Dom Justina znajdował się jakieś
dwadzieścia minut drogi od mojego. Tak przynajmniej mi się wydawało. Choć
trudno jest oszacować odległość, gdy jedzie się osobą, która jest uzależniona
od adrenaliny i szybkiej jazdy. Z tego powodu bardzo szybko znaleźliśmy się na
miejscu. Okolica, w której mieszkał całkowicie nie pasowała do tego jaki był.
Dlaczego tak narwany dzieciak, z wieloma grzeszkami na sumieniu tutaj mieszka?
Wyobrażałam sobie raczej rozpadający się budynek, oraz jego kumpli, którzy
siedzieliby na zewnątrz wciągając kokę, czy pijąc piwo. Nic takiego się nie
działo. Zeskoczyłam z motocyklu lądując miękko na podjeździe. Odgarnęłam
kosmyki włosów, które opadły mi na twarz.
- Chodź.
- Mam wejść? - spytałam głupkowato
przechylając głowę w prawą stronę. - Do środka?
Justin stłumił śmiech.
- Czemu miałabyś nie wejść, co?
- Bo jesteś Justin...? Nie powinno
mnie tu nawet być - odparłam przygryzając wewnętrzną część policzka.
- Przecież Logana nawet nie ma w
mieście! - prychnął rozkładając ręce. Przeszedł za mnie i pchnął w stronę
drzwi. To nie było zbyt delikatne, czy miłe, po prostu robił to co mu się podobało.
Czyżby ktoś znowu zaczął mieć swoje humorki? - Nie wkurwiaj mnie i wchodź.
- Nie mów tak do mnie! - odparłam
głośno odwracając głowę w jego stronę. Zacisnął mocno szczękę. Znowu wyglądał,
jakby próbował się opanować. Zastanawiałam się po co to robi? Czemu mam
wrażenie, że cała ta sytuacja ma jakieś drugie dno? Justin wyminął mnie i
nacisnął na klamkę, a następnie gestem dłoni dał mi znać, że powinnam wejść.
Widząc, że jego twarz powoli zaczyna się czerwienić ze złości weszłam do
środka. Od razu uderzył mnie zapach pieczonych ciastek, takich jakie jadłam u
babci w dzieciństwie. Ich woń przyprawiła mnie o uśmiech, kilka miłych
wspomnień pojawiło się w mojej głowie. Oczywiście, nie na długo.
- Mamooo! - wrzasnął chłopak tuż nad
moim uchem, przez co moje serce zabiło niespodziewanie mocniej. - Jestem!
Z pomieszczenia obok, jak mniemam z
kuchni, wyszła niska kobieta. Była bardzo szczupła. Jej ciemne włosy związane
były w kok, miała na sobie fartuch ubrudzony mąką.
- Um, dzień dobry - przywitałam się
cichym głosem. Nie jestem z tych otwartych osób, które zagadują do nowo
poznanej osoby, czy rzucają się jej niemal w ramionach. Kobieta stała ze
zmrużonymi oczami.
- Dzień dobry - powiedziała
spokojnie. Posłała mi krótki uśmiech i ponownie przeniosła spojrzenie na
swojego syna. Położyła dłonie na biodrach, jakby chcąc podkreślić swoją złość.
Nie miałam pojęcia o co chodzi, więc stałam z boku bawiąc się swoimi
pierścionkami. Kręciłam nimi, zsuwałam z palców i znowu zakładałam. Cała
sytuacja była odrobinę krępująca.
- Justin - syknęła kobieta.
Niepewnie zerknęłam na swojego towarzysza. Wydawał się być rozbawiony, podczas
gdy jego matka wręcz kipiała złością. Przecież on sam chwilę temu tak wyglądał!
A może to jest u nich rodzinne? Ciągle zmieniające się nastroje, hm? Ewentualnie
Justin jest w ciąży. To by wyjaśniało zmienność jego nastrojów.
- Tak mamo? - spytał słodkim głosikiem
chłopak.
- Znalazłam coś w twoim pokoju - powiedziała oblizując usta. - I tym razem nie jest to bielizna jakiejś biednej
dziewczyny, którą wykorzystałeś!
Zrobiło mi się niedobrze. Czy on w
ogóle wie, że to jest po prostu obrzydliwe? Sypianie z każdą napotkaną dziewczyną?
Spojrzałam na niego. To co powiedziała jego mama starło ten idiotyczny uśmiech
na jego twarz.
- To coś gorszego...
- Emily, możesz pójść do mojego
pokoju? - przerwał swojej mamie w połowie zdania, ale wciąż utrzymywał z nią
kontakt wzrokowy. Zrobiło mi się szkoda tej kobiety, domyślam się przez co musi
przechodzić mieszkając pod jednych dachem z kimś takim jak Justin. Jestem
pewna, że jest jej ciężko, chociaż nie zna nawet połowy życia swojego syna.
