Gdy tylko weszłam na stołówkę i zobaczyłam, co dzisiaj
serwuje szkolna kuchnia zrobiło mi się niedobrze. Zamknęłam oczy bojąc się, że
zaraz zwrócę pierwsze śniadanie. Odwróciłam gwałtownie głowę wędrując w
kierunku automatu. Gdy już trzymałam w dłoni zimną puszkę Pepsi, zaczęłam się
rozglądać w poszukiwaniu swojego brata i jego paczki znajomych, bo przecież ja
nie mam żadnych koleżanek po za Samanthą... To było dość bolesne. Uświadomienie
sobie, że jedyną wierną towarzyszką jaką mam jest samotność. Cholera, brzmię jakoś dziwacznie, gdy o tym mówię. Przeszłam pomiędzy
stolikami, a następnie znalazłam się obok miejsca, które zajmował mój brat. Bez
słowa, bo przecież wciąż byłam zła za jego bezsensowny wybuch, zajęłam swoje
miejsce. Kumple Logana rzucili w moim kierunku, krótkie "cześć" na co
jedynie uniosłam kącik ust.
Byłam zdziwiona, gdy dostrzegłam, że Charlie siedzi z
nami, szczególnie, że nie jest częścią ekipy. Jedyne co o nim wiedziałam to,
to, że jest bardzo bogaty, robi najlepsze imprezy, na które wpadają ludzie
nawet z poza miasta i, że jest najbardziej pozytywną osobą na tej planecie.
Może chodziło o to, że Logan chciał go przekonać, by nie wpuszczał jutro ludzi
z innych gangów, którzy przecież robią mu konkurencję? Mój brat ma fioła na tym
punkcie. Zawsze musi mieć najlepszy towar, w najbardziej korzystnej cenie. A w
mieście, w którym przyszło mi mieszkać są trzy gangi - Logana, ten, w którym
jest Bieber i trzeci, ale nie osobiście znam żadnej osoby, która do niego należy.
Charlie poprawił żółtą, rażącą w oczy koszulkę i
podsunął mi pod nos swoją tacę z frytkami. Pokręciłam głową, a następnie
uniosłam do góry puszkę z Pepsi.
- Powinnaś coś zjeść - burknął Logan z mojej prawej
strony. Charlie zabrał swoje jedzenie i zajął się sobą. Nic nie odpowiedziałam
tylko oparłam głowę na rękach. Swoją drogą, tabletka jaką dostałam u szkolnej
pielęgniarki wcale nie zadziałała.
- Mówię do ciebie - usłyszałam i wywróciłam
oczami. Żaden z chłopaków nigdy się nie wtrącał do moich sprzeczek z Loganem. Każdy zajmował się sobą i
nawet na nas nie patrzał. Nathan stukał palcami w swój telefon, Max opowiadał
coś Joelowi, a Charlie razem ze Scottem pakowali do ust jak największą ilość
tego co mieli na swoich tackach. Upiłam kilka łyków chłodnego napoju ignorując
szatyna. Wczoraj mu pomogłam, a dzisiaj wydarł się na mnie tylko dlatego, że jego
"wróg numer jeden" pomógł mi wstać z ziemi.
- Nie bądź żałosna Emily.
- Sam jesteś żałosny! Co ja takiego zrobiłam, że się tak
na mnie wydarłeś, co? Przepraszam, że jestem taką niezdarą i, że prawie
rozbiłam głowę o pieprzony chodnik i, że twój wróg-numer-jeden mi pomógł! - niemal wykrzyczałam te słowa. Ostatnio sama miałam coraz większy problem z
hamowaniem swoich emocji, a było ich we mnie, aż za dużo. Odetchnęłam głośno
kręcąc głową.
- Przepraszam Emsy - odparł, - poniosło mnie.
- Ciebie zawsze ponosi! - fuknęłam.
Miałam po dziurki w nosie jego wybuchów, tego, że nie
mogę mieć normalnego życia. Zwykły starszy brat to świetna sprawa, ale starszy brat,
zaplątany w brudne interesy to porażka.
- Wiesz, że robię to dla twojego dobra.
