Rozdział jedenasty



Dom Justina znajdował się jakieś dwadzieścia minut drogi od mojego. Tak przynajmniej mi się wydawało. Choć trudno jest oszacować odległość, gdy jedzie się osobą, która jest uzależniona od adrenaliny i szybkiej jazdy. Z tego powodu bardzo szybko znaleźliśmy się na miejscu. Okolica, w której mieszkał całkowicie nie pasowała do tego jaki był. Dlaczego tak narwany dzieciak, z wieloma grzeszkami na sumieniu tutaj mieszka? Wyobrażałam sobie raczej rozpadający się budynek, oraz jego kumpli, którzy siedzieliby na zewnątrz wciągając kokę, czy pijąc piwo. Nic takiego się nie działo. Zeskoczyłam z motocyklu lądując miękko na podjeździe. Odgarnęłam kosmyki włosów, które opadły mi na twarz.
- Chodź.
- Mam wejść? - spytałam głupkowato przechylając głowę w prawą stronę. - Do środka?
Justin stłumił śmiech.
- Czemu miałabyś nie wejść, co?
- Bo jesteś Justin...? Nie powinno mnie tu nawet być - odparłam przygryzając wewnętrzną część policzka.
- Przecież Logana nawet nie ma w mieście! - prychnął rozkładając ręce. Przeszedł za mnie i pchnął w stronę drzwi. To nie było zbyt delikatne, czy miłe, po prostu robił to co mu się podobało. Czyżby ktoś znowu zaczął mieć swoje humorki? - Nie wkurwiaj mnie i wchodź.
- Nie mów tak do mnie! - odparłam głośno odwracając głowę w jego stronę. Zacisnął mocno szczękę. Znowu wyglądał, jakby próbował się opanować. Zastanawiałam się po co to robi? Czemu mam wrażenie, że cała ta sytuacja ma jakieś drugie dno? Justin wyminął mnie i nacisnął na klamkę, a następnie gestem dłoni dał mi znać, że powinnam wejść. Widząc, że jego twarz powoli zaczyna się czerwienić ze złości weszłam do środka. Od razu uderzył mnie zapach pieczonych ciastek, takich jakie jadłam u babci w dzieciństwie. Ich woń przyprawiła mnie o uśmiech, kilka miłych wspomnień pojawiło się w mojej głowie. Oczywiście, nie na długo.
- Mamooo! - wrzasnął chłopak tuż nad moim uchem, przez co moje serce zabiło niespodziewanie mocniej. - Jestem!
Z pomieszczenia obok, jak mniemam z kuchni, wyszła niska kobieta. Była bardzo szczupła. Jej ciemne włosy związane były w kok, miała na sobie fartuch ubrudzony mąką.
- Um, dzień dobry - przywitałam się cichym głosem. Nie jestem z tych otwartych osób, które zagadują do nowo poznanej osoby, czy rzucają się jej niemal w ramionach. Kobieta stała ze zmrużonymi oczami.
- Dzień dobry - powiedziała spokojnie. Posłała mi krótki uśmiech i ponownie przeniosła spojrzenie na swojego syna. Położyła dłonie na biodrach, jakby chcąc podkreślić swoją złość. Nie miałam pojęcia o co chodzi, więc stałam z boku bawiąc się swoimi pierścionkami. Kręciłam nimi, zsuwałam z palców i znowu zakładałam. Cała sytuacja była odrobinę krępująca.
- Justin - syknęła kobieta. Niepewnie zerknęłam na swojego towarzysza. Wydawał się być rozbawiony, podczas gdy jego matka wręcz kipiała złością. Przecież on sam chwilę temu tak wyglądał! A może to jest u nich rodzinne? Ciągle zmieniające się nastroje, hm? Ewentualnie Justin jest w ciąży. To by wyjaśniało zmienność jego nastrojów.
- Tak mamo? - spytał słodkim głosikiem chłopak.
- Znalazłam coś w twoim pokoju - powiedziała oblizując usta. - I tym razem nie jest to bielizna jakiejś biednej dziewczyny, którą wykorzystałeś!
Zrobiło mi się niedobrze. Czy on w ogóle wie, że to jest po prostu obrzydliwe? Sypianie z każdą napotkaną dziewczyną? Spojrzałam na niego. To co powiedziała jego mama starło ten idiotyczny uśmiech na jego twarz.
- To coś gorszego...
- Emily, możesz pójść do mojego pokoju? - przerwał swojej mamie w połowie zdania, ale wciąż utrzymywał z nią kontakt wzrokowy. Zrobiło mi się szkoda tej kobiety, domyślam się przez co musi przechodzić mieszkając pod jednych dachem z kimś takim jak Justin. Jestem pewna, że jest jej ciężko, chociaż nie zna nawet połowy życia swojego syna.
- Nie wiem gdzie to jest Einstainie - odpowiedziałam po krótkiej chwili. - Ale to nic. Pójdę już sobie...