- Nie wiem gdzie to jest Einstainie
- odpowiedziałam po krótkiej chwili. - Ale to nic. Pójdę już sobie...
Odwróciłam się w stronę drzwi i od
razu poczułam uścisk na przedramieniu. Zmarszczyłam brwi posyłając Justinowi
pytające spojrzenie. Dzięki Bogu, nie zrobił tego mocno. Złapał mnie bez
robienia mi krzywdy. Czyżby postępy? Taaak jasne, kilka sekund później poczułam,
że mocniej zacisnął swoje palce. Niemal szarpiąc, bezczelnie zaczął mnie
ciągnąć w stronę schodów.
- Zaraz wrócę - rzucił przez ramię
do swojej mamy. Syknęłam strącając jego rękę, gdy tylko znaleźliśmy się na
szczycie schodów. Zadziwiło mnie to, że kobieta w ogóle nie zareagowała na jego
nieco agresywne zachowanie w stosunku do mnie.
- Musisz być zawsze tak cholernie
nieczuły palancie?! - krzyknęłam oskarżycielskim tonem. - To bolało!
Wywrócił oczami.
- Zamknij się do kurwy nędzy
niewdzięczna suko!
Zrobiłam krok w tył. Nie zamierzam
tolerować takiego zachowania, nie jestem Molly. Nie jestem żadną z jego byłych
dziewczyn. Nie obchodzi mnie to, że ma problemy ze złością, mógłby pójść na
jakąś terapię albo coś. Jestem człowiekiem i mam uczucia. Co ja takiego
zrobiłam, że mnie nie szanuje? Pokręciłam głową z gorzkim uśmiechem.
- Nie mam zamiaru z tobą przebywać -
prychnęłam - czy ty czasami słyszysz co mówisz?! Jak ktoś ma cię w ogóle
polubić?! Przestań zgrywać takiego pierdolonego chuja!
Nie bałam się go w tej chwili. Po
prostu powiedziałam to co myślę w przypływie emocji. Zdziwienie na jego twarzy
było niesamowite. Oh, czyżby nigdy wcześniej nikt mu czegoś takiego nie
powiedział? Czyżby żadna poprzednia dziewczyna, która była w tym domu, w jego
towarzystwie nie powiedziała mu czegoś takiego w twarz? Justin był
prawdopodobnie największym dupkiem, jakiego poznałam w ciągu całego swojego
życia. A ja nie zamierzałam udawać, że jest inaczej.
- Uważasz, że jaki jestem? - spytał siląc się na spokojny ton. On jest jak tykająca bomba, nigdy nie wiadomo kiedy
wybuchnie.
- Popierdolony - powtórzyłam. Nie
lubię wulgaryzmów, ale nie znałam żadnego określenia w normalnym języku, które
mogłyby zastąpić to słowo.
- Poważnie O'Connell? - zaśmiał się.
- Jesteś taka słodka, kiedy się złościsz.
- Mam dość - westchnęłam. - Jesteś
żartem, rozumiesz? Niczym więcej!
Zeszłam z paru stopni w dół i nagle
poczułam, że moje ciało odrywa się od drewnianej powierzchni. Znalazłam się
ponownie na górze, obok drzwi do jakiegoś pokoju, a duża ręka Justina znalazła
się na moich ustach. Poczułam, że uderzam głową w ścianę za moimi plecami.
Przygniótł mnie do niej.
- A podobają ci się takie żarty,
O'Connell? - usłyszałam jego szept tuż nad moim uchem. Zamrugałam energicznie
omamiona jego ciepłym oddechem, który wywołał na moim ciele dreszcze. Nie wiem
co on ze mną robi, ale strasznie mi się to nie podoba. Pewnie inna dziewczyna
na moim miejscu, zaczęłaby płakać. Ja w tym momencie miałam ochotę mu po prostu
przywalić. Zacisnęłam dłonie w pięści, ale nie miałam żadnej możliwości,
chociażby odepchnięcia go od siebie. Nie mogłam też nic powiedzieć, bo ciągle
zasłaniał mi usta swoją dłonią. Patrzyłam na niego wyczekująco. Minęła dłuższa
chwila, ale nic się nie zmieniało. Modliłam się w duchu, by jego matka zawołała
go z dołu, albo by wyszła z kuchni i zauważyła co wyprawia jej niezrównoważony
psychicznie synek. Na szczęście Justin zsunął dłoń bez interwencji osób
trzecich, ale wciąż byłam przygnieciona do ściany. Przytrzymywał mnie rękoma.
Widziałam, że jego emocje zdążyły nieco opaść. Patrzył na mnie uważnie,
czekając na jakąś reakcję z mojej strony. Uparcie myślałam, w końcu sam się
odezwał.
