Rozdział trzeci



Gdy tylko weszłam na stołówkę i zobaczyłam, co dzisiaj serwuje szkolna kuchnia zrobiło mi się niedobrze. Zamknęłam oczy bojąc się, że zaraz zwrócę pierwsze śniadanie. Odwróciłam gwałtownie głowę wędrując w kierunku automatu. Gdy już trzymałam w dłoni zimną puszkę Pepsi, zaczęłam się rozglądać w poszukiwaniu swojego brata i jego paczki znajomych, bo przecież ja nie mam żadnych koleżanek po za Samanthą... To było dość bolesne. Uświadomienie sobie, że jedyną wierną towarzyszką jaką mam jest samotność. Cholera, brzmię jakoś dziwacznie, gdy o tym mówię. Przeszłam pomiędzy stolikami, a następnie znalazłam się obok miejsca, które zajmował mój brat. Bez słowa, bo przecież wciąż byłam zła za jego bezsensowny wybuch, zajęłam swoje miejsce. Kumple Logana rzucili w moim kierunku, krótkie "cześć" na co jedynie uniosłam kącik ust.
Byłam zdziwiona, gdy dostrzegłam, że Charlie siedzi z nami, szczególnie, że nie jest częścią ekipy. Jedyne co o nim wiedziałam to, to, że jest bardzo bogaty, robi najlepsze imprezy, na które wpadają ludzie nawet z poza miasta i, że jest najbardziej pozytywną osobą na tej planecie. Może chodziło o to, że Logan chciał go przekonać, by nie wpuszczał jutro ludzi z innych gangów, którzy przecież robią mu konkurencję? Mój brat ma fioła na tym punkcie. Zawsze musi mieć najlepszy towar, w najbardziej korzystnej cenie. A w mieście, w którym przyszło mi mieszkać są trzy gangi - Logana, ten, w którym jest Bieber i trzeci, ale nie osobiście znam żadnej osoby, która do niego należy.
Charlie poprawił żółtą, rażącą w oczy koszulkę i podsunął mi pod nos swoją tacę z frytkami. Pokręciłam głową, a następnie uniosłam do góry puszkę z Pepsi.
- Powinnaś coś zjeść - burknął Logan z mojej prawej strony. Charlie zabrał swoje jedzenie i zajął się sobą. Nic nie odpowiedziałam tylko oparłam głowę na rękach. Swoją drogą, tabletka jaką dostałam u szkolnej pielęgniarki wcale nie zadziałała.
- Mówię do ciebie - usłyszałam i wywróciłam oczami. Żaden z chłopaków nigdy się nie wtrącał do moich sprzeczek z Loganem. Każdy zajmował się sobą i nawet na nas nie patrzał. Nathan stukał palcami w swój telefon, Max opowiadał coś Joelowi, a Charlie razem ze Scottem pakowali do ust jak największą ilość tego co mieli na swoich tackach. Upiłam kilka łyków chłodnego napoju ignorując szatyna. Wczoraj mu pomogłam, a dzisiaj wydarł się na mnie tylko dlatego, że jego "wróg numer jeden" pomógł mi wstać z ziemi.
- Nie bądź żałosna Emily.
- Sam jesteś żałosny! Co ja takiego zrobiłam, że się tak na mnie wydarłeś, co? Przepraszam, że jestem taką niezdarą i, że prawie rozbiłam głowę o pieprzony chodnik i, że twój wróg-numer-jeden mi pomógł! - niemal wykrzyczałam te słowa. Ostatnio sama miałam coraz większy problem z hamowaniem swoich emocji, a było ich we mnie, aż za dużo. Odetchnęłam głośno kręcąc głową.
- Przepraszam Emsy - odparł, - poniosło mnie.
- Ciebie zawsze ponosi! - fuknęłam.
Miałam po dziurki w nosie jego wybuchów, tego, że nie mogę mieć normalnego życia. Zwykły starszy brat to świetna sprawa, ale starszy brat, zaplątany w brudne interesy to porażka.
- Wiesz, że robię to dla twojego dobra.
Chciałam, bardzo chciałam, powiedzieć mu, że dla mojego dobra, mógłby po prostu zmienić tryb życia, ale nie mogłam tego zrobić. Potarłam jedynie skronie palcami, a następnie przyłożyłam chłodną puszkę do swojego czoła.