Odwróciłam się w stronę drzwi i od razu poczułam uścisk na przedramieniu. Zmarszczyłam brwi posyłając Justinowi pytające spojrzenie. Dzięki Bogu, nie zrobił tego mocno. Złapał mnie bez robienia mi krzywdy. Czyżby postępy? Taaak jasne, kilka sekund później poczułam, że mocniej zacisnął swoje palce. Niemal szarpiąc, bezczelnie zaczął mnie ciągnąć w stronę schodów.
- Zaraz wrócę - rzucił przez ramię do swojej mamy. Syknęłam strącając jego rękę, gdy tylko znaleźliśmy się na szczycie schodów. Zadziwiło mnie to, że kobieta w ogóle nie zareagowała na jego nieco agresywne zachowanie w stosunku do mnie.
- Musisz być zawsze tak cholernie nieczuły palancie?! - krzyknęłam oskarżycielskim tonem. - To bolało!
Wywrócił oczami.
- Zamknij się do kurwy nędzy niewdzięczna suko!
Zrobiłam krok w tył. Nie zamierzam tolerować takiego zachowania, nie jestem Molly. Nie jestem żadną z jego byłych dziewczyn. Nie obchodzi mnie to, że ma problemy ze złością, mógłby pójść na jakąś terapię albo coś. Jestem człowiekiem i mam uczucia. Co ja takiego zrobiłam, że mnie nie szanuje? Pokręciłam głową z gorzkim uśmiechem.
- Nie mam zamiaru z tobą przebywać - prychnęłam - czy ty czasami słyszysz co mówisz?! Jak ktoś ma cię w ogóle polubić?! Przestań zgrywać takiego pierdolonego chuja!
Nie bałam się go w tej chwili. Po prostu powiedziałam to co myślę w przypływie emocji. Zdziwienie na jego twarzy było niesamowite. Oh, czyżby nigdy wcześniej nikt mu czegoś takiego nie powiedział? Czyżby żadna poprzednia dziewczyna, która była w tym domu, w jego towarzystwie nie powiedziała mu czegoś takiego w twarz? Justin był prawdopodobnie największym dupkiem, jakiego poznałam w ciągu całego swojego życia. A ja nie zamierzałam udawać, że jest inaczej.
- Uważasz, że jaki jestem? - spytał siląc się na spokojny ton. On jest jak tykająca bomba, nigdy nie wiadomo kiedy wybuchnie.
- Popierdolony - powtórzyłam. Nie lubię wulgaryzmów, ale nie znałam żadnego określenia w normalnym języku, które mogłyby zastąpić to słowo.
- Poważnie O'Connell? - zaśmiał się. - Jesteś taka słodka, kiedy się złościsz.
- Mam dość - westchnęłam. - Jesteś żartem, rozumiesz? Niczym więcej!
Zeszłam z paru stopni w dół i nagle poczułam, że moje ciało odrywa się od drewnianej powierzchni. Znalazłam się ponownie na górze, obok drzwi do jakiegoś pokoju, a duża ręka Justina znalazła się na moich ustach. Poczułam, że uderzam głową w ścianę za moimi plecami. Przygniótł mnie do niej.
- A podobają ci się takie żarty, O'Connell? - usłyszałam jego szept tuż nad moim uchem. Zamrugałam energicznie omamiona jego ciepłym oddechem, który wywołał na moim ciele dreszcze. Nie wiem co on ze mną robi, ale strasznie mi się to nie podoba. Pewnie inna dziewczyna na moim miejscu, zaczęłaby płakać. Ja w tym momencie miałam ochotę mu po prostu przywalić. Zacisnęłam dłonie w pięści, ale nie miałam żadnej możliwości, chociażby odepchnięcia go od siebie. Nie mogłam też nic powiedzieć, bo ciągle zasłaniał mi usta swoją dłonią. Patrzyłam na niego wyczekująco. Minęła dłuższa chwila, ale nic się nie zmieniało. Modliłam się w duchu, by jego matka zawołała go z dołu, albo by wyszła z kuchni i zauważyła co wyprawia jej niezrównoważony psychicznie synek. Na szczęście Justin zsunął dłoń bez interwencji osób trzecich, ale wciąż byłam przygnieciona do ściany. Przytrzymywał mnie rękoma. Widziałam, że jego emocje zdążyły nieco opaść. Patrzył na mnie uważnie, czekając na jakąś reakcję z mojej strony. Uparcie myślałam, w końcu sam się odezwał.
- Nie jestem żartem, rozumiesz? - wysyczał, choć silił się na spokojny ton. Wsunął kosmyk włosów za moje ucho. - Nie drażnij mnie O'Connell, bo źle się to skończy.
- Nie wyzywaj mnie, to nie będę cię drażnić - odparłam śmiało. - A teraz puszczaj!
- Puszczę - pokiwał głową, oblizał swoje usta i dodał, - jeśli zostaniesz.
- Oh serio, mam zostać? - zadrwiłam. - Po tym co teraz zrobiłeś?