- Nie jestem żartem, rozumiesz? - wysyczał, choć silił się na spokojny ton. Wsunął kosmyk włosów za moje ucho. -
Nie drażnij mnie O'Connell, bo źle się to skończy.
- Nie wyzywaj mnie, to nie będę cię
drażnić - odparłam śmiało. - A teraz puszczaj!
- Puszczę - pokiwał głową, oblizał swoje
usta i dodał, - jeśli zostaniesz.
- Oh serio, mam zostać? - zadrwiłam.
- Po tym co teraz zrobiłeś?
Westchnął głośno i spuścił na chwilę
głowę. Poluźnił uścisk, więc moje plecy oderwały się od zimnej powierzchni. Przetarł
twarz dłońmi i zrobił krok w tył, jakby dając mi swobodny wybór. Mogłam pójść,
albo zostać tutaj z nim narażając się na kolejny z jego wybuchów. Objęłam się
rękoma i spojrzałam na niego. Unikał mojego wzroku i odwrócił głowę w drugą
stronę. Wiedziałam, że nie odczekam się odpowiedzi, prychnęłam pod nosem i ruszyłam
wolno w kierunku schodów.
- Chciałbym, żebyś została Emily.
Zatrzymałam się w pół kroku i wolno
odwróciłam w jego stronę. Stał z rękoma schowanymi w kieszeniach. Jego twarz
nie wyrażała żadnych emocji, wyglądał jakby bił się z myślami, ale tym razem
patrzył wprost na mnie.
- Zostaniesz? - spytał cicho.
Wpatrywałam się w jego oczy, nawet nie wiem kiedy podszedł bliżej mnie. Nie
podobało mi się to jak na mnie działał. Nie podobało mi się to jak mnie
traktował, ale walka z samą sobą była potwornie trudna... Gdy tylko stanął
przede mną spuściłam wzrok i głowę. Wpatrywałam się w panelową podłogę.
Poczułam jak ujmuje moją twarz w dłonie, zmuszając mnie do tego, bym na niego
spojrzała. Zrobiłam to niechętnie. -
Przepraszam.
Zmarszczyłam brwi. Jak to jest
możliwe, że ktoś taki, potrafi okazać swoje serce? Jak to możliwe, że w jednej
sekundzie jest zły, a w drugiej dobry? To zaczyna być męczące. Wiem, że chciał,
bym została, że mnie przeprosił, a jednak mój umysł krzyczał, że nie mogę tego
zrobić. Słyszałam głos w mojej głowie, mówiący, że to moment, w którym muszę
zejść po schodach i po prostu wyjść. Zagryzłam usta patrząc na Justina. Nie
byłam pewna, co mam zrobić. Justin przejechał delikatnie palcem po linii mojej
szczęki, sprawiając, że moje serce przyśpieszyło bicia.
- Zostaniesz?
- Zostanę - odpowiedziałam cicho
odwracając głowę w bok. Walczyłam z samą sobą, więc ciągle stałam na straconej
pozycji. Po prostu nie mogłam ani wygrać, ani przegrać. Gdybym wyszła, moje
sumienie nie dawałoby mi spokoju. Zostając skazuję się na to samo. Zrobiłam
krok w tył i zacisnęłam usta, unikałam jego spojrzenia, czułam się nieco
zawstydzona. Nie wiem czemu. Justin uśmiechał się do siebie pod nosem, podszedł
do drzwi i otworzył je. Ruszyłam w jego stronę nieco się ociągając.
- Zapraszam do raju! - zaśmiał się
pod nosem kłaniając się i gestem zapraszając mnie do środka. Rozbawił mnie
swoim gestem, chichocząc weszłam do jego azylu.
- Rozgość się - powiedział, a uśmiech nie schodził z jego
ust. - Zaraz wrócę.
Wyszedł zamykając za sobą drzwi.
Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Ściany były jasne, a pokój niezbyt wielki.
Miał tu duże okno, z szerokim parapetem, na którym swobodnie można było usiąść.
Stał tam jakiś kwiatek, oraz zdjęcie w ramce. Nad łóżkiem, stojącym pod jedną
ze ścian wisiały dwa plakaty Beyonce. Panował tu chyba większy porządek niż w
moim pokoju, rozbawiło mnie to, że Justin tak samo jak mój brat Logan, ma
przymocowaną do ściany deskorolkę przełamaną na pół. Obok tej, którą miał
Justin wisiały dwie czapki. Wyglądało to naprawdę fajnie. Na biurku leżał
laptop, a obok jakaś książka. Ciekawe, kiedy ktoś taki jak on ma czas czytać?
Ewentualnie stwarza pozory normalnego nastolatka. Jednak nie ukrywajmy, że
wystarczy na niego spojrzeć i od razu widać, że ten chłopak kocha kłopoty.
Czułam się dziwnie znajdując się tutaj, w miejscu, gdzie nie powinnam być.