Chciałam, bardzo chciałam, powiedzieć mu, że dla mojego
dobra, mógłby po prostu zmienić tryb życia, ale nie mogłam tego zrobić.
Potarłam jedynie skronie palcami, a następnie przyłożyłam chłodną puszkę do
swojego czoła.
- Jasne, dla mojego dobra - mruknęłam. - Nie krzycz na
mnie więcej.
- W porządku.
I tyle. Właśnie tak wyglądało każde nasze godzenie się,
chociaż wcale nie chciałam na tym poprzestać. Chciałam wykrzyczeć jak bardzo
nienawidzę tego, że nie mogę nic robić, że nie mogę normalnie funkcjonować.
Powinnam mieć koleżanki, spotykać się z chłopakami, chodzić na randki, bawić
się bez tej całej szopki. Loga naprawdę ma obsesję i boi się, że coś mi się
stanie. Tylko dlaczego? Gdyby naprawdę mi coś groziło, już dawno ktoś by mi
przyłożył, ewentualnie zastraszał, a nic takiego się nigdy nie wydarzyło.
- Charlie - zaczęłam zwracając się do blondyna, który
siedział z policzkami wypchanymi jedzeniem, co wyglądało dosyć komicznie, -
jutro może przyjść każdy? - Kiwnął głową. - Świetnie.
Zerknęłam na Nathana, a następnie przeniosłam spojrzenie
na czarnowłosą siedzącą kilka stolików dalej z nosem w książce. Samantha tylko
czasami zasiadała z nami, bo unikała problemów i dbała o swoją opinię, którą
wystarczająco rujnowała przyjaźń ze mną.
Nim się obejrzałam, była ostatnia lekcja. Biologia.
Wchodząc do sali zajęłam swoje miejsce u boku Samanthy, to były jedyne zajęcia, które miałyśmy razem
- Jak głowa?
- W porządku - odparłam wzruszając ramionami, - mam guz,
który jest tak duży, że zastanawiam się, czy nie nadać mu jakiejś nazwy.
Sam zaśmiała się pod nosem. Do sali wszedł wysoki
mężczyzna, przed czterdziestką z dziennikiem pod pachą. Po sprawdzeniu listy
obecności zaczął prowadzić lekcję. Pan Smith był nauczycielem, którego trochę lubiłam,
choć jego zajęcia, były najnudniejszymi na świecie. Z drugiej jednak strony,
czasami był przezabawny.
W pewnym momencie, co zupełnie mnie nie zdziwiło, do
pomieszczenia wpadł zziajany chłopak. Bieber często się spóźniał, każdy był już
do tego przyzwyczajony, więc pan Smith spojrzał jedynie na niego i wskazał niedbale
na ławkę, by chłopak zajął swoje miejsce. Chyba wszystkie dziewczyny w klasie
wpatrywały się w niego jak w obrazek, a on uśmiechał się pod nosem. Jestem
pewna, że usłyszałam jak kilka dziewczyn wzdycha. Molly, szczupła dziewczyna,
cheerlederka cmoknęła ustami i teatralnie odgarnęła swoje blond fale. Pochyliła
się w jego stronę, by ukazać mu dekolt w swojej bluzce. Molly miała czym
oddychać i z tego co wiem, Justin lubił to wykorzystywać. Pasowali do siebie.
Ona była idealna... no, nie licząc faktu, że nie ma mózgu, a Justin momentami
wyglądał jak model z okładki jakiegoś magazynu. Zagryzłam usta i odwróciłam
wzrok. Czy ja właśnie myślę o tym chłopaku? Tak, to na pewno przez to, że
uderzyłam się w głowę. To jedyne racjonalne wyjaśnienie.
Smith kontynuując swój wykład o jakiś roślinkach, nagle
przyłożył sobie w czoło z otwartej dłoni, aż wszyscy usłyszeli głośny plask. Czy to był facepalm? Wszyscy w klasie
zaczęli się śmiać.
- Zapomniałem! - krzyknął. - Mamy do omówienia projekt!
Projekt? Jaki znowu projekt?! Nienawidzę tego typu
rzeczy.
- Co będziemy robić? - spytała jakaś dziewczyna siedząca
z przodu. Smith podrapał się po głowie.