Westchnął głośno i spuścił na chwilę głowę. Poluźnił uścisk, więc moje plecy oderwały się od zimnej powierzchni. Przetarł twarz dłońmi i zrobił krok w tył, jakby dając mi swobodny wybór. Mogłam pójść, albo zostać tutaj z nim narażając się na kolejny z jego wybuchów. Objęłam się rękoma i spojrzałam na niego. Unikał mojego wzroku i odwrócił głowę w drugą stronę. Wiedziałam, że nie odczekam się odpowiedzi, prychnęłam pod nosem i ruszyłam wolno w kierunku schodów.
- Chciałbym, żebyś została Emily.
Zatrzymałam się w pół kroku i wolno odwróciłam w jego stronę. Stał z rękoma schowanymi w kieszeniach. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji, wyglądał jakby bił się z myślami, ale tym razem patrzył wprost na mnie.
- Zostaniesz? - spytał cicho. Wpatrywałam się w jego oczy, nawet nie wiem kiedy podszedł bliżej mnie. Nie podobało mi się to jak na mnie działał. Nie podobało mi się to jak mnie traktował, ale walka z samą sobą była potwornie trudna... Gdy tylko stanął przede mną spuściłam wzrok i głowę. Wpatrywałam się w panelową podłogę. Poczułam jak ujmuje moją twarz w dłonie, zmuszając mnie do tego, bym na niego spojrzała. Zrobiłam to niechętnie. -  Przepraszam.
Zmarszczyłam brwi. Jak to jest możliwe, że ktoś taki, potrafi okazać swoje serce? Jak to możliwe, że w jednej sekundzie jest zły, a w drugiej dobry? To zaczyna być męczące. Wiem, że chciał, bym została, że mnie przeprosił, a jednak mój umysł krzyczał, że nie mogę tego zrobić. Słyszałam głos w mojej głowie, mówiący, że to moment, w którym muszę zejść po schodach i po prostu wyjść. Zagryzłam usta patrząc na Justina. Nie byłam pewna, co mam zrobić. Justin przejechał delikatnie palcem po linii mojej szczęki, sprawiając, że moje serce przyśpieszyło bicia.
- Zostaniesz?
- Zostanę - odpowiedziałam cicho odwracając głowę w bok. Walczyłam z samą sobą, więc ciągle stałam na straconej pozycji. Po prostu nie mogłam ani wygrać, ani przegrać. Gdybym wyszła, moje sumienie nie dawałoby mi spokoju. Zostając skazuję się na to samo. Zrobiłam krok w tył i zacisnęłam usta, unikałam jego spojrzenia, czułam się nieco zawstydzona. Nie wiem czemu. Justin uśmiechał się do siebie pod nosem, podszedł do drzwi i otworzył je. Ruszyłam w jego stronę nieco się ociągając.
- Zapraszam do raju! - zaśmiał się pod nosem kłaniając się i gestem zapraszając mnie do środka. Rozbawił mnie swoim gestem, chichocząc weszłam do jego azylu.
- Rozgość się - powiedział, a uśmiech nie schodził z jego ust. - Zaraz wrócę.
Wyszedł zamykając za sobą drzwi. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Ściany były jasne, a pokój niezbyt wielki. Miał tu duże okno, z szerokim parapetem, na którym swobodnie można było usiąść. Stał tam jakiś kwiatek, oraz zdjęcie w ramce. Nad łóżkiem, stojącym pod jedną ze ścian wisiały dwa plakaty Beyonce. Panował tu chyba większy porządek niż w moim pokoju, rozbawiło mnie to, że Justin tak samo jak mój brat Logan, ma przymocowaną do ściany deskorolkę przełamaną na pół. Obok tej, którą miał Justin wisiały dwie czapki. Wyglądało to naprawdę fajnie. Na biurku leżał laptop, a obok jakaś książka. Ciekawe, kiedy ktoś taki jak on ma czas czytać? Ewentualnie stwarza pozory normalnego nastolatka. Jednak nie ukrywajmy, że wystarczy na niego spojrzeć i od razu widać, że ten chłopak kocha kłopoty. Czułam się dziwnie znajdując się tutaj, w miejscu, gdzie nie powinnam być. Zastanawiałam się co mi odbiło? Ale znowu było za późno, żeby się wycofać. Justin był coraz śmielszy, gdy dotykał mojej twarzy, gdy przesunął palcem po linii mojej szczęki, nie potrafiłam zwalczyć mrowienia, jakie czułam na samo wspomnienie. Dotykał mojej skóry w ten delikatny sposób... Boże, co się ze mną dzieje?! Usiadłam na obrotowym krześle przy biurku, schowałam na chwilę twarz w dłoniach i nabrałam powietrza, po czym wypuściłam je ze świstem. Podskoczyłam na swoim miejscu słysząc krzyki na dole. Wiem, że Justin jest narwany, ale mam nadzieję, że nie zrobił niczego głupiego. Jego mama nie zasługuje na takie traktowanie.
