Przez cały dzień wstrzymywałam oddech, gdy Logan tylko
otwierał usta. Bałam się, że już wszystko wie, z drugiej strony próbując mu
powiedzieć co mi się przytrafiło co chwilę zmieniałam temat. Nim się obejrzałam
był wtorek. Zajmując miejsce pasażera w jego samochodzie zmieniałam piosenki w
starym radiu, próbując odgonić od siebie myśli i skupić się na czymś innym.
- Emily wybierz coś wreszcie!
Od razu cofnęłam rękę. Dlaczego Logan był taki
zdenerwowany? Podniosłam głowę i założyłam kosmyk swoich włosów za ucho.
Wiedziałam, że muszę mu teraz coś powiedzieć, bo potem mogę już nie mieć
okazji.
- Nie będzie mnie dzisiaj z wami na długiej przerwie.
Sama nie wierzyłam, że wypowiedzenie tego zdania przyszło
mi z taką łatwością. Widziałam jak Logan mruży oczy analizując to co
powiedziałam. Spokojnie czekałam na jego pytania szukając w głowie dobrego
wytłumaczenia. Może dobrą alternatywą będzie nie kłamać? Oczywiście, powinnam
mu powiedzieć wszystko, ale nie mogłam pozwolić, by narobił sobie problemów.
- Dlaczego?
- Będę w bibliotece, mam do zrobienia kilka rzeczy - wyjaśniłam przeciągając się leniwie. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się
delikatnie. - A może chcesz dołączyć?
Wiedziałam, że tym go rozbawię. Kto jak kto, ale Logan i
biblioteka? Zaczął się głośno śmiać kręcąc przy tym głową z niedowierzaniem.
Kupił to.
Normalna osoba, która byłaby na moim miejscu z pewnością
powiedziałaby Loganowi, że złośliwy pan Smith przydzielił jej do projektu
kogoś, kogo nie powinien. Normalna osoba wyznałaby, że ma pewną wizję, w której
to ginie z rąk dwóch nieco pokręconych nastolatków, w szkolnej bibliotece. Ale
nie ja. Może nie jestem normalna, ale przynajmniej dbam o tych, których kocham.
Wysiadając na szkolnym parkingu, jak zawsze powędrowałam
w kierunku Sam, która właśnie wysiadła ze swojego auta. Stała z telefonem w
dłoniach pisząc wiadomość, jej palce w zawrotnym tempie wybierały odpowiednie
literki, a rumieniec na jej policzkach wskazywał tylko na jedno.
- Seksowny Nathan?
Jej policzki od razu spłonęły.
- Emily! - pisnęła oskarżycielsko. - Cicho!
- Okej, okej - odparłam uśmiechając się do niej ciepło. Ta
dziewczyna zasługiwała na szczęście, ale czy osoba, która miała dużo na
sumieniu, była dla niej odpowiednia? Nie umiałam odpowiedzieć na to pytanie.
- A jak Bieber? - odgryzła się, przez co od razu wbiłam
swój łokieć w jej bok. Czarnowłosa złapała się za bolące miejsce, chciała coś
jeszcze dodać, ale widząc moje spojrzenie umilkła. - Przepraszam - wydukała
jedynie.
- Temat tabu, pamiętasz? - prędzej czy później, ktoś
ucierpi przez to, że pan Smith nieświadomie postanowił nas do siebie dopasować.
To nie był temat do żartów. Kiwnęła głową. Uśmiechnęłam się do niej delikatnie, próbując
zlikwidować nieco napiętą atmosferę, która pojawiła się pomiędzy nami. Samantha
zarzuciła swoje długie, czarne włosy za ramię i zatrzymała się w pół kroku.
- Co jest?
- Zapomniałam czegoś z auta, zaraz wracam. Poczekasz?
- Jasne.
