Rozdział dwudziesty siódmy


Proszę nie zabijacie mnie, wiecie, że was kocham, prawda?

*

Opierałam się plecami o drzwi samochodu wystawiając twarz do resztek promieni słońca, które powoli chowało się za horyzontem. Podniosłam do góry rękę zsuwając z nadgarstka gumkę i złapałam swoje kosmyki włosów upinają je w wysokiego kucyka. Od godziny musiałam wysłuchiwać przeklinającego na cały świat Justina, który nerwowo zaglądał pod maskę samochodu i próbował chyba coś naprawić. Byliśmy prawie na miejscu, ale wtedy szatyn postanowił zajechać na stację paliw, bo MUSIAŁ kupić sobie jakiś pobudzający napój. A gdy wrócił i próbował uruchomić samochód coś jakby szarpnęło, usłyszeliśmy dziwny dźwięk i... to na tyle. Nie znam się na tych rzeczach, więc nawet nie próbowałam oferować swojej pomocy. Jedyne czego chciałam to być już na miejscu i żeby Justin się uspokoił. Plusem tego wszystkiego było to, że nie byliśmy na całkowitym pustkowiu, więc mogliśmy liczyć na pomoc osób trzecich jednak Justin nie chciał nawet o tym słyszeć.
Odwróciłam głowę w bok słysząc głośną, hałaśliwą muzykę, która nie była w moim guście i niemal od razu zauważyłam jak czerwony, błyszczący samochód z opuszczonym dachem zajeżdża na stację paliw. Wewnątrz znajdowała się czwórka chłopaków w wieku szesnastu-osiemnastu lat. Jeden z nich był łysy, miał ciemniejszą karnację i prawdopodobnie zapomniał o założeniu koszulki, oczywiście celowo. Wyglądali jakby naprawdę dobrze się bawili, krzyczeli, śmiali się i miałam ogromną ochotę do nich dołączyć, bo zachowanie Justina zaczynało doprowadzać mnie do szału. Chłopak siedzący od strony pasażera wysiadł wyciągając ręce do góry, a następnie wygrzebał z kieszeni swoich spodni paczkę papierosów. Miał na głowie czapkę, którą przekręcił jeszcze zanim zaciągnął się dymem. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się szeroko, wzniosłam oczy do góry uświadamiając sobie, że przede mną znajdują się jeszcze więksi pajace niż ten, który stoi obok klnąc jak szewc. Skrzyżowałam ręce na ramionach, gdy nieznajomy zaczął coś mówić do swoich kumpli, którzy nagle zwrócili na mnie uwagę. Chłopak siedzący za kierownicą poruszył znacząco brwiami, inny wsunął dwa palce do buzi i gwizdnął, na co jego kumple zawtórowali. Zauważyłam jak ręka łysego uderza dłonią o klakson, a nieprzyjemny dźwięk rozniósł się po okolicy. Jeden raz. Drugi. Trzeci.
- Ej mała! Chodź tutaj!
Nerwowo zerknęłam w kierunku Justina, który od razu podniósł głowę. Spojrzał na samochód, zmrużył brwi. Spojrzał na mnie. Znowu na samochód i na tych chłopaków. Obserwowałam jak emocje przebiegają przez jego twarz, był jeszcze bardziej wściekły niż wcześniej. Zacisnął pięści i szybkim krokiem podszedł do mnie, spodziewałam się raczej, że podbiegnie do nich robiąc coś bardzo głupiego. Nie bałam się go, ale pomimo to gapiłam się na niego wielkimi oczami z bijącym sercem czekając na rozwój sytuacji. Uniósł mój podbródek brudnymi dłońmi przybliżając swoją twarz do mojej. Czułam uderzenia w klatce piersiowej i motylki w brzuchu. Przycisnął swoje usta do moich i nagle jakby fajerwerki wybuchły nam gdzieś nad głową, a dźwięki ze świata zewnętrznego gdzieś zniknęły. Jego wargi były gorące, jego nos niemal stykał się z moimi. Objęłam jego kark rękoma pogłębiając pocałunek. Dla mnie był to komunikat, że Justin chce tylko mnie. Dla tamtych chłopaków, że jestem jego i, że mogą spadać. Odepchnęłam go lekko uderzając o klatkę piersiową, uśmiechnęłam się zadziornie, gdy posłał mi pytające spojrzenie.