Chłopak nagle wtargnął do środka pokoju i trzasnął drzwiami tak mocno, że miałam wrażenie, że wylecą z zawiasów. Wyglądał okropnie. Złość wymalowana na jego twarzy mnie przeraziła. Zaciskał mocno zęby i pięści. Nawet na mnie nie patrzył, uderzył pięścią w ścianę, jakby chciał wyładować swoją złość. Cieszyłam się, że nie zwraca na mnie uwagi, nie chciałam się z nim kłócić. A jeszcze bardziej nie chciałam, żeby zrobił mi krzywdę przez jakąś rzecz, z którą nie miałam nic wspólnego. Zastanawiało mnie co go tak rozzłościło, ale wolałam nie pytać. Usiadł na łóżku i głośno zaklął. Nie wiem co mnie podkusiło, ale zrobiło mi się go żal, więc podniosłam się ze swojego miejsca i podeszłam do niego.
- Justin? - spytałam cicho, starając się go nie rozwścieczać. Nie powinien się tak poddawać emocjom, jestem pewna, że to kiedyś go zgubi. Spojrzał na mnie, jego jasne tęczówki cisnęły w moją stronę złowrogie błyskawice. To chyba moment, w którym powinnam wyjść. Odwrócił spojrzenie i znowu wypuścił ze swoich ust wiązankę przekleństw. Złapał za figurkę stojącą na półce nocnej i z całej siły rzucił nią o podłogę. Roztrzaskał ją na milion malutkich kawałeczków. Zatrzęsłam się ze strachu. Nie czułam się przy nim bezpiecznie, szczególnie teraz, gdy był taki wściekły. Niczym nie przypominał tego chłopaka, który dopiero co mnie przepraszał. Nie chciałam, by znowu zrobił coś głupiego, a potem, by znowu zmuszał się do przeprosin. Podeszłam do drzwi i położyłam dłoń na klamce.
- Emsy, nie - słyszałam jak się wysila, by powiedzieć to normalnie.
- Jesteś wściekły - powiedziałam spokojnie - nie chcę, żebyś zrobił coś, czego będziesz żałował - powoli odwróciłam się w stronę łóżka, na którym siedział. Oniemiałam kiedy okazało się, że już stoi za mną. Podniosłam głowę nieco wyżej.
- Dbasz teraz o mnie, czy o siebie?! - warknął, a ton jego głosu sprawił, że się cofnęłam, ale od razu złapał mnie za nadgarstek, sprawiając tym samym, że kilka bransoletek wbiło się w moją skórę. Syknęłam czując ból. Zauważyłam, że trochę się wystraszył. Puścił moją rękę, westchnął głośno i zaczął rozmasowywać palcami skroń. - Chyba masz jednak rację...
Uśmiechałam się do niego słabo. Nie wiem czy to w czymś pomagało ale nie chciałam, żeby miał wyrzuty z mojego powodu, bo sprawił mi znowu przykrość. W momencie, gdy chciałam pociągnąć za klamkę, by otworzyć drzwi przyciągnął mnie do siebie obejmując mnie w pasie swoimi dłońmi. Zrobiło mi się gorąco. Byłam już blisko niego, gdy jeździliśmy razem na motorze, ale wtedy zastanawiałam się tylko nad tym, jak szybko zginiemy.
- Justin - zaczęłam odwracając się w jego stronę. Okropne uczucie w moim brzuchu przyprawiało mnie o mdłości. Miałam ochotę przyłożyć samej sobie, za to, że odczuwam coś takiego właśnie przy nim. Oparłam dłoń na jego klatce piersiowej, utrzymując pomiędzy nami dystans. Nie chciałam, by doszło pomiędzy nami do czegoś, co potem spędzałoby mi sen z powiek. - Przestań - skarciłam go. Zmrużył oczy na chwilę, po czym trącił nosem mój policzek. Ciepło rozchodzące się po moim ciele, było nie do zniesienia. Byłam świadoma, że to jest naprawdę czymś złym, nieodpowiednim.
- Nie chcę przestawać.
Pokręciłam głową i wyplątałam się z jego uścisku. O dziwo, pozwolił mi na to. Rzucił mi spojrzenie, które wyrażało coś w rodzaju żalu.
- Emily...
- Do zobaczenia - powiedziałam przerywając mu. W tym momencie Justin zrobił krok w moją stronę. - Zostaw mnie - skrzyżowałam ręce na piersiach. - To wszystko jest idiotyczne i bezsensowne, bez żadnych szans. Przecież sam o tym wiesz.
Patrzył na mnie milcząc, jego twarz wciąż była nieco zaczerwieniona przez kłótnię z kobietą na dole. Uchylił lekko usta i wyciągnął dłoń w moim kierunku, chyba chciał coś powiedzieć, ale nie mogłam mu na to pozwolić.
- Nie mieszaj mi już w głowie, proszę cię - dodałam na odchodne.