- Badać stan dwóch pobliskich rzek.
Uniosłam jedną brew do góry. Poważnie? Będziemy badać
stan wody? Po jaką cholerę?!
- Nie mam wszystkich broszur, więc powiem wam więcej w
poniedziałek.
- O ile pan nie zapomni - wtrącił chłopak siedzący za mną, a
wszyscy łącznie ze Smithem parsknęli śmiechem.
*
Przemierzałam ogromny salon należący do rodziców
Charliego, w bardzo krótkich szortach, zakolanówkach, trampkach i luźniej
koszulce, która ciągle zsuwała mi się z ramienia. Nieskromnie przyznam, że wyglądałam
diabelnie seksownie. Logan oczywiście strasznie kręcił głową, że tylko kuszę
los. Ale przecież skoro nie mogłam z nikim rozmawiać, to mogłam chociaż sprawiać, by ludzie
się na mnie patrzyli. A ja uwielbiałam, gdy ludzie odwracali za mną wzrok na
imprezach (i tylko na nich).
Miałam w dłoniach dwa kubeczki wypełnione mieszaniną
Pepsi i wódki. Samantha wyglądała dzisiaj naprawdę dobrze. Widać było, że bardzo się postarała. A ja miałam zamiar
zostawić ją i Nathana sam na sam, a następnie się gdzieś ulotnić.
- Trzymaj - podałam jej kubeczek. Zajrzała do środka i
oblizała usta.
- Mocne? - zapytała niepewnym głosem. Już miałam jej odpowiedzieć, gdy
zaczęła wyrzucać z siebie zdania w ekspresowym tempie. - Jezu, boję się - w tym momencie wiedziałam, że znowu się
zaczęło. - Co jeśli wypiję za dużo i nagle na niego zwymiotuję? A jeśli pojawi
się ładniejsza dziewczyna? Dobrze wyglądam? Nie, nie wyglądam. Ty wyglądasz
dobrze. Czemu nie poprosiłam, żebyś pomogła mi coś wybrać? A jeśli... a jeśli
on jest gejem?! Nie, czekaj! On nie może być gejem...! Nie jest nim, prawda?
Powiedz, że nie jest!
Urwała i patrzyła na mnie przez chwilę tymi swoimi,
wielkimi zielonymi oczami, z lekko uchylonymi ustami. Zajęło mi chwilę, by
zrozumieć wszystko to co powiedziała, po czym wybuchłam śmiechem.
- Słyszałaś kiedyś o tym, że ludzie powinni oddychać?
Zamrugała energicznie i zaśmiała się.
- To stres - wyjaśniła. Spojrzała znowu do kubeczka i
przyłożyła go do ust. - Na trzy?
- Jasne.
Po doliczeniu do trzech,
przechyliłyśmy swoje drinki, pozwalając, by ich zawartość znalazła się w naszym
organizmie. Krzywiąc się we wszystkie strony zaczęłyśmy się śmiać i odłożyłyśmy kubki na bok.
- Okej, zaraz spadam - powiedziałam wskazując dyskretnie
głową w stronę drzwi, gdzie znajdował się Nathan. Gdy mnie dostrzegł uśmiechnął
się i zaczął się przepychać przez coraz większy tłum. Poczułam, że Samantha
wbija swoje paznokcie w moje ramię, syknęłam patrząc na nią z miną co do chuja?
- Zostań - jęknęła błagalnie. Pokręciłam głową.
- Jak zostanę, to nigdy ci się nie uda!
Strąciłam jej dłoń, w momencie, gdy Nathan stanął przed
nami. Chyba sam był już odrobinę wstawiony, bo zachowywał się śmielej niż
zawsze.
- Fajnie się zaczyna, prawda dziewczyny? - wyszczerzył
się obracając się wokół własnej osi z uniesionymi rękoma. Faktycznie jak zawsze
Charlie zachował klasę. W pomieszczeniu migały kolorowe światełka, grała
świetna muzyka i można było dostać tyle alkoholu ile się chciało zupełnie za
darmo. Samantha wpatrywała się w Nathana jak w plakat, miała maślane oczy i
wielki uśmiech na ustach. Miałam nadzieję, że ta odrobina alkoholu nie zamroczy
jej mózgu.