- Jesteś tylko moja Emily - powiedział.
- Jestem tylko twoja - powtórzyłam. Czułam jak moje usta jeszcze drżą i domagają się więcej, ale chciałam to zostawić na później. Justin wyglądał jakby odetchnął z ulgą, był taki zadowolony z siebie jakby miał zaraz pęknąć z dumy. Wciąż stojąc obok mnie, stykając się z moją klatką piersiową odwrócił głowę w kierunku czerwonego samochodu, o którym prawie zapomniałam. Podniósł dłoń pokazując im środkowy palec, co wywołało u mnie śmiech. Pocałował mnie w czoło i puścił oczko odwracając się. Obszedł swoje auto zaglądając ponownie pod maskę. Ponowie oparłam się o bok samochodu dotykając palcami swoich ust uświadamiając sobie, że to zdecydowanie było coś nowego. I podobało mi się to. Nigdy wcześniej nikt nie całował mnie w ten sposób, nawet sam Justin czyżby znalazł nowy sposób na wyładowywanie emocji? Ponownie spojrzałam w kierunku grupki chłopaków, jeden gdzieś zniknął ale to nie przeszkadzało im w dalszym pajacowaniu. Znowu usłyszałam gwizdy, a dwójka znajdująca się na tylnich siedzeniach wstała wykonując jakiś pseudo erotyczny taniec, który w jakiś sposób miał mnie do nich chyba przekonać, co gorsze ten łysy ponownie użył klaksonu. I wtedy usłyszałam huk, wzdrygnęłam się patrząc na Justina, który z ogromną siłą zamknął klapę. Poczerwieniał ze złości na twarzy, jego oczy ciskały błyskawicami we wszystkie strony. Nie zdążyłam jeszcze niczego powiedzieć, a on już szedł w ich kierunku gotowy ich pobić za zabawę. Wiedziałam, że się tylko popisują i spędzają miło czas, ale do Justina najwidoczniej to nie docierało.
- Justin! - pisnęłam przerażona. Nie słuchał mnie, a ja bałam się, że coś im zrobi i, że będziemy mieć problemy. Chciałam żeby się wyżył, żeby ta jego złość gdzieś uleciała ale mógł mnie znowu tak pocałować, a nie obijać ich twarze! Biegiem ruszyłam za nim.
- Justin - poprosiłam łapiąc go za przedramię. Próbowałam go pociągnąć do tyłu, ale był jak z kamienia. Użyłam całej swojej siły, a on nawet nie drgnął, ba szedł dalej do przodu ciągnąc mnie za sobą. Chciałam żeby mnie posłuchał, ale oczywiście ciągle był upartym dzieciakiem, któremu nie wolno wchodzić w drogę. Zatrzymał się dopiero przed nimi, mieli przerażone miny. Z bliska wyglądali jak biedne dzieci, które boją się, że ktoś im zaraz coś zrobi.
- Zatrąb na nią jeszcze jeden raz, jeszcze jeden kurwa raz to obiję ci mordę! - krzyknął.
- Justin proszę, uspokój się - powiedziałam łagodnym głosem. Wbiłam paznokcie w jego skórę i próbowałam odwrócić w swoją stronę. Dotarło do mnie, że chyba muszę zacząć chodzić na siłownię żeby mieć więcej siły, bo inaczej nigdy nic nie zdziałam. Zaszłam mu drogę próbując zmusić do kontaktu wzrokowego. Chciałam go tylko odciągnąć od tych chłopaków i ruszyć dalej. - Justin... proszę. Nie psuj mi tego wyjazdu! - fuknęłam ze złością. Dopiero to zwróciło jego uwagę, rozchylił usta przenosząc na mnie swoje karmelowe tęczówki. Kącik jego ust uniósł się lekko do góry, pokręcił głową, a potem złapał mnie za nadgarstek ciągnąc w stronę swojego samochodu. Nie zrobił mi przy tym żadnej krzywdy, ale widać było, że wciąż jest zły i, że nie podoba mu się to, że musi ustąpić. Praktycznie wepchnął mnie na miejsce pasażera, a następnie okrążył auto zajmując swoje miejsce. Oparł czoło o kierownicę i nakrył głowę rękoma.