Zastanawiałam się co mi odbiło? Ale znowu było za późno, żeby się wycofać.
Justin był coraz śmielszy, gdy dotykał mojej twarzy, gdy przesunął palcem po
linii mojej szczęki, nie potrafiłam zwalczyć mrowienia, jakie czułam na samo
wspomnienie. Dotykał mojej skóry w ten delikatny sposób... Boże,
co się ze mną dzieje?! Usiadłam na obrotowym krześle przy biurku, schowałam na
chwilę twarz w dłoniach i nabrałam powietrza, po czym wypuściłam je ze świstem.
Podskoczyłam na swoim miejscu słysząc krzyki na dole. Wiem, że Justin jest
narwany, ale mam nadzieję, że nie zrobił niczego głupiego. Jego mama nie
zasługuje na takie traktowanie.
Chłopak nagle wtargnął do środka
pokoju i trzasnął drzwiami tak mocno, że miałam wrażenie, że wylecą z zawiasów.
Wyglądał okropnie. Złość wymalowana na jego twarzy mnie przeraziła. Zaciskał
mocno zęby i pięści. Nawet na mnie nie patrzył, uderzył pięścią w ścianę, jakby
chciał wyładować swoją złość. Cieszyłam się, że nie zwraca na mnie uwagi, nie
chciałam się z nim kłócić. A jeszcze bardziej nie chciałam, żeby zrobił mi
krzywdę przez jakąś rzecz, z którą nie miałam nic wspólnego. Zastanawiało mnie
co go tak rozzłościło, ale wolałam nie pytać. Usiadł na łóżku i głośno zaklął.
Nie wiem co mnie podkusiło, ale zrobiło mi się go żal, więc podniosłam się ze
swojego miejsca i podeszłam do niego.
- Justin? - spytałam cicho, starając
się go nie rozwścieczać. Nie powinien się tak poddawać emocjom, jestem pewna,
że to kiedyś go zgubi. Spojrzał na mnie, jego jasne tęczówki cisnęły w moją
stronę złowrogie błyskawice. To chyba moment, w którym powinnam wyjść. Odwrócił
spojrzenie i znowu wypuścił ze swoich ust wiązankę przekleństw. Złapał za
figurkę stojącą na półce nocnej i z całej siły rzucił nią o podłogę.
Roztrzaskał ją na milion malutkich kawałeczków. Zatrzęsłam się ze strachu. Nie czułam się przy nim
bezpiecznie, szczególnie teraz, gdy był taki wściekły. Niczym nie przypominał
tego chłopaka, który dopiero co mnie przepraszał. Nie chciałam, by znowu zrobił
coś głupiego, a potem, by znowu zmuszał się do przeprosin. Podeszłam do drzwi i
położyłam dłoń na klamce.
- Emsy, nie - słyszałam jak się wysila, by powiedzieć to normalnie.
- Jesteś wściekły - powiedziałam
spokojnie - nie chcę, żebyś zrobił coś, czego będziesz żałował - powoli
odwróciłam się w stronę łóżka, na którym siedział. Oniemiałam kiedy okazało
się, że już stoi za mną. Podniosłam głowę nieco wyżej.
- Dbasz teraz o mnie, czy o siebie?!
- warknął, a ton jego głosu sprawił, że się cofnęłam, ale od razu złapał mnie za
nadgarstek, sprawiając tym samym, że kilka bransoletek wbiło się w moją skórę.
Syknęłam czując ból. Zauważyłam, że trochę się wystraszył. Puścił moją rękę, westchnął
głośno i zaczął rozmasowywać palcami skroń. - Chyba masz jednak rację...
Uśmiechałam się do niego słabo. Nie
wiem czy to w czymś pomagało ale nie chciałam, żeby miał wyrzuty z mojego powodu,
bo sprawił mi znowu przykrość. W momencie, gdy chciałam pociągnąć za klamkę, by
otworzyć drzwi przyciągnął mnie do siebie obejmując mnie w pasie swoimi dłońmi.
Zrobiło mi się gorąco. Byłam już blisko niego, gdy jeździliśmy razem na
motorze, ale wtedy zastanawiałam się tylko nad tym, jak szybko zginiemy.
- Justin - zaczęłam
odwracając się w jego stronę. Okropne uczucie w moim brzuchu przyprawiało mnie
o mdłości. Miałam ochotę przyłożyć samej sobie, za to, że odczuwam coś takiego
właśnie przy nim. Oparłam dłoń na jego klatce piersiowej, utrzymując pomiędzy
nami dystans. Nie chciałam, by doszło pomiędzy nami do czegoś, co potem
spędzałoby mi sen z powiek. - Przestań - skarciłam go. Zmrużył
oczy na chwilę, po czym trącił nosem mój policzek. Ciepło rozchodzące się po
moim ciele, było nie do zniesienia. Byłam świadoma, że to jest naprawdę czymś
złym, nieodpowiednim.