*

Nawet nie drgnął, gdy wychodziłam. Nawet nie zapytał, jak wrócę do domu. Nic. Po prostu stał i patrzył się otępiałym wzrokiem w moją stronę. Straciłam dzień w szkole, tylko dlatego, że jestem głupia, teraz już nawet nie opłaca mi się tam wrócić. Z drugiej strony przynajmniej doświadczyłam czegoś nowego. Wychodząc z jego domu, rzuciłam krótkie "do widzenia", w stronę jego mamy. Nie zdążyła mi odpowiedzieć, bo niemal wybiegłam przez frontowe drzwi. Chłodne powietrze, które uderzyło w moje policzki przyniosło mi odrobinę ukojenia. Ruszyłam w kierunku swojego domu nie oglądając się za siebie, choć byłam pewna, że Justin się na mnie patrzy przez okno.
Niewiele się pomyliłam na samym początku, gdy znalazłam się w tym miejscu razem z Justinem. Dystans jaki pokonałam, by dotrzeć do domu, szybkim krokiem zajął mi jakieś pół godziny, a ponieważ byłam byłam zdenerwowana niemal biegłam próbując się w ten sposób wyładować. To wszystko robiło okropny bałagan w mojej głowie. Gubiłam się w tym co jest dobre, a co nie jest.
Weszłam do środka swojego domu. Zsunęłam ze stóp swoje buty i odstawiłam je na bok. Byłam zmęczona, czułam, że jeśli nie wezmę jakiejś tabletki rozsadzi mi głowę. Weszłam do salonu i zauważyłam swojego brata. Siedział na sofie ze splecionymi rękoma, gdy tylko mnie dostrzegł pokręcił głową z niedowierzaniem. Coś było nie tak. Co on tu robił, o takiej porze? Miał być później.
- Gdzie byłaś? - wychrypiał ostrym głosem.
- Nigdzie - odparłam udając obojętność, na co usłyszałam jego szyderczy śmiech. Nie rozumiałam o co mu chodzi.
- Od kiedy to trwa?
- Logan, poważnie, przerażasz mnie, o co ci chodzi?
Gwałtownie podniósł się ze swojego miejsca i stanął na przeciwko mnie. Wiedziałam, że mnie nie uderzy, ale to nie zmieniało faktu, że po prostu był w tym momencie przerażający. Surowy wyraz jego twarzy oraz ten dziwny śmiech przyprawił mnie o dreszcze. W tym momencie przypominał mi odrobinę McCanna.
- Nie graj głupiej! - ryknął wprost w moją twarz. - Wiem, gdzie byłaś! Rozumiesz?!
Zamrugałam energicznie i zrobiło mi się słabo. Okej, chyba oficjalnie mogę się pożegnać z życiem.

_______________________
Z pozdrowieniami dla wszystkich, którzy niecierpliwie czekają na pocałunek, hahaha. Szczególnie dla @ameneris!


Wystarczy zwykłe czytam :)

~ Przypominam, że jeśli zmieniacie nazwę na TT, to musicie mi to napisać!
~ [*] Emily, jak myślicie co teraz zrobi, hm? :)
~ W piątek kończę szkołę, a za dwa tygodnie mam matury, więc teraz będzie różnie z rozdziałami.
~ Informuję +40 osób, leniwce kochane, zwykłe "czytam" naprawdę mi wystarczy, to nie jest takie skomplikowane, wiecie? Dodajecie tekst "czytam" w takie białe pole pod postem ;)
~ Dziesiątka była beznadziejna, bo nie napisałam jej tak jak chciałam. A tutaj zrąbałam troszkę końcówkę, ale mi wybaczycie, prawda? :)
~ KOCHAM!