- Jasne, dla mojego dobra - mruknęłam. - Nie krzycz na mnie więcej.
- W porządku.
I tyle. Właśnie tak wyglądało każde nasze godzenie się, chociaż wcale nie chciałam na tym poprzestać. Chciałam wykrzyczeć jak bardzo nienawidzę tego, że nie mogę nic robić, że nie mogę normalnie funkcjonować. Powinnam mieć koleżanki, spotykać się z chłopakami, chodzić na randki, bawić się bez tej całej szopki. Loga naprawdę ma obsesję i boi się, że coś mi się stanie. Tylko dlaczego? Gdyby naprawdę mi coś groziło, już dawno ktoś by mi przyłożył, ewentualnie zastraszał, a nic takiego się nigdy nie wydarzyło.
- Charlie - zaczęłam zwracając się do blondyna, który siedział z policzkami wypchanymi jedzeniem, co wyglądało dosyć komicznie, - jutro może przyjść każdy? - Kiwnął głową. - Świetnie.
Zerknęłam na Nathana, a następnie przeniosłam spojrzenie na czarnowłosą siedzącą kilka stolików dalej z nosem w książce. Samantha tylko czasami zasiadała z nami, bo unikała problemów i dbała o swoją opinię, którą wystarczająco rujnowała przyjaźń ze mną.
Nim się obejrzałam, była ostatnia lekcja. Biologia. Wchodząc do sali zajęłam swoje miejsce u boku Samanthy, to były jedyne zajęcia, które miałyśmy razem
- Jak głowa?
- W porządku - odparłam wzruszając ramionami, - mam guz, który jest tak duży, że zastanawiam się, czy nie nadać mu jakiejś nazwy.
Sam zaśmiała się pod nosem. Do sali wszedł wysoki mężczyzna, przed czterdziestką z dziennikiem pod pachą. Po sprawdzeniu listy obecności zaczął prowadzić lekcję. Pan Smith był nauczycielem, którego trochę lubiłam, choć jego zajęcia, były najnudniejszymi na świecie. Z drugiej jednak strony, czasami był przezabawny.
W pewnym momencie, co zupełnie mnie nie zdziwiło, do pomieszczenia wpadł zziajany chłopak. Bieber często się spóźniał, każdy był już do tego przyzwyczajony, więc pan Smith spojrzał jedynie na niego i wskazał niedbale na ławkę, by chłopak zajął swoje miejsce. Chyba wszystkie dziewczyny w klasie wpatrywały się w niego jak w obrazek, a on uśmiechał się pod nosem. Jestem pewna, że usłyszałam jak kilka dziewczyn wzdycha. Molly, szczupła dziewczyna, cheerlederka cmoknęła ustami i teatralnie odgarnęła swoje blond fale. Pochyliła się w jego stronę, by ukazać mu dekolt w swojej bluzce. Molly miała czym oddychać i z tego co wiem, Justin lubił to wykorzystywać. Pasowali do siebie. Ona była idealna... no, nie licząc faktu, że nie ma mózgu, a Justin momentami wyglądał jak model z okładki jakiegoś magazynu. Zagryzłam usta i odwróciłam wzrok. Czy ja właśnie myślę o tym chłopaku? Tak, to na pewno przez to, że uderzyłam się w głowę. To jedyne racjonalne wyjaśnienie.
Smith kontynuując swój wykład o jakiś roślinkach, nagle przyłożył sobie w czoło z otwartej dłoni, aż wszyscy usłyszeli głośny plask. Czy to był facepalm? Wszyscy w klasie zaczęli się śmiać.
- Zapomniałem! - krzyknął. - Mamy do omówienia projekt!
Projekt? Jaki znowu projekt?! Nienawidzę tego typu rzeczy.
- Co będziemy robić? - spytała jakaś dziewczyna siedząca z przodu. Smith podrapał się po głowie.
- Badać stan dwóch pobliskich rzek.
Uniosłam jedną brew do góry. Poważnie? Będziemy badać stan wody? Po jaką cholerę?!
- Nie mam wszystkich broszur, więc powiem wam więcej w poniedziałek.
- O ile pan nie zapomni - wtrącił chłopak siedzący za mną, a wszyscy łącznie ze Smithem parsknęli śmiechem.