- Nie chcę przestawać.
Pokręciłam głową i wyplątałam się z
jego uścisku. O dziwo, pozwolił mi na to. Rzucił mi spojrzenie, które wyrażało
coś w rodzaju żalu.
- Emily...
- Do zobaczenia - powiedziałam
przerywając mu. W tym momencie Justin zrobił krok w moją stronę. - Zostaw mnie
- skrzyżowałam ręce na piersiach. - To wszystko jest idiotyczne i bezsensowne,
bez żadnych szans. Przecież sam o tym wiesz.
Patrzył na mnie milcząc, jego twarz
wciąż była nieco zaczerwieniona przez kłótnię z kobietą na dole. Uchylił lekko
usta i wyciągnął dłoń w moim kierunku, chyba chciał coś powiedzieć, ale nie
mogłam mu na to pozwolić.
- Nie mieszaj mi już w głowie, proszę
cię - dodałam na odchodne.
*
Nawet nie drgnął, gdy wychodziłam.
Nawet nie zapytał, jak wrócę do domu. Nic. Po prostu stał i patrzył się
otępiałym wzrokiem w moją stronę. Straciłam dzień w szkole, tylko dlatego, że
jestem głupia, teraz już nawet nie opłaca mi się tam wrócić. Z drugiej strony przynajmniej doświadczyłam czegoś nowego. Wychodząc z jego domu, rzuciłam krótkie "do
widzenia", w stronę jego mamy. Nie zdążyła mi odpowiedzieć, bo niemal
wybiegłam przez frontowe drzwi. Chłodne powietrze, które uderzyło w moje
policzki przyniosło mi odrobinę ukojenia. Ruszyłam w kierunku swojego domu nie
oglądając się za siebie, choć byłam pewna, że Justin się na mnie patrzy przez
okno.
Niewiele się pomyliłam na samym
początku, gdy znalazłam się w tym miejscu razem z Justinem. Dystans jaki
pokonałam, by dotrzeć do domu, szybkim krokiem zajął mi jakieś pół godziny,
a ponieważ byłam byłam zdenerwowana niemal biegłam próbując się w ten sposób wyładować. To wszystko robiło okropny bałagan w
mojej głowie. Gubiłam się w tym co jest dobre, a co nie jest.
Weszłam do środka swojego domu.
Zsunęłam ze stóp swoje buty i odstawiłam je na bok. Byłam zmęczona, czułam, że
jeśli nie wezmę jakiejś tabletki rozsadzi mi głowę. Weszłam do salonu i
zauważyłam swojego brata. Siedział na sofie ze splecionymi rękoma, gdy tylko
mnie dostrzegł pokręcił głową z niedowierzaniem. Coś było nie tak. Co on tu robił, o takiej porze? Miał być później.
- Gdzie byłaś? - wychrypiał ostrym
głosem.
- Nigdzie - odparłam udając
obojętność, na co usłyszałam jego szyderczy śmiech. Nie rozumiałam o co mu
chodzi.
- Od kiedy to trwa?
- Logan, poważnie, przerażasz mnie, o
co ci chodzi?
Gwałtownie podniósł się ze swojego
miejsca i stanął na przeciwko mnie. Wiedziałam, że mnie nie uderzy, ale to nie
zmieniało faktu, że po prostu był w tym momencie przerażający. Surowy wyraz
jego twarzy oraz ten dziwny śmiech przyprawił mnie o dreszcze. W tym momencie
przypominał mi odrobinę McCanna.
- Nie graj głupiej! - ryknął wprost w
moją twarz. - Wiem, gdzie byłaś! Rozumiesz?!
Zamrugałam energicznie i zrobiło mi
się słabo. Okej, chyba oficjalnie mogę się
pożegnać z życiem.
_______________________
Z pozdrowieniami dla wszystkich, którzy niecierpliwie czekają na pocałunek, hahaha. Szczególnie dla @ameneris!
Wystarczy zwykłe czytam :)
~ Przypominam, że jeśli zmieniacie nazwę na TT, to musicie mi to napisać!
~ [*] Emily, jak myślicie co teraz zrobi, hm? :)
~ W piątek kończę szkołę, a za dwa tygodnie mam matury, więc teraz będzie różnie z rozdziałami.