51 komentarzy:

  1. pierwsza?! hihi, CZYTAM!!!! @gabiszon18

    OdpowiedzUsuń
  2. AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA JAKI ZAJEBISTY ROZDZIAŁ *.* KOŃCOWKA BYLA BEST, CHCE JUŻ NASTĘPNY XD ZAPRASZAM DO MNIE NA 2 http://idontwannafallinlove-jbfanfiction.blogspot.com/ ;) <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja. tu. na. zawał. zejdę. za. chwilkę. czy ty rozumiesz, że ja jutro testy piszesz?! fiugvhfdiugbhfduibgdf boże, no kocham to *_* kocham, kocham, kocham, kocham. mam fangirling poziom hard i nie ogarniam Justina. jego bipolarność mnie bawi i uwielbiam go takiego *________________________________* masz mi dodawać szybko rozdział, bo zatłukę, z poważaniem ja hahah <3
    @thisswagrauuhl
    http://life-can-surprise.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Dlaczego nie pozwolisz im się pocałować? No czemu noo. :c
    "~ [*] Emily, jak myślicie co teraz zrobi, hm? :)" - Emily zadzwoni po Justina, on po nią przyjedzie i razem pojadą na drugi koniec kraju, gdzie będą szczęśliwi :D - dobra, wiem mam dziwną wyobraźnię xD
    Powodzenia na maturze :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Omg, omg, omg. Jeszcze ta scena afhsgahsb. *_*

    OdpowiedzUsuń
  6. Oh gosh! Jaki świetny! Scena pomiędzy nimi...boże ahjdjshfsdh
    Czekam z niecierpliwością na następny.

    Powodzenia na maturze. xX

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział świetny! Oczywiście czytam c:
    - @lonathas on twitter

    OdpowiedzUsuń
  8. świetny rozdział jak zawsze, dodałam twojego bloga u siebie w polecanych na samym dole forever-indestructible.blogspot.com ♥

    OdpowiedzUsuń
  9. Addjvdfhjcdhkndxjudssjkb, mega *.*

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozdział jak zawsze fantastyczny! Wiesz jak mnie wnerwiłaś tym,że w takiej chwili zakończyłaś ten rozdział no:D:D strasznie niecierpliwie czekam na następny rozdział,błagam cię,niech on będzie szybko:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział jak zwykle świetny !!!
    Pozdrawiam i czekam na kolejny ;D
    @GabryCCHa

    OdpowiedzUsuń
  12. wiedziałam, że kiedyś Logan się dowie :C Ciekawe co będzie dalej <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie mamy co ci wybaczać to jest świetne naprawdę przyjemnie się czyta a te emocje o hfvhvhdxvgbjggbdghvhhgfhhgg ja ledwo wytrzymuje. Nie mogę doczekać się co zrobi Logan!!! Jesteś świetna do następnego :D

    OdpowiedzUsuń
  14. ahaha kiedy nowy? :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Asfghkjhgf, przerwałaś w najlepszym momencie, z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy!

    OdpowiedzUsuń
  16. fantastyczny. *__*

    OdpowiedzUsuń
  17. Omg, chyba najlelpszy! Nie mogę doczekać się kolejnego, jeeeeeeju *.*

    OdpowiedzUsuń
  18. Jezu dziewczyno! Oni w końcu muszą się pocałować, kocham to opowiadanie is sposób w jaki piszesz, jesteś niesamowita

    OdpowiedzUsuń
  19. Świetny rozdział. Już nie mogę doczekać się następnego rozdziału. CZYTAM.

    OdpowiedzUsuń
  20. FGRDHDHGRDHRDGR JARAM SIĘ JAK KSIĄDZ NOWYM MINISTRANTEM *____* Świetny rozdział ... Ale się dzieje !! ;3 Czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Jak wyświetliło mi się na bloggerze, że dodałaś rozdział to od razu wywołało to u mnie uśmiech na twarzy. Uwielbiam Cię <3

    OdpowiedzUsuń
  22. Hahahahahahahaha leże i nie wstaję! No ładnie podsumowałaś pod koniec moja droga :D
    No ale wiesz, że ja nadal CZEKAM niecierpliwie na ten gorący pocałunek. Ale się doczekam, prawda? Powiedz, że TAK! :D

    Rozdział świetny! Uwielbiam Cię! :D <3

    @ameneris.

    OdpowiedzUsuń
  23. matko boska nie mam na co narzekać po prostu!
    historia jest cudowna, rozdziały są szybko i długie i... nie po prostu nie wiem, no! jakbyś napisała książkę to daj znać, pobiegnę do księgarni i ją kupię :P

    OdpowiedzUsuń
  24. EMSY... współczuję ^.^
    Cudowny rozdział jak zawsze <3
    Ja też oczekuję na pocałunek, bardzo, bardzo, bardzo *.*
    Czekam na kolejny. Kocham Cię xx

    @aania46

    OdpowiedzUsuń
  25. ojeja *-* czytam, czytam i z niecierpliwością wyczekuję kolejnego rozdziału! <3