*

Przemierzałam ogromny salon należący do rodziców Charliego, w bardzo krótkich szortach, zakolanówkach, trampkach i luźniej koszulce, która ciągle zsuwała mi się z ramienia. Nieskromnie przyznam, że wyglądałam diabelnie seksownie. Logan oczywiście strasznie kręcił głową, że tylko kuszę los. Ale przecież skoro nie mogłam z nikim rozmawiać, to mogłam chociaż sprawiać, by ludzie się na mnie patrzyli. A ja uwielbiałam, gdy ludzie odwracali za mną wzrok na imprezach (i tylko na nich).
Miałam w dłoniach dwa kubeczki wypełnione mieszaniną Pepsi i wódki. Samantha wyglądała dzisiaj naprawdę dobrze. Widać było, że bardzo się postarała. A ja miałam zamiar zostawić ją i Nathana sam na sam, a następnie się gdzieś ulotnić.
- Trzymaj - podałam jej kubeczek. Zajrzała do środka i oblizała usta.
- Mocne? - zapytała niepewnym głosem. Już miałam jej odpowiedzieć, gdy zaczęła wyrzucać z siebie zdania w ekspresowym tempie. - Jezu, boję się  - w tym momencie wiedziałam, że znowu się zaczęło. - Co jeśli wypiję za dużo i nagle na niego zwymiotuję? A jeśli pojawi się ładniejsza dziewczyna? Dobrze wyglądam? Nie, nie wyglądam. Ty wyglądasz dobrze. Czemu nie poprosiłam, żebyś pomogła mi coś wybrać? A jeśli... a jeśli on jest gejem?! Nie, czekaj! On nie może być gejem...! Nie jest nim, prawda? Powiedz, że nie jest!
Urwała i patrzyła na mnie przez chwilę tymi swoimi, wielkimi zielonymi oczami, z lekko uchylonymi ustami. Zajęło mi chwilę, by zrozumieć wszystko to co powiedziała, po czym wybuchłam śmiechem.
- Słyszałaś kiedyś o tym, że ludzie powinni oddychać?
Zamrugała energicznie i zaśmiała się.
- To stres - wyjaśniła. Spojrzała znowu do kubeczka i przyłożyła go do ust. - Na trzy?
- Jasne.
Po doliczeniu do trzech, przechyliłyśmy swoje drinki, pozwalając, by ich zawartość znalazła się w naszym organizmie. Krzywiąc się we wszystkie strony zaczęłyśmy się śmiać i odłożyłyśmy kubki na bok.
- Okej, zaraz spadam - powiedziałam wskazując dyskretnie głową w stronę drzwi, gdzie znajdował się Nathan. Gdy mnie dostrzegł uśmiechnął się i zaczął się przepychać przez coraz większy tłum. Poczułam, że Samantha wbija swoje paznokcie w moje ramię, syknęłam patrząc na nią z miną co do chuja?
- Zostań - jęknęła błagalnie. Pokręciłam głową.
- Jak zostanę, to nigdy ci się nie uda!
Strąciłam jej dłoń, w momencie, gdy Nathan stanął przed nami. Chyba sam był już odrobinę wstawiony, bo zachowywał się śmielej niż zawsze.
- Fajnie się zaczyna, prawda dziewczyny? - wyszczerzył się obracając się wokół własnej osi z uniesionymi rękoma. Faktycznie jak zawsze Charlie zachował klasę. W pomieszczeniu migały kolorowe światełka, grała świetna muzyka i można było dostać tyle alkoholu ile się chciało zupełnie za darmo. Samantha wpatrywała się w Nathana jak w plakat, miała maślane oczy i wielki uśmiech na ustach. Miałam nadzieję, że ta odrobina alkoholu nie zamroczy jej mózgu.
- Zostawiam was - rzuciłam robiąc krok w tył. Zniknęłam wśród tańczących ludzi, których ciągle przybywało. Wyszłam z salonu na przedpokój, a następnie skierowałam się do kuchni. W pomieszczeniu, na blacie kuchennym siedział Charlie ze skrętem pomiędzy palcami, wyszczerzył się na mój widok.
- Jak ty ładnie wyglądasz!
- Ja zawsze ładnie wyglądam - odparłam prychając, ale jednocześnie uśmiechając się do niego, - nie zauważyłeś?