~ Informuję +40 osób, leniwce kochane, zwykłe "czytam" naprawdę mi wystarczy, to nie jest takie skomplikowane, wiecie? Dodajecie tekst "czytam" w takie białe pole pod postem ;)
~ Dziesiątka była beznadziejna, bo nie napisałam jej tak jak chciałam. A tutaj zrąbałam troszkę końcówkę, ale mi wybaczycie, prawda? :)
~ KOCHAM!
pierwsza?! hihi, CZYTAM!!!! @gabiszon18
OdpowiedzUsuńAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA JAKI ZAJEBISTY ROZDZIAŁ *.* KOŃCOWKA BYLA BEST, CHCE JUŻ NASTĘPNY XD ZAPRASZAM DO MNIE NA 2 http://idontwannafallinlove-jbfanfiction.blogspot.com/ ;) <3
OdpowiedzUsuńJa. tu. na. zawał. zejdę. za. chwilkę. czy ty rozumiesz, że ja jutro testy piszesz?! fiugvhfdiugbhfduibgdf boże, no kocham to *_* kocham, kocham, kocham, kocham. mam fangirling poziom hard i nie ogarniam Justina. jego bipolarność mnie bawi i uwielbiam go takiego *________________________________* masz mi dodawać szybko rozdział, bo zatłukę, z poważaniem ja hahah <3
OdpowiedzUsuń@thisswagrauuhl
http://life-can-surprise.blogspot.com/
Dlaczego nie pozwolisz im się pocałować? No czemu noo. :c
OdpowiedzUsuń"~ [*] Emily, jak myślicie co teraz zrobi, hm? :)" - Emily zadzwoni po Justina, on po nią przyjedzie i razem pojadą na drugi koniec kraju, gdzie będą szczęśliwi :D - dobra, wiem mam dziwną wyobraźnię xD
Powodzenia na maturze :)
Omg, omg, omg. Jeszcze ta scena afhsgahsb. *_*
OdpowiedzUsuńczytam <3 kocham <3
OdpowiedzUsuńOh gosh! Jaki świetny! Scena pomiędzy nimi...boże ahjdjshfsdh
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na następny.
Powodzenia na maturze. xX
Rozdział świetny! Oczywiście czytam c:
OdpowiedzUsuń- @lonathas on twitter
świetny rozdział jak zawsze, dodałam twojego bloga u siebie w polecanych na samym dole forever-indestructible.blogspot.com ♥
OdpowiedzUsuńAddjvdfhjcdhkndxjudssjkb, mega *.*
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze fantastyczny! Wiesz jak mnie wnerwiłaś tym,że w takiej chwili zakończyłaś ten rozdział no:D:D strasznie niecierpliwie czekam na następny rozdział,błagam cię,niech on będzie szybko:)
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle świetny !!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na kolejny ;D
@GabryCCHa
wiedziałam, że kiedyś Logan się dowie :C Ciekawe co będzie dalej <3
OdpowiedzUsuńcztaam :3
OdpowiedzUsuń@wif3JB
Nie mamy co ci wybaczać to jest świetne naprawdę przyjemnie się czyta a te emocje o hfvhvhdxvgbjggbdghvhhgfhhgg ja ledwo wytrzymuje. Nie mogę doczekać się co zrobi Logan!!! Jesteś świetna do następnego :D
OdpowiedzUsuńczytam! ;d
OdpowiedzUsuńjaa czytam :D
OdpowiedzUsuńahaha kiedy nowy? :D
OdpowiedzUsuńAsfghkjhgf, przerwałaś w najlepszym momencie, z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy!
OdpowiedzUsuńfantastyczny. *__*
OdpowiedzUsuńOmg, chyba najlelpszy! Nie mogę doczekać się kolejnego, jeeeeeeju *.*
OdpowiedzUsuńJezu dziewczyno! Oni w końcu muszą się pocałować, kocham to opowiadanie is sposób w jaki piszesz, jesteś niesamowita
OdpowiedzUsuńczytam ;D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Już nie mogę doczekać się następnego rozdziału. CZYTAM.
OdpowiedzUsuńFGRDHDHGRDHRDGR JARAM SIĘ JAK KSIĄDZ NOWYM MINISTRANTEM *____* Świetny rozdział ... Ale się dzieje !! ;3 Czekam na następny ;)
OdpowiedzUsuńJak wyświetliło mi się na bloggerze, że dodałaś rozdział to od razu wywołało to u mnie uśmiech na twarzy. Uwielbiam Cię <3
OdpowiedzUsuńHahahahahahahaha leże i nie wstaję! No ładnie podsumowałaś pod koniec moja droga :D
OdpowiedzUsuńNo ale wiesz, że ja nadal CZEKAM niecierpliwie na ten gorący pocałunek. Ale się doczekam, prawda? Powiedz, że TAK! :D
Rozdział świetny! Uwielbiam Cię! :D <3
@ameneris.
matko boska nie mam na co narzekać po prostu!