Otuliłam się rękoma czując chłodne powietrze. Wiedząc, że
Sam chwilę zejdzie na znalezienie tego czego szuka usiadłam na jednej z ławek. Jak
zawsze zaczęłam przyglądać się osobą, które znajdowały się na parkingu. Logan
razem z resztą chłopaków palili papierosy i śmiali się z czegoś. Grupa
cheerleaderek wchodziła właśnie do szkoły. Zwykły, dzień. Obejrzałam się w
lewo, gdzie na jedno z wolnych miejsc zajechało lśniące auto, którego marki nie
znałam. Czy to nie było oczywiste, kto zaraz wysiądzie z samochodu? Chciałam
odwrócić wzrok, naprawdę, ale nie potrafiłam. Unosząc głowę do góry,
polepszając sobie tym samym widok wpatrywałam się w niego. Wysiadł ze swojego
samochodu trzaskając przy tym drzwiami. Prawą dłonią zmierzwił swoje włosy, a
następnie przy pomocy kluczyka włączył alarm. Rozejrzał się po okolicy, a jego
wzrok zatrzymał się na mnie. Czy on uniósł kąciki ust do góry? Nie panikuj, usłyszałam głosik w głowie,
nie zamierzałam odwzajemnić jego gestu, zamiast tego uniosłam brwi. Poczułam
jak odrobina mojej pewności siebie wraca. To był dobry znak. Przeszedł obok
mnie bez słowa, już nawet na mnie nie patrząc, to również mi odpowiadało.
*
Czas nigdy nie był po mojej stronie, gdy na coś czekałam
sekundy zdawały się dłużyć w nieskończoność, zaś, gdy naprawdę chciałam coś
odwlec - magicznie nadchodził ten moment. Gdy zadzwonił dzwonek sygnalizujący,
że pora na przerwę na lunch. Poczułam, że mój żołądek wykonuje fikołek. Lekko
drżącymi dłońmi podniosłam swój podręcznik i przycisnęłam go do piersi, wyszłam
z klasy ostatnia próbując odwlec w czasie spotkanie z Justinem. Zaskoczona
zauważyłam, że już na mnie czeka wymieniłam z nim jedno krótkie spojrzenie i od
razu ruszyłam w kierunku schodów. Schodząc po stopniach w dół, słyszałam jego
kroki za sobą. To było strasznie dziwne. Wiedziałam, że lada moment będę
musiała mu powiedzieć, że jedynym momentem, w którym będziemy rozmawiać będzie
biologia i po tej lekcji nie znamy się. Z drugiej strony, może nawet nie zdążę
mu tego powiedzieć? Przecież stał z dłońmi w kieszeni, więc nie zdziwię się
jeśli zaraz wyciągnie nóż, przytknie mi go do gardła i jednym ruchem sprawi, że
wykrwawię się na śmierć. Niepewnie odwróciłam głowę i rzuciłam mu dyskretne
spojrzenie. Szedł ze znudzoną miną kawałek dalej, jakby to miało wyglądać, że
wcale mnie nie śledzi. Ewentualnie naprawdę jest znudzony. Pchnęłam drzwi do
biblioteki i rzuciłam krótkie "dzień dobry" w kierunku kobiety
siedzącej za ladą, uśmiechnęła się do mnie. Rozejrzałam się po pomieszczeniu,
jak zawsze były tu tylko trzy osoby, w dodatku pierwszaki. Nie chciałam przy
nich rozmawiać z Justinem, więc skierowałam się do miejsca, które było oddalone
najbardziej ze wszystkich. Był to sam tył biblioteki, gdzie znajdowały się stare książki, z
których nikt nie korzystał. Skręciłam parę razy pomiędzy półkami,
aż w końcu znalazłam się na miejscu. Położyłam torbę na stoliku i mocno
zagryzłam usta. Stał po drugiej stronie z głupawym uśmieszkiem na ustach.
- Hej - przywitał się. Kiwnęłam głową. Czułam się
okropnie spięta, bałam się, że zaraz ktoś nas zobaczy, że Logan się czegoś
domyśli i przyjdzie tutaj. Westchnęłam cicho przymykając oczy na chwilę. -
Boisz się mnie?
Wydawał się być rozbawiony.
- Nie - odparłam nieco za szybko, ale od razu podniosłam
dumnie głowę, próbując tym samym okazać swoją pewność siebie, choć w
rzeczywistości czułam, że tracę grunt pod nogami.
- Nie? - przejechał palcem po oparciu swojego krzesła. - Jesteś
pewna?
- W co ty grasz? - warknęłam mając po dziurki w nosie
jego dziwnego zachowania. Podnosząc na mnie swoje oczy i mierząc przy tym
wzrokiem moją sylwetkę odsunął krzesło i zajął miejsce.