- Zostawiam was - rzuciłam robiąc krok w tył. Zniknęłam
wśród tańczących ludzi, których ciągle przybywało. Wyszłam z salonu na
przedpokój, a następnie skierowałam się do kuchni. W pomieszczeniu, na blacie
kuchennym siedział Charlie ze skrętem pomiędzy palcami, wyszczerzył się na mój
widok.
- Jak ty ładnie wyglądasz!
- Ja zawsze ładnie wyglądam - odparłam prychając, ale
jednocześnie uśmiechając się do niego, - nie zauważyłeś?
- Zauważyłem! - pokiwał ochoczo głową, po czym mocno się
zaciągnął, a słodki dym wypełnił całe pomieszczenie. Chłopak podał dalej
skręta, do osób, które również znajdowały się w kuchni. Nie znałam nikogo z nich,
więc znudzona, nie mając ochoty na zapoznawanie się z bandą przy-ćpanych osób sięgnęłam po butelkę
z wódką i kolejny kubeczek. Nalałam na jego dno odrobinę wódki, a resztę
wypełniłam jakimś sokiem, który stał na stole. Zamieszałam to i upiłam kilka
łyków. Chciałam znaleźć mojego brata, ewentualnie, któregoś z jego kumpli i
spędzić z nimi trochę czasu. Odwróciłam się powoli i dostrzegłam opartego o
framugę drzwi chłopaka. Był wysoki, dobrze zbudowany, a jego ciemne oczy
wpatrywały się... we mnie. Kto to do cholery jest? Oblizałam usta i nieco
zawstydzona odwróciłam wzrok. Udałam, że sprawdzam coś w telefonie jak zawsze
w takich sytuacjach. Chciałam wyjść z tej
przeklętej kuchni, bo robiła się coraz większa duchota, a zapach marihuany
naprawdę mi przeszkadzał. Przechyliłam kubeczek i opróżniłam go do dna, licząc,
że doda mi to odwagi. Odstawiłam puste tekturowe naczynie na bok, następnie uniosłam dumnie głowę i
ruszyłam w kierunku nieznajomego.
Stanęłam na przeciwko niego, a on automatycznie zagrodził
mi wyjście. Podniosłam na niego swoje niebieskie oczy i uniosłam pytająco brew.
Skąd ja znam tą twarz...? I nagle mnie olśniło. To był jeden z tych typów, z
tego trzeciego gangu. Zrobiło mi się słabo. Czego on chce?
- Przepraszam - mruknęłam siląc się na uprzejmy ton. - Chcę przejść.
Wyglądał jakby był rozbawiony. Wyciągnął w moim kierunku
dłoń, a ja automatycznie odsunęłam się, co sprawiło, że jedynie się zaśmiał. Co jest
grane?!
- Jesteś śliczniutka - powiedział. Było w nim coś
przerażającego. Jakby uciekł z zakładu dla psychicznie chorych. Nie miałam
nawet szans liczyć na idiotów za sobą. Ich mózgi nie funkcjonowały, śmiali się
z Bóg wie czego nie kontaktując z rzeczywistością. Wzdrygnęłam się, gdy chłopak położył swoją dłoń na moim
ramieniu.
- Siostra Logana, co?
Nie zamierzałam z nim dyskutować. Patrzyłam na niego,
czując jak moje serce przyśpiesza bicia. Chyba się bałam.
- Nie musisz odpowiadać - dodał z rozbawieniem. - Jestem
Jason, i gwarantuję ci, że zapamiętasz moją twarz, imię i nazwisko do końca
życia.
Prychnęłam, przez co automatycznie tego pożałowałam. Jego
dłoń mocno zacisnęła się na moim ramieniu.
- Jeśli wiesz, że jestem siostrą Logana,
powinieneś zdawać sobie sprawę z tego, że powinieneś mnie zostawić, bo tego pożałujesz.
Boże, czy ja naprawdę to powiedziałam? Alkohol, w moich
żyłach dodawał jednak odwagi, ale sam fakt, że powiedziałam coś takiego, do
chłopaka, który prawdopodobnie jest pacjentem jakiegoś zakładu dla ludzi
chorych psychicznie, który zapewne jest strasznie agresywny... Czekałam, aż coś
zrobi. Popchnie mnie, albo uderzy. Cokolwiek.