    OdpowiedzUsuń
  26. Nic nie zrąbałaś, jest świetnie jak zawsze! Nie tylko treść ale i forma jest na naprawdę dobrym poziomie. Wszystko co mi się podoba zawarłam w poprzednich komentarzach, a minusów nie znalazłam. Zresztą sama widzisz ilu masz czytelników i jakie emocje u nich wywołujesz.
    Co do tego pocałunku, o którym wszyscy mówią, mam tylko nadzieję, że nie ulegniesz i nie umieścisz go wcześniej niż sobie sama zaplanowałaś :)
    Piszesz świetnie i zdecydowanie mogę powiedzieć, że to najlepsze opowiadanie jakie znalazłam w internecie.
    @aroughversion

    OdpowiedzUsuń
  27. Suuuper . Czytaam . < 33 Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału . *.*

    @JB_Wikusia

    OdpowiedzUsuń
  28. BOŻE!! cudowne!
    czytam, czytam i czytam. pragnę więcej <3

    OdpowiedzUsuń
  29. Prosze dodaj jak najszybciej ! Wkręciłam sie i to bardzo :D

    OdpowiedzUsuń
  30. jeej :D supeeer :D czekam na następnyy <3 @Over_Again_09

    OdpowiedzUsuń
  31. ŚWIETNY ! Jeej już się nie mogę doczekać XII <3 Jestem ciekawa czy Logan jej coś zrobi :D / xoxox

    OdpowiedzUsuń
  32. Spadam głębiej codziennie. Gubię się i nie mogę znaleźć mojej drogi. Tęsknię za czymś, czego nie znam. Za tym.
    To nie w porządku, że nie mogę odpuścić.

    Emsy

    OdpowiedzUsuń
  33. „Choć trudno jest oszacować odległość, gdy jedzie się osobą, która jest uzależniona od adrenaliny i szybkiej jazdy.” * z osobą

    „- Chodź.
    - Mam wejść? - Spytałam głupkowato przechylając głowę w prawą stronę. - Do środka?
    Justin stłumił śmiech.
    - Czemu miałabyś nie wejść, co?
    - Bo jesteś Justin...? Bo nie powinno mnie tu nawet być? - Odparłam przygryzając wewnętrzną część policzka.” Haha, co za uroczy fragment. KOCHAM <3

    „Czemu mam wrażenie, że cała ta sytuacja ma jakieś drugie dno?” W TYM MOMENCIE WYBUCHNĘŁAM ŚMIECHEM, BO MOJE ZNAJDOWANIE „SYMBOLI” #JEMSY, HAHA

    „Ewentualnie Justin jest w ciąży. To by wyjaśniało zmienność jego nastrojów.” HAHA, KOCHAM TO

    „- Znalazłam coś w twoim pokoju. - Powiedziała oblizując usta. - I tym razem nie jest to bielizna jakiejś biednej dziewczyny, którą wykorzystałeś!” uu, Justin

    „- Nie wiem gdzie to jest Einstainie. - Odpowiedziałam po krótkiej chwili. - Ale to nic. Pójdę już sobie...” I TO TEŻ KOCHAM.

    „Zrobiłam krok w tył. Nie zamierzam tolerować takiego zachowania, nie jestem Molly. Nie jestem żadną z jego byłych dziewczyn. Nie obchodzi mnie to, że ma problemy ze złością, mógłby pójść na jakąś terapię albo coś. Jestem człowiekiem i mam uczucia. Co ja takiego zrobiłam, że mnie nie szanuje? Pokręciłam głową z gorzkim uśmiechem.” Emsy :c

    „- Nie mam zamiaru z tobą przebywać, - prychnęłam - czy ty czasami słyszysz co mówisz?! Jak ktoś ma cię w ogóle polubić?! Przestań zgrywać takiego pierdolonego chuja!” uu, Emsy ma bulwers. I dobrze.

    A teraz uwaga łzy w oczach z przejęcia, bo włączają mi się JEMSY FEELS.
    Co Ty ze mną robisz człowieku? Haha xD

    „On jest jak tykająca bomba, nigdy nie wiadomo kiedy wybuchnie.” <3


    CDN

    OdpowiedzUsuń
  34. „- Jesteś żartem, rozumiesz? Niczym więcej!” <3

    Kur, boże co Tu się dzieję, nie ogarniam. Moje JEMSY FEELS sięgają zenitu! AsadfgjksaDfhklgkhfjhdgsfdsADFGJHUKGJsadfgjksaDfhklgkhfjhdgsfdsADFGJHUKGJDSFADSSRAWDQTFFFFFFJDERW765Q4aedsfvjdcsnxdferqweratsdsfsghjkiasdfghjksdfghjksrdfghj

    „Nie wiem co on ze mną robi, ale strasznie mi się to nie podoba.” O BOŻE, BOŻE, BOŻE. ZAWAŁ.