- Zauważyłem! - pokiwał ochoczo głową, po czym mocno się zaciągnął, a słodki dym wypełnił całe pomieszczenie. Chłopak podał dalej skręta, do osób, które również znajdowały się w kuchni. Nie znałam nikogo z nich, więc znudzona, nie mając ochoty na zapoznawanie się z bandą przy-ćpanych osób sięgnęłam po butelkę z wódką i kolejny kubeczek. Nalałam na jego dno odrobinę wódki, a resztę wypełniłam jakimś sokiem, który stał na stole. Zamieszałam to i upiłam kilka łyków. Chciałam znaleźć mojego brata, ewentualnie, któregoś z jego kumpli i spędzić z nimi trochę czasu. Odwróciłam się powoli i dostrzegłam opartego o framugę drzwi chłopaka. Był wysoki, dobrze zbudowany, a jego ciemne oczy wpatrywały się... we mnie. Kto to do cholery jest? Oblizałam usta i nieco zawstydzona odwróciłam wzrok. Udałam, że sprawdzam coś w telefonie jak zawsze w takich sytuacjach. Chciałam wyjść z tej przeklętej kuchni, bo robiła się coraz większa duchota, a zapach marihuany naprawdę mi przeszkadzał. Przechyliłam kubeczek i opróżniłam go do dna, licząc, że doda mi to odwagi. Odstawiłam puste tekturowe naczynie na bok, następnie uniosłam dumnie głowę i ruszyłam w kierunku nieznajomego.
Stanęłam na przeciwko niego, a on automatycznie zagrodził mi wyjście. Podniosłam na niego swoje niebieskie oczy i uniosłam pytająco brew. Skąd ja znam tą twarz...? I nagle mnie olśniło. To był jeden z tych typów, z tego trzeciego gangu. Zrobiło mi się słabo. Czego on chce?
- Przepraszam - mruknęłam siląc się na uprzejmy ton. - Chcę przejść.
Wyglądał jakby był rozbawiony. Wyciągnął w moim kierunku dłoń, a ja automatycznie odsunęłam się, co sprawiło, że jedynie się zaśmiał. Co jest grane?!
- Jesteś śliczniutka - powiedział. Było w nim coś przerażającego. Jakby uciekł z zakładu dla psychicznie chorych. Nie miałam nawet szans liczyć na idiotów za sobą. Ich mózgi nie funkcjonowały, śmiali się z Bóg wie czego nie kontaktując z rzeczywistością. Wzdrygnęłam się, gdy chłopak położył swoją dłoń na moim ramieniu.
- Siostra Logana, co?
Nie zamierzałam z nim dyskutować. Patrzyłam na niego, czując jak moje serce przyśpiesza bicia. Chyba się bałam.
- Nie musisz odpowiadać - dodał z rozbawieniem. - Jestem Jason, i gwarantuję ci, że zapamiętasz moją twarz, imię i nazwisko do końca życia.
Prychnęłam, przez co automatycznie tego pożałowałam. Jego dłoń mocno zacisnęła się na moim ramieniu.
- Jeśli wiesz, że jestem siostrą Logana, powinieneś zdawać sobie sprawę z tego, że powinieneś mnie zostawić, bo tego pożałujesz.
Boże, czy ja naprawdę to powiedziałam? Alkohol, w moich żyłach dodawał jednak odwagi, ale sam fakt, że powiedziałam coś takiego, do chłopaka, który prawdopodobnie jest pacjentem jakiegoś zakładu dla ludzi chorych psychicznie, który zapewne jest strasznie agresywny... Czekałam, aż coś zrobi. Popchnie mnie, albo uderzy. Cokolwiek.
Zmrużył oczy.
- Masz rację... - przyznał kiwając głową. Jego uśmiech szaleńcy jednak nie znikał z twarzy. - Ale mam pomysł! - zaświergotał klaskając w dłonie. Czułam się, jak w jakimś kiepskim filmie. Nawet nie drgnęłam. Przysunął swoją twarz do mojej i wyszeptał ostatnie zdanie wprost do mojego ucha. - Będzie bolało.
Moje serce chyba przestało bić. Spojrzał wprost w moje oczy, a na jego twarzy znajdował się najbardziej przebiegły uśmiech, jaki widziałam w swoim życiu. Założył kosmyk moich włosów za ucho, po czym wyminął mnie, robiąc tym samym przejście. Zdezorientowana i przerażona powoli odwróciłam się w jego stronę. Jego ciemne oczy wciąż wpatrywały się w moją sylwetkę. Przerażało mnie to, jaki był... rozbawiony. Ale coś mi mówiło, że nie robi sobie żartów.