OdpowiedzUsuńhistoria jest cudowna, rozdziały są szybko i długie i... nie po prostu nie wiem, no! jakbyś napisała książkę to daj znać, pobiegnę do księgarni i ją kupię :P
Czytam ! *.*
OdpowiedzUsuńEMSY... współczuję ^.^
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział jak zawsze <3
Ja też oczekuję na pocałunek, bardzo, bardzo, bardzo *.*
Czekam na kolejny. Kocham Cię xx
@aania46
ojeja *-* czytam, czytam i z niecierpliwością wyczekuję kolejnego rozdziału! <3
OdpowiedzUsuńNic nie zrąbałaś, jest świetnie jak zawsze! Nie tylko treść ale i forma jest na naprawdę dobrym poziomie. Wszystko co mi się podoba zawarłam w poprzednich komentarzach, a minusów nie znalazłam. Zresztą sama widzisz ilu masz czytelników i jakie emocje u nich wywołujesz.
OdpowiedzUsuńCo do tego pocałunku, o którym wszyscy mówią, mam tylko nadzieję, że nie ulegniesz i nie umieścisz go wcześniej niż sobie sama zaplanowałaś :)
Piszesz świetnie i zdecydowanie mogę powiedzieć, że to najlepsze opowiadanie jakie znalazłam w internecie.
@aroughversion
Suuuper . Czytaam . < 33 Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału . *.*
OdpowiedzUsuń@JB_Wikusia
BOŻE!! cudowne!
OdpowiedzUsuńczytam, czytam i czytam. pragnę więcej <3
Prosze dodaj jak najszybciej ! Wkręciłam sie i to bardzo :D
OdpowiedzUsuńjeej :D supeeer :D czekam na następnyy <3 @Over_Again_09
OdpowiedzUsuńCzytam ;**
OdpowiedzUsuńŚWIETNY ! Jeej już się nie mogę doczekać XII <3 Jestem ciekawa czy Logan jej coś zrobi :D / xoxox
OdpowiedzUsuńSpadam głębiej codziennie. Gubię się i nie mogę znaleźć mojej drogi. Tęsknię za czymś, czego nie znam. Za tym.
OdpowiedzUsuńTo nie w porządku, że nie mogę odpuścić.
Emsy
czytam
OdpowiedzUsuńCzytam:D
OdpowiedzUsuń„Choć trudno jest oszacować odległość, gdy jedzie się osobą, która jest uzależniona od adrenaliny i szybkiej jazdy.” * z osobą
OdpowiedzUsuń„- Chodź.
- Mam wejść? - Spytałam głupkowato przechylając głowę w prawą stronę. - Do środka?
Justin stłumił śmiech.
- Czemu miałabyś nie wejść, co?
- Bo jesteś Justin...? Bo nie powinno mnie tu nawet być? - Odparłam przygryzając wewnętrzną część policzka.” Haha, co za uroczy fragment. KOCHAM <3
„Czemu mam wrażenie, że cała ta sytuacja ma jakieś drugie dno?” W TYM MOMENCIE WYBUCHNĘŁAM ŚMIECHEM, BO MOJE ZNAJDOWANIE „SYMBOLI” #JEMSY, HAHA
„Ewentualnie Justin jest w ciąży. To by wyjaśniało zmienność jego nastrojów.” HAHA, KOCHAM TO
„- Znalazłam coś w twoim pokoju. - Powiedziała oblizując usta. - I tym razem nie jest to bielizna jakiejś biednej dziewczyny, którą wykorzystałeś!” uu, Justin
„- Nie wiem gdzie to jest Einstainie. - Odpowiedziałam po krótkiej chwili. - Ale to nic. Pójdę już sobie...” I TO TEŻ KOCHAM.
„Zrobiłam krok w tył. Nie zamierzam tolerować takiego zachowania, nie jestem Molly. Nie jestem żadną z jego byłych dziewczyn. Nie obchodzi mnie to, że ma problemy ze złością, mógłby pójść na jakąś terapię albo coś. Jestem człowiekiem i mam uczucia. Co ja takiego zrobiłam, że mnie nie szanuje? Pokręciłam głową z gorzkim uśmiechem.” Emsy :c
„- Nie mam zamiaru z tobą przebywać, - prychnęłam - czy ty czasami słyszysz co mówisz?! Jak ktoś ma cię w ogóle polubić?! Przestań zgrywać takiego pierdolonego chuja!” uu, Emsy ma bulwers. I dobrze.
A teraz uwaga łzy w oczach z przejęcia, bo włączają mi się JEMSY FEELS.
Co Ty ze mną robisz człowieku? Haha xD
„On jest jak tykająca bomba, nigdy nie wiadomo kiedy wybuchnie.” <3
CDN
„- Jesteś żartem, rozumiesz? Niczym więcej!” <3
OdpowiedzUsuńKur, boże co Tu się dzieję, nie ogarniam. Moje JEMSY FEELS sięgają zenitu! AsadfgjksaDfhklgkhfjhdgsfdsADFGJHUKGJsadfgjksaDfhklgkhfjhdgsfdsADFGJHUKGJDSFADSSRAWDQTFFFFFFJDERW765Q4aedsfvjdcsnxdferqweratsdsfsghjkiasdfghjksdfghjksrdfghj
„Nie wiem co on ze mną robi, ale strasznie mi się to nie podoba.” O BOŻE, BOŻE, BOŻE. ZAWAŁ.