    „Wsunął kosmyk włosów za moje ucho. - Nie drażnij mnie O'Connell, bo źle się to skończy.” <3

    „- Puszczę, - pokiwał głową, oblizał swoje usta i dodał, - jeśli zostaniesz.” asdfhjkQAEWSRTYUASDFHJasdrtasdfsdhgasedrth WHAT THE FUCK, IN THE HELL?

    „- Chciałbym, żebyś została Emily.” Boże, nie. Nie nie nie nie nie. Nie mogę, nie mogę. Nie mogę. Co ty ze mną człowieku robisz? NIE. No nie mogę. KUR, NIE . NIE NIE NIE
    TWOJE DIALOGI SĄ NAJLEPSZE, ROZUMIESZ? ROZUMIESZ? Może nie jestem zbyt obiektywna, bo nie mam takiego talentu i może trudniej wtedy bez takiej lepszej świadomości literackiej ocenić czegoś jakość, ale to jest genialne. Czytam wiele opowiadań o dziwo mających więcej wyświetleń, O DZIWO niż ty masz i tam no kurcze no, nie ma TAKICH DIALOGÓW NO. NIE MA!

    *na mojej playliście właśnie pojawiło się Apologize Variations, IDEALNIE*

    „-Przepraszam.” Powiedział, wreszcie to powiedział. Kocham go, no kocham.
    Ta, niezrównoważona psychicznie Klaudia i jej komentarze, to dopiero będziesz miała polewę jak to przeczytasz.

    „Nie powinien się tak poddawać emocjom, jestem pewna, że to kiedyś go zgubi.” <3

    „- Dbasz teraz o mnie, czy o siebie?! – Warknął." omgf, jakie emocje.

    „Puścił moją rękę, westchnął głośno i zaczął rozmasowywać palcami skroń. - Chyba masz jednak rację...” aww Justin <3

    „- Nie chcę przestawać.


    CDN

    OdpowiedzUsuń

  35. Pokręciłam głową i wyplątałam się z jego uścisku. O dziwo, pozwolił mi na to. Rzucił mi spojrzenie, które wyrażało coś w rodzaju żalu.
    - Emily... - Zaczął.
    - Do zobaczenia. - Powiedziałam przerywając mu. W tym momencie Justin zrobił krok w moją stronę. - Zostaw mnie. - Skrzyżowałam ręce na piersiach. - To wszystko jest idiotyczne i bezsensowne, bez żadnych szans. Przecież sam o tym wiesz.
    Patrzył na mnie milcząc, jego twarz wciąż była nieco zaczerwieniona przez kłótnię z kobietą na dole. Uchylił lekko usta i wyciągnął dłoń w moim kierunku, chyba chciał coś powiedzieć, ale nie mogłam mu na to pozwolić.
    - Nie mieszaj mi już w głowie, proszę cię. - Dodałam jeszcze.”

    AsdfdgfhgjhkADSdtrytufyQAEWRSETRYDUTGYIURW5TE6YR7DTUCFYIUERAWESTYRDCFTEWARSDTGYUIasdfghjsdfghjkdfghjkasdfgasdfghjasdfghjsadfghjsdfgthewrsdfghjuytrsredt
    JEMSY FEELS DO POTĘGI n

    „- Od kiedy to trwa?”
    Po przeczytaniu słych słów normalnie zamarłam.
    Jak dobrze, że czytam z opóźnieniem, bo bym ci żyć nie dała, aż byś dodała 12-sty. :)


    OK, TO JUŻ KONIEC MOJEGO SPAMOWSKIEGO KOMENTARZA W WERSJI XXXXXXL. Przepraszam xd

    OdpowiedzUsuń
  36. BTW Pierwszy raz w historii mojego komentowania nie zmieściłam się w limicie znaków na bloggerze, rozumiesz? Przekorczyc limit na bloggerze to dopiero, nie ogarniam. To wszystko przez ich dialogi. To wszystko przez ciebie. x

    OdpowiedzUsuń
  37. uwielbiam :D:D

    OdpowiedzUsuń
  38. ten rozdział był najbardziej emocjonalny jak do tej pory... nieżle się porobiło xx
    @SylviaS_99

    OdpowiedzUsuń
  39. KOŃCÓWKA NAJLEPSZA AŻ MI OCZY WYSZŁY, SERIO :o
    PISZESZ W SPOSÓB JAKIEGO NIE UMIEM OPISAĆ TAK 'LEKKO' I Z ŁATWOŚCIĄ SIĘ CZYTA, NAPRAWDĘ!
    PODOBA MI SIĘ BARDZO TUTAJ, CODZIENNIE NADRABIAM Z CZYTANIEM :)

    OdpowiedzUsuń