piszesz to opowiadania ...:**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Adres jest ten sam, our-restless-souls.blogspot.com

      Usuń
  28. kurcze ... ale rozdział, nieżle się porobiło xx
    @SylviaS_99

    OdpowiedzUsuń
  29. Zatracam sie heheh dzieki <33

    OdpowiedzUsuń