- W nic - odparł. - Mieliśmy pogadać, prawda? - wskazał
dłonią na miejsce na przeciwko siebie. Nie wiem czemu ale od razu usiadłam na
krześle. Starałam się jednak trzymać jak najdalej od niego.
- Twoi znajomi wiedzą, że Smith...
- Nie - odparł nim zdążyłam zdać pytanie. - Nie sądzę,
by byli z tego zadowoleni, powiem im później. A ty powiedziałaś już Loganowi, prawda? - patrzył na mnie z
ciekawością.
- Nie - odpowiedziałam spuszczając na chwilę głowę, chciałam
jednak zobaczyć jego reakcję, więc spojrzałam na niego swoimi niebieskimi
oczami. Wydawał się być zdziwiony i zaskoczony, jakby spodziewał się innej
odpowiedzi.
- Imponujące - powiedział na głos. To chyba miała być
pochwała? Jego karmelowe oczy wpatrywały się we mnie, co nieco mnie krępowało.
Jestem pewna, że robił to specjalnie. Zdawał sobie sprawę z tego jaki jest
przystojny i pewnie często to wykorzystywał. Nie miałam do niego o to
pretensji, sama często korzystałam z tego czym obdarzyła mnie natura, by
osiągnąć swoje cele. Odgarnęłam kosmyk włosów z buzi i odezwałam się.
- Niech tak zostanie, okej?
- A co, Logan miałby problem, gdyby dowiedział się, że z
tobą rozmawiam?
- On? Nie. Ja bym miała i ty też.
Uniósł do góry brwi.
- Ja? Nie bądź śmieszna, - powiedział kpiąco, - w zeszły
piątek prawie go...
- Wmawiaj sobie - prychnęłam przerywając mu. On naprawdę
sądził, że może pobić Logana i wygrać ich starcie? Żałosne. Niestety wiem do
czego zdolny jest mój brat, w zasadzie tak jakby uratowałam tego dupka, więc
mógłby być wdzięczny.
- Nie wiedziałem, że jesteś taka zadziorna O'Connell.
- Doprawdy? - odparłam ironicznie. - A ja od razu
wiedziałam, że jesteś żałosny.
Poczułam, że krzesło na którym siedzę odsuwa się nagle do
tyłu, a ja razem z nim sunę przez podłogę. Oparcie uderzyło o półkę z
książkami, tuż za moimi plecami. Kilka starych egzemplarzy upadło na podłogę z
łoskotem. Zdezorientowana dopiero po chwili, z uchylonymi ustami zrozumiałam co
się stało. Justin kopnął moje krzesło tak mocno, że przeleciało przez pomieszczenie.
Spojrzałam na niego pytająco. To mnie nie wystraszyło. Prawdę mówiąc, gdy żyje
się przez całe życie z kryminalistą pod jednym dachem, niektóre wybuchy złości
przestają robić na tobie wrażenie.
- Nie jesteś tylko żałosny, ale chory umysłowo - powiedziałam wstając. Nie miałam ochoty już z nim przebywać, szczególnie, że
czekała mnie jeszcze lekcja biologii z nim u boku. Poczułam jak łapie mnie za
nadgarstek i zaciska na nim swoje palce.
- Uważaj na słowa O'Connell.
Wyrwałam rękę z uścisku bez problemu, bo Justin nie użył
przy tym swojej siły. Może faktycznie nie powinnam nazywać go żałosnym, ale
denerwowała mnie jego pewność siebie. W dodatku ciągle zwracał się do mnie po
nazwisku, a ja tego bardzo nie lubię. Westchnęłam cicho uświadamiając sobie, że
zachowuję się jak idiotka. Z drugiej strony, czy on przed chwilą nie kopnął w
moje krzesło tak, że znalazło się po drugiej stronie? Ja nie dysponowałam taką
siłą, więc odgrywałam się słownie. Skrzyżowałam ręce na piersi.
- Możesz przestać? - spytałam zrezygnowana. - Zachowujesz
się jakbyś był najważniejszy.
- Przecież wiesz, że większość dziewczyn chciałoby być na
twoim miejscu, powinnaś się cieszyć, że Smith nas dopasował.