________________________________
W pewnym momencie, żeby było wam łatwiej wszystko zrozumieć pojawi się druga odłona opowiadania, pisana z perspektywy Justina. Nie chcę tu przeplatać narracji, a wy nie wiedząc paru rzeczy na wstępie, będziecie mieć większą frajdę. Dziękuję za odwiedziny i miłe słowa.

Błędy sprawdzę w wolnej chwili.
Jeśli ktoś chce być stale informowany o nowych postach - zapraszam do odpowiedniej zakładki po lewej stronie.


17 komentarzy:

  1. Dzisiaj na niego weszłam i przyznam że mi się podoba @diamondsiebz

    OdpowiedzUsuń
  2. Cholera i zostawiasz nas z tajemniczymi planami tego psychola? Ej, no wind kisser poproszę następny, bo moje szare komórki się przepalą od rozważań dalszych wydarzeń ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. W tym rozdziale faktycznie widać te źle powstawiane przecinki, o których mówiono w komentarzach pod poprzednimi postami, ale nie są to jakieś rażące błędy, poza tym myślę, że w miarę pisania będzie Ci po prostu szło lepiej jeśli chodzi o interpunkcję.
    Co do stylu, to muszę przyznać, że jest naprawdę dobrze.; ) Wiesz jak poprowadzić akcje żeby utrzymać napięcie, za to duże plusy, bo widać, że nie jest to robione na siłę. Nie popełniasz najczęstszego błędu w tego typu opowiadaniach, czyli nie umieszczasz TYLKO ważnych wydarzeń. Wplatasz opisy dnia codziennego i humorystyczne wstawki. Co do treści, sądzę, że nie ma co oceniać, bo jest to indywidualna sprawa autora, ale przyznam, że wciąga. Ogólnie bardzo pozytywnie, oby tak dalej!
    Mam nadzieję, że czytając tego typu komentarze nie siedzisz znudzona, a wręcz przeciwnie cieszysz się, że ktoś docenia Twój talent do pisania, a nie tylko chwytliwą tematykę opowiadania. : )
    Dziwnie pisać z anonima, więc zostawiam po prostu nick z twittera.
    @aroughversion

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że się cieszę, gdy otrzymuję takie komentarze. Cieszę się, że ktoś naprawdę wczytuje się w to co pisze i potrafi wskazać mi błędy w grzeczny sposób. Przecinki to moje utrapienie, mam nadzieję, że uda mi się w końcu to ogarnąć. Cieszę się, że podoba Ci się mój styl, nawet z tymi denerwującymi błędami. Dziękuję pięknie i pozdrawiam :)

      Usuń
  4. No taki moment a ty kończysz rozdział jak możesz robić coś takiego czytelniczkom?! Świetny rozdział, aż się chce czytać. Nie mogę się doczekać co będzie dalej. @EmiliaWojta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musiałam to zrobić, żeby było ciekawiej, przepraszam, haha :<