Zmrużył oczy.
- Masz rację... - przyznał kiwając głową. Jego uśmiech
szaleńcy jednak nie znikał z twarzy. - Ale mam pomysł! - zaświergotał klaskając
w dłonie. Czułam się, jak w jakimś kiepskim filmie. Nawet nie drgnęłam.
Przysunął swoją twarz do mojej i wyszeptał ostatnie zdanie wprost do mojego
ucha. - Będzie bolało.
Moje serce chyba przestało bić. Spojrzał wprost w moje
oczy, a na jego twarzy znajdował się najbardziej przebiegły uśmiech, jaki
widziałam w swoim życiu. Założył kosmyk moich włosów za ucho, po czym wyminął
mnie, robiąc tym samym przejście. Zdezorientowana i przerażona powoli odwróciłam
się w jego stronę. Jego ciemne oczy wciąż wpatrywały się w moją sylwetkę.
Przerażało mnie to, jaki był... rozbawiony. Ale coś mi mówiło, że nie robi
sobie żartów.
________________________________
W pewnym momencie, żeby było wam łatwiej wszystko zrozumieć pojawi się druga odłona opowiadania, pisana z perspektywy Justina. Nie chcę tu przeplatać narracji, a wy nie wiedząc paru rzeczy na wstępie, będziecie mieć większą frajdę. Dziękuję za odwiedziny i miłe słowa.
Błędy sprawdzę w wolnej chwili.
Jeśli ktoś chce być stale informowany o nowych postach - zapraszam do odpowiedniej zakładki po lewej stronie.
Dzisiaj na niego weszłam i przyznam że mi się podoba @diamondsiebz
OdpowiedzUsuńCholera i zostawiasz nas z tajemniczymi planami tego psychola? Ej, no wind kisser poproszę następny, bo moje szare komórki się przepalą od rozważań dalszych wydarzeń ;D
OdpowiedzUsuńW tym rozdziale faktycznie widać te źle powstawiane przecinki, o których mówiono w komentarzach pod poprzednimi postami, ale nie są to jakieś rażące błędy, poza tym myślę, że w miarę pisania będzie Ci po prostu szło lepiej jeśli chodzi o interpunkcję.
OdpowiedzUsuńCo do stylu, to muszę przyznać, że jest naprawdę dobrze.; ) Wiesz jak poprowadzić akcje żeby utrzymać napięcie, za to duże plusy, bo widać, że nie jest to robione na siłę. Nie popełniasz najczęstszego błędu w tego typu opowiadaniach, czyli nie umieszczasz TYLKO ważnych wydarzeń. Wplatasz opisy dnia codziennego i humorystyczne wstawki. Co do treści, sądzę, że nie ma co oceniać, bo jest to indywidualna sprawa autora, ale przyznam, że wciąga. Ogólnie bardzo pozytywnie, oby tak dalej!
Mam nadzieję, że czytając tego typu komentarze nie siedzisz znudzona, a wręcz przeciwnie cieszysz się, że ktoś docenia Twój talent do pisania, a nie tylko chwytliwą tematykę opowiadania. : )
Dziwnie pisać z anonima, więc zostawiam po prostu nick z twittera.