„Wsunął kosmyk włosów za moje ucho. - Nie drażnij mnie O'Connell, bo źle się to skończy.” <3
„- Puszczę, - pokiwał głową, oblizał swoje usta i dodał, - jeśli zostaniesz.” asdfhjkQAEWSRTYUASDFHJasdrtasdfsdhgasedrth WHAT THE FUCK, IN THE HELL?
„- Chciałbym, żebyś została Emily.” Boże, nie. Nie nie nie nie nie. Nie mogę, nie mogę. Nie mogę. Co ty ze mną człowieku robisz? NIE. No nie mogę. KUR, NIE . NIE NIE NIE
TWOJE DIALOGI SĄ NAJLEPSZE, ROZUMIESZ? ROZUMIESZ? Może nie jestem zbyt obiektywna, bo nie mam takiego talentu i może trudniej wtedy bez takiej lepszej świadomości literackiej ocenić czegoś jakość, ale to jest genialne. Czytam wiele opowiadań o dziwo mających więcej wyświetleń, O DZIWO niż ty masz i tam no kurcze no, nie ma TAKICH DIALOGÓW NO. NIE MA!
*na mojej playliście właśnie pojawiło się Apologize Variations, IDEALNIE*
„-Przepraszam.” Powiedział, wreszcie to powiedział. Kocham go, no kocham.
Ta, niezrównoważona psychicznie Klaudia i jej komentarze, to dopiero będziesz miała polewę jak to przeczytasz.
„Nie powinien się tak poddawać emocjom, jestem pewna, że to kiedyś go zgubi.” <3
„- Dbasz teraz o mnie, czy o siebie?! – Warknął." omgf, jakie emocje.
„Puścił moją rękę, westchnął głośno i zaczął rozmasowywać palcami skroń. - Chyba masz jednak rację...” aww Justin <3
„- Nie chcę przestawać.
CDN
OdpowiedzUsuńPokręciłam głową i wyplątałam się z jego uścisku. O dziwo, pozwolił mi na to. Rzucił mi spojrzenie, które wyrażało coś w rodzaju żalu.
- Emily... - Zaczął.
- Do zobaczenia. - Powiedziałam przerywając mu. W tym momencie Justin zrobił krok w moją stronę. - Zostaw mnie. - Skrzyżowałam ręce na piersiach. - To wszystko jest idiotyczne i bezsensowne, bez żadnych szans. Przecież sam o tym wiesz.
Patrzył na mnie milcząc, jego twarz wciąż była nieco zaczerwieniona przez kłótnię z kobietą na dole. Uchylił lekko usta i wyciągnął dłoń w moim kierunku, chyba chciał coś powiedzieć, ale nie mogłam mu na to pozwolić.
- Nie mieszaj mi już w głowie, proszę cię. - Dodałam jeszcze.”
AsdfdgfhgjhkADSdtrytufyQAEWRSETRYDUTGYIURW5TE6YR7DTUCFYIUERAWESTYRDCFTEWARSDTGYUIasdfghjsdfghjkdfghjkasdfgasdfghjasdfghjsadfghjsdfgthewrsdfghjuytrsredt
JEMSY FEELS DO POTĘGI n
„- Od kiedy to trwa?”
Po przeczytaniu słych słów normalnie zamarłam.
Jak dobrze, że czytam z opóźnieniem, bo bym ci żyć nie dała, aż byś dodała 12-sty. :)
OK, TO JUŻ KONIEC MOJEGO SPAMOWSKIEGO KOMENTARZA W WERSJI XXXXXXL. Przepraszam xd
BTW Pierwszy raz w historii mojego komentowania nie zmieściłam się w limicie znaków na bloggerze, rozumiesz? Przekorczyc limit na bloggerze to dopiero, nie ogarniam. To wszystko przez ich dialogi. To wszystko przez ciebie. x
OdpowiedzUsuńfdhzrdeyrzesgddgte <3
OdpowiedzUsuńuwielbiam :D:D
OdpowiedzUsuńten rozdział był najbardziej emocjonalny jak do tej pory... nieżle się porobiło xx
OdpowiedzUsuń@SylviaS_99
<3
OdpowiedzUsuńuwielbiam <33
OdpowiedzUsuńKOŃCÓWKA NAJLEPSZA AŻ MI OCZY WYSZŁY, SERIO :o
OdpowiedzUsuńPISZESZ W SPOSÓB JAKIEGO NIE UMIEM OPISAĆ TAK 'LEKKO' I Z ŁATWOŚCIĄ SIĘ CZYTA, NAPRAWDĘ!
PODOBA MI SIĘ BARDZO TUTAJ, CODZIENNIE NADRABIAM Z CZYTANIEM :)