- To tylko jacyś kretyni - wymamrotałam nie wiedząc jak się zachować. Nie chciałam żeby był zły albo wściekał się przez zwykłych ludzi.
- Tak, kretyni - powtórzył.
- Dokładnie, więc proszę cię weź oddech i uspokój się, bo przerażasz mnie w takich momentach.
Chłopak podniósł głowę, nie był już taki czerwony na twarzy jak wcześniej ale widać było, że coś ciągle go trapi. Wpatrywał się w przestrzeń przed sobą przez kilka minut, a następnie odwrócił się w moją stronę. Patrzył na mnie mierząc wzrokiem moją twarz, przygryzłam wargę nieco skrępowana. Westchnął ciężko i wtedy zauważyłam, że nie patrzy na mnie ze strachem, współczuciem, nawet nie miał przepraszającego wyrazu twarzy, po prostu był pełen niepokoju. Tylko dlaczego? Wyciągnął rękę przed siebie przesuwając palcami po moich spiętych włosach, a potem jego palec wskazujący obrysował linię mojej szczęki.
- Przepraszam - powiedział. - Wiesz, że... - urwał zamykając oczy. - Ja... - zająkał się. To było dziwne patrzeć jak bardzo się męczy. Coś go trapiło. - Bardzo mi na tobie zależy Emsy, wiesz o tym, prawda? - spytał w końcu i otworzył oczy. Czy on właśnie zaczyna mówić o swoich uczuciach? Ucieszyłam się jak dziecko, ale próbowałam to ukryć. Pokiwałam głową uśmiechając się.
- Wiem.
- Nie, Emily. Chodzi mi o to, że naprawdę mi na tobie zależy - powiedział patrząc mi prosto w oczy. Stado motyli znowu dało o sobie znać. - I właśnie przez to ciężko jest mi się opanować, gdy jacyś tępi kolesie gapią się na ciebie jak na kawał mięsa! - fuknął.
Był zazdrosny. Zazdrosny o mnie! Nie zdawał sobie sprawy jak mnie to ucieszyło, przynajmniej wiedziałam, że czasami czuje się tak jak ja.
- Nawet nie wiesz jak ciężko jest nie wydrapać oczu dziewczyną ze szkoły, które wyglądają jakby chciały się na ciebie rzucić - wyznałam cichym głosem odwracając wzrok. Odczułam ulgę wyznając mu to, ale jednocześnie ogarnęło mnie jakież zażenowanie. Nie chodziło mi o wszystkie dziewczyny na tym świecie, chodziło mi o jedną. O Molly. Głównie przez to, że Justin bardzo dobrze się z nią znał, mam na myśli sypiał i nadal z nią rozmawiał. Splotłam swoje palce skupiając się na pierścionkach.
- Hej księżniczko - usłyszałam rozbawienie w jego głosie, - czy ty jesteś... zazdrosna?
No nie! Mogliśmy przejść przez tą rozmowę bez używania tego słowa! Poczułam pieczenie na policzkach i od razu pożałowałam spięcia włosów, tak mogłabym się ukryć chociaż pod ciemnymi kosmykami.
- Co?! Nie jestem! - odpowiedziałam krzyżując ręce na ramionach. Justin uniósł do góry brew, a ja zaczęłam śmiać się sama z siebie kręcąc przy tym głową. Nie było sensu kłamać, ani udawać, że tak nie jest. Oboje znaliśmy prawdę. - Boże, to takie żenujące - wymamrotałam ukrywając twarz w dłoniach.
- Emily nie zasłaniaj się - powiedział poważnym tonem.
- Będę, bo mnie krępujesz i wyglądam jak okropny burak.
- Jak już to jak słodki burak!
- Wielkie dzięki - odpowiedziałam z sarkazmem nadal chichocząc. Justin złapał mnie za ręce oplatając palce na nadgarstkach. Nachylił się jeszcze bliżej mnie.
- Nie powinnaś być o mnie zazdrosna - uśmiechnął się niewinnie. - Jestem tylko twój, a ty jesteś tylko moja - uśmiechnął się całując czubek mojego nosa po czym przekręcił kluczyk w stacyjce. Samochód warknął, a silnik się włączył. Ciekawe tylko na jak długo?