- Gdybym miała taką możliwość, z pewnością zamieniłabym
się z jakąś. Może z Molly? - celowo wymieniłam jej imię, próbując wywołać u
niego jakieś poczucie winy. Wszyscy wiedzieli, że ze sobą sypiają. Ona idealna,
z figurą, której mogłaby jej pozazdrościć niejedna aktorka. I on, przystojny
buntownik. Przecież to zawsze idzie w parze. Zresztą już wspominałam, że do
siebie pasują. Nie był to jednak trafiony pomysł, jak coś takiego miało niby
wywołać u niego poczucie winy? On przecież nie traktuje jej poważnie. Nikogo
nie traktuje poważnie.
- Jest dobra w łóżku - skomentował uśmiechając się pod
nosem. Czy to było potrzebne? Zrobiło mi się nieco niedobrze. - A ty? - spytał
a jego usta rozciągnęły się w jeszcze większym uśmiechu. - Jestem pewien, że
też sobie dobrze radzisz. Może kiedyś spróbujemy?
Niewiarygodne.
Czy on właśnie zapytał się, czy się z nim prześpię?
Wczoraj, gdy Smith wymienił nasze nazwiska wyglądał jakby był niezadowolony,
potem zachowywał się jakby to nie zrobiło na nim żadnego wrażenia.
- Jesteś pewien, że nie masz żadnych zaburzeń
psychicznych? - spytałam kręcąc głową. Podniósł się ze swojego miejsca, a ja
automatycznie zrobiłam krok w tył. Nigdy nie wiadomo jak się zachowa, w gruncie
rzeczy jest trochę podobny do Logana.
- Nie bój się O'Connell, nic ci nie zrobię.
- Przestań! - warknęłam. - Mam imię.
Znowu go rozbawiłam. Nie wiem czemu, ale zdążyłam polubić
ten jego uśmiech, wyglądał wręcz uroczo, gdy jego kąciki ust wędrowały ku
górze. Stałam patrząc na wszystko tylko nie na niego, przebywanie w jego
towarzystwie chyba zaczyna mi szkodzić. Nie mogę go polubić. Unikałam jego
wzroku i nerwowo bawiłam się małą przywieszką przypiętą do torby.
- Bądźmy poważni - powiedział w końcu, zaciekawiona
spojrzałam na niego. - Jak chcesz to zrobić, żeby twój brat się nie dowiedział,
hm? Wszyscy w klasie wiedzą, a wiesz jak to jest z plotkami.
- Właśnie, - podkreśliłam - powiem, że to plotka.
- Czemu nie chcesz mu powiedzieć, że jesteś moją
partnerką na biologii?
Westchnęłam.
- To skomplikowane - odparłam. - Powiem mu, ale nie
teraz.
Miałam nadzieję, że nie będzie ciągnął tematu. Tu nie
chodziło tylko o to, by Logan nie narobił sobie problemów, chodziło o to, że
byłoby tego za dużo. To nie jest odpowiedni moment, on jest czymś zdenerwowany.
Gnębi go jakaś sprawa, pewnie znacznie ważniejsza niż to, że mam współpracować
z Bieberem, czy to, że McCann mi groził. Wszystko mu wyjaśnię, ale nie dzisiaj.
Może jutro? Może nigdy? Może uda mi się to wszystko tak rozegrać, że szatyn o
niczym się nie dowie do końca moich dni? To byłoby całkiem wygodne. Doskonale
wiem, że będzie zdenerwowany, gdy wyjawię mu prawdę. Na razie jednak, wolę go
karmić słodkimi kłamstwami, bo czasami tylko one potrafią podleczyć zepsutą
duszę.
Usłyszałam dość piskliwy, denerwujący dźwięk wydobywający
się z kieszeni spodni Justina. Chłopak wyciągnął telefon wyłączając melodyjkę,
spojrzał na wyświetlacz, wcisnął jakieś przyciski i uśmiechnął się do mnie
podnosząc wzrok znad wyświetlacza. Boże, czy ja się na niego gapię? Zawstydzona
odwróciłam spojrzenie.
- Muszę iść O'Co... to znaczy Emily - poprawił się. - Do
zobaczenia na biologii.
- Ta - mruknęłam siląc się na obojętny ton. Chłopak z rozbawieniem
przeszedł obok mnie.
- Zapomniałbym - powiedział zatrzymując się tuż za moimi
plecami. Nie odwróciłam się w jego stronę, a pomimo to wiedziałam, że nachylił
się do mnie, poczułam jego gorący oddech tuż przy swoim uchu, - masz dzisiaj
świetny stanik - wyszeptał i odszedł. Co za bezczelny typ! Odwróciłam się i
zauważyłam jak jego sylwetka znika pomiędzy półkami z książkami. Może
faktycznie powinnam przestać ubierać się tak wyzywająco, albo zrezygnować z
tych koszulek, które mają ogromne rozcięcia od pach? Przynajmniej na czas
współpracy z tym erotomanem.
________________________________________
Błędy i ewentualne powtórzenia sprawdzę w wolnej chwili. Obiecałam, że opublikuję dzisiaj ten rozdział, więc proszę bardzo :) Postaram się, żeby siódemka była dłuższa, ale wtedy będziecie musieli poczekać nieco dłużej.
Dziękuję za wszystkie miłe słowa dotyczące bloga i zwiastuna, który ciągle ktoś chwali! :) Buziaki! xx
PS Uwielbiam takiego zadziornego, pewnego siebie, a przy tym nieobliczalnego Justina, a to przecież dopiero początek ;>
Jaki cudowny rozdział *.*
OdpowiedzUsuńJest świetny. Lubię takiego Justina, haha xx
Dziękuję i czekam na kolejny <3
@aania46
*do mojej stalkerki*
Tak wiem że przeczytasz mój komentarz, bo zawsze czytasz. Więc droga panno S. zwróć uwagę na ostatnie słowo rozdziału ^.^
świetny <3 nie mogę się doczekać co będzie dalej *.*
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńLol, wtf, co się stalo :O
UsuńŚwietny :D
OdpowiedzUsuńBrak mi słów. Znowu stworzyłaś coś, od czego nie potrafię się oderwać, o czym nie potrafię zapomnieć. Robisz to specjalnie. Żebym nie miała życia, żebyś tylko Ty była w mojej głowie. I jeszcze Emily! Twoje piękne słowa wytarczyły zebym nie mogła przestać o tym myśleć, ale Ty jeszcze musiałaś nazwać główną bohaterkę Emily, bo przecież za mało utorzsamiłam się z opowiadaniem.
OdpowiedzUsuńSzukam, by znaleźć siebie, ale wszystko co znalazłem to Ty. Wracam tu, do domu, do Ciebie. Każdej nocy.
Emsy
Sama mówisz, że to dopiero początek to co będzie dalej? Aż boję się dowiedzieć, jednak z drugiej strony jestem zniecierpliwiona i podekscytowana.
OdpowiedzUsuńCzekam na następną część. x
http://you-are-everything-i-see.blogspot.com/
Ale świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńplisss pisz dalej
ale powiem jedno czytałam dużo opowiadań ale nikt nie umie pisać aż tak wciągająco jak ty a Justin w tym opowiadaniu jest na prawdę interesujący.
kocham toooo czekam na następnyyy ♥
OdpowiedzUsuńja też kocham takiego Biebera, kocham taką Emily i kocham to opowiadanie <3
OdpowiedzUsuńKocham normalnie to opowiadanie i tych bohaterów wszyściutkich. Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału :D
OdpowiedzUsuńSkoro to dopiero początek, to ja się boję ,co będzie później ;D
OdpowiedzUsuńTak szczerze to natknęłam się na to opowiadanie przypadkiem, ale nie żałuję! Świetne teksty, a jeszcze lepsza fabuła. Od razu historia mnie wciągnęła i z niecierpliwością czekam na kolejne perypetie bohaterów. xoxo
OdpowiedzUsuń[ http://caelum-amoris.blogspot.com/ ]
Ostatnie zdanie mnie badzo rozbawiło . X d hahahaha . Xd
OdpowiedzUsuńŚwietne!!! Ty jesteś świetna !!! Gjxfhfhvggkbfjcxghchcgfghh chcę więcej ale nie dziś :(
OdpowiedzUsuńsuper... i to ostatnie zdanie Justina...o bosz xx
OdpowiedzUsuń@SylviaS_99
Erotoman :D xd
OdpowiedzUsuń