@aroughversion
Oczywiście, że się cieszę, gdy otrzymuję takie komentarze. Cieszę się, że ktoś naprawdę wczytuje się w to co pisze i potrafi wskazać mi błędy w grzeczny sposób. Przecinki to moje utrapienie, mam nadzieję, że uda mi się w końcu to ogarnąć. Cieszę się, że podoba Ci się mój styl, nawet z tymi denerwującymi błędami. Dziękuję pięknie i pozdrawiam :)
UsuńNo taki moment a ty kończysz rozdział jak możesz robić coś takiego czytelniczkom?! Świetny rozdział, aż się chce czytać. Nie mogę się doczekać co będzie dalej. @EmiliaWojta
OdpowiedzUsuńMusiałam to zrobić, żeby było ciekawiej, przepraszam, haha :<
UsuńJesteś złym człowiekiem! Jak ty możesz przerywać w takim momencie?! NO JAK?! Świetne opowiadanie, nie mogę się doczekać co dalej :) xx
OdpowiedzUsuń@aania46
Może odrobinkę, ale czy teraz nie czekasz z większym zainteresowaniem na kolejny rozdział? ;)
UsuńCzemu przerwałaaaś w takim momencie ? ;c
OdpowiedzUsuńJednym słowem : BOSKIEE !! <3
Sama piszę opowiadanie, więc wiem, jak czasem ciężko jest sprawdzać, czy w dobrym miejscu postawiłaś przecinek, czy kropkę. Moim zdaniem BOSKIE. I dlaczego skończyłaś w takim momencie?! Czekam na kolejny! ;D
OdpowiedzUsuńKocham twoje opowiadania a ty pisałaś jeszcze takie "Umiesz nie spojrzeć przechodząc obok mnie" (chyba dobrze pamiętam tytuł) z tymi samymi bohaterami nie piszesz już go?
OdpowiedzUsuńTo to samo opowiadanie, tylko w odświeżonej wersji :)
UsuńJezu kocham to<3 Kiedy następny rozdział?:)
OdpowiedzUsuńŚwietne, świetne! Czekam na kolejny rozdział :D
OdpowiedzUsuńz tego pierwszego opisu kolesia z biologii wywnioskowałam że taką samą opinię mam o mojej nauczycielce z polskiego.
OdpowiedzUsuńjestem tak samo przerażona jak Emily, biorąc pod uwagę zachowanie tego dziwnego kolesia.
"Czy ja właśnie myślę o tym chłopaku? Tak, to na pewno przez to, że uderzyłam się w głowę.
OdpowiedzUsuńSmith kontynuując swój wykład o jakiś roślinkach, nagle przyłożył sobie w czoło z otwartej dłoni, aż wszyscy usłyszeli głośny plask. Czy to był facepalm? Wszyscy w klasie zaczęli się śmiać.
- Zapomniałem! - Krzyknął. - Mamy do omówienia projekt!
Projekt? Jaki znowu projekt?! Nienawidzę tego typu rzeczy.
- Co będziemy robić? - Spytała jakaś dziewczyna siedząca z przodu. Smith podrapał się po głowie.
- Badać stan dwóch pobliskich rzek.
Uniosłam jedną brew do góry. Poważnie? Będziemy badać stan wody? Po jaką cholerę?!
- Nie mam wszystkich broszur, więc powiem wam więcej w poniedziałek.
- O ile pan nie zapomni. - Wtrącił chłopak za mną, a wszyscy łącznie ze Smithem parsknęli śmiechem." WIELBIĘ TEN FRAG. *śmieje się jak głupia*
"- Silne to? - Odparła, już miałam jej odpowiedzieć, gdy zaczęła wyrzucać z siebie zdania w ekspresowym tempie. - Jezu, boję się. - W tym momencie wiedziałam, że znowu się zaczęło. - Co jeśli wypiję za dużo i nagle na niego zwymiotuję? A jeśli pojawi się ładniejsza dziewczyna? Dobrze wyglądam? Nie, nie wyglądam. Ty wyglądasz dobrze. Czemu nie poprosiłam, żebyś pomogła mi coś wybrać? A jeśli... a jeśli on jest gejem?! Nie, czekaj! On nie może być gejem...! Nie jest nim, prawda? Powiedz, że nie jest! Urwała i patrzyła na mnie przez chwilę tymi swoimi, wielkimi zielonymi oczami, z lekko uchylonymi ustami. Zajęło mi chwilę, by zrozumieć wszystko to co powiedziała, po czym wybuchłam śmiechem.
- Słyszałaś kiedyś o tym, że ludzie powinni oddychać?
Zamrugała energicznie i zaśmiała się." ZNOWU GENIALNY FRAG.
Cóż, za humorystyczny rozdział.
Rany, ale rozdział.
pierwsza połowa taka lekka i zabawana, a druga część, szczeg. końcówka taka mroczna i niebezpieczna.
love ;p
OdpowiedzUsuń