      Usuń
  5. Jesteś złym człowiekiem! Jak ty możesz przerywać w takim momencie?! NO JAK?! Świetne opowiadanie, nie mogę się doczekać co dalej :) xx

    @aania46

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może odrobinkę, ale czy teraz nie czekasz z większym zainteresowaniem na kolejny rozdział? ;)

      Usuń
  6. Czemu przerwałaaaś w takim momencie ? ;c
    Jednym słowem : BOSKIEE !! <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Sama piszę opowiadanie, więc wiem, jak czasem ciężko jest sprawdzać, czy w dobrym miejscu postawiłaś przecinek, czy kropkę. Moim zdaniem BOSKIE. I dlaczego skończyłaś w takim momencie?! Czekam na kolejny! ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. Kocham twoje opowiadania a ty pisałaś jeszcze takie "Umiesz nie spojrzeć przechodząc obok mnie" (chyba dobrze pamiętam tytuł) z tymi samymi bohaterami nie piszesz już go?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To to samo opowiadanie, tylko w odświeżonej wersji :)

      Usuń
  9. Jezu kocham to<3 Kiedy następny rozdział?:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetne, świetne! Czekam na kolejny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  11. z tego pierwszego opisu kolesia z biologii wywnioskowałam że taką samą opinię mam o mojej nauczycielce z polskiego.
    jestem tak samo przerażona jak Emily, biorąc pod uwagę zachowanie tego dziwnego kolesia.

    OdpowiedzUsuń
  12. "Czy ja właśnie myślę o tym chłopaku? Tak, to na pewno przez to, że uderzyłam się w głowę.
    Smith kontynuując swój wykład o jakiś roślinkach, nagle przyłożył sobie w czoło z otwartej dłoni, aż wszyscy usłyszeli głośny plask. Czy to był facepalm? Wszyscy w klasie zaczęli się śmiać.
    - Zapomniałem! - Krzyknął. - Mamy do omówienia projekt!
    Projekt? Jaki znowu projekt?! Nienawidzę tego typu rzeczy.
    - Co będziemy robić? - Spytała jakaś dziewczyna siedząca z przodu. Smith podrapał się po głowie.
    - Badać stan dwóch pobliskich rzek.
    Uniosłam jedną brew do góry. Poważnie? Będziemy badać stan wody? Po jaką cholerę?!
    - Nie mam wszystkich broszur, więc powiem wam więcej w poniedziałek.
    - O ile pan nie zapomni. - Wtrącił chłopak za mną, a wszyscy łącznie ze Smithem parsknęli śmiechem." WIELBIĘ TEN FRAG. *śmieje się jak głupia*

    "- Silne to? - Odparła, już miałam jej odpowiedzieć, gdy zaczęła wyrzucać z siebie zdania w ekspresowym tempie. - Jezu, boję się. - W tym momencie wiedziałam, że znowu się zaczęło. - Co jeśli wypiję za dużo i nagle na niego zwymiotuję? A jeśli pojawi się ładniejsza dziewczyna? Dobrze wyglądam? Nie, nie wyglądam. Ty wyglądasz dobrze. Czemu nie poprosiłam, żebyś pomogła mi coś wybrać? A jeśli... a jeśli on jest gejem?! Nie, czekaj! On nie może być gejem...! Nie jest nim, prawda? Powiedz, że nie jest! Urwała i patrzyła na mnie przez chwilę tymi swoimi, wielkimi zielonymi oczami, z lekko uchylonymi ustami. Zajęło mi chwilę, by zrozumieć wszystko to co powiedziała, po czym wybuchłam śmiechem.
    - Słyszałaś kiedyś o tym, że ludzie powinni oddychać?
    Zamrugała energicznie i zaśmiała się." ZNOWU GENIALNY FRAG.
    Cóż, za humorystyczny rozdział.

    Rany, ale rozdział.
    pierwsza połowa taka lekka i zabawana, a druga część, szczeg. końcówka taka mroczna i niebezpieczna.

    OdpowiedzUsuń