*

Przepychając się pomiędzy spoconymi ciałami szukałam wzrokiem Justina, który gdzieś mi zniknął. A może to ja zniknęłam jemu? W każdym razie po dotarciu do małego pensjonatu, zajazdu jakkolwiek by tego nie nazwać postanowiliśmy pozwiedzać okolice szczególnie, że nasz pokój nie był górnych lotów. Wszystko było drewniane i ponure, jak w jakimś strasznym miejscu. Wydaje mi się, że Justin spędza zbyt dużo czasu w takich miejscach i dlatego wybrał ten pokój - muszę mu powiedzieć żeby ograniczył spędzanie dni i nocy w tym rozwalającym się budynku, który jest "bazą" jego kumpli. Wywróciłam oczami na samą myśl. W ogóle nie potrafiłam zrozumieć dlaczego Justin i mój brat próbują być twardzielami, a co lepsze udają, że rządzą naszym miastem. Mam nadzieję, że kiedyś z tego wyrosną. Szczególnie Logan, który kompletnie się w tym zatracił.
Szatyn jak zawsze miał świetny pomysł, wcale nie planowaliśmy pójść do klubu, więc w swoich obcisłych spodniach, koszulce i ramonesce wyglądałam jak zakonnica przy pół nagich dziewczynach ale Justinowi zależało na tym żebym nie myślała o jutrzejszym dniu. Dlatego weszliśmy do tego miejsca. Impreza była czymś czego potrzebowałam od kilku miesięcy, moment na rozerwanie się i zapomnienie o całej reszcie świata. Poczułam jak czyjeś ręce lądują na moich biodrach, westchnęłam ciężko strącając je ze złością. Odwróciłam się w kierunku tej osoby z chęcią jej zamordowania, gdy ze zdziwieniem odkryłam, że to tylko Justin. A raczej, aż Justin. Jego usta układały się w uśmiech cwaniaka, a oczy bardzo błyszczały.
- Gdzie mi zniknęłaś księżniczko? - spytał przybliżając usta do mojego ucha, żebym mogła go usłyszeć. Poczułam jego ciepły oddech, który wywołał gęsią skórkę na moim ciele. Uwielbiałam to. Coraz bardziej zatracałam się w tym w jaki sposób reagowałam na jego zwykłe gesty. Stuknęłam palcem o czubek jego nosa i zaśmiałam się widząc jego zaskoczoną minę.
- Oh, no wiesz - machnęłam obojętnie ręką wciąż się uśmiechając, - poznawałam kilku przystojnych chłopaków.
Przechyliłam lekko głowę na bok przygryzając usta i zerkając gdzieś ponad nim. Justin jedynie przymrużył oczy spoglądając na mnie z udawaną dezaprobatą.
- Byli przystojniejsi ode mnie?
- Oczywiście! - powiedziałam zwilżając językiem swoje usta. - Nie mów, że ZNOWU jesteś zazdrosny Bieber?
Uniósł do góry brwi i pokręcił głową. Pochylił się w moją stronę sprawiając, że nasze oczy były na jednakowej wysokości. Od razu zaschło mi w gardle, a serce biło w dziwnym rytmie. Cholera, jakimś cudem Justin był jeszcze przystojniejszy i bardziej pociągający niż zwykle. Skup się Emily i wyglądaj na pewną siebie - skarciłam się w myślach. Niestety kolana mi zmiękły zaraz po tym jak złapał moją dłoń splatając nasze palce.
- Nigdy O'Connell - uśmiechnął się. - Wiesz dlaczego? - spytał. Chciałam kokieteryjnie odpowiedzieć, ale żadne słowa nie chciały opuścić moich ust. Z ledwością skupiałam się na tym co mówił, więc jedynie gapiłam się na niego jak ostatnia kretynka. - Bo nie są mną, - kontynuował, - a ja jestem najlepszy plus, na nikogo nie reagujesz tak jak na mnie - dodał. Zatrzepotałam rzęsami rozchylając usta... co on powiedział? Nie uważałam, bo skupiłam się na jego oczach i ustach. Z jakiegoś powodu Justin zaczął się śmiać. Wywróciłam oczami nie wiedząc o co chodzi, byłam pewna, że to ja go w jakiś sposób rozbawiłam. Stanęłam na palcach łapiąc jego twarz w dłonie i pocałowałam go. Nie mogłam więcej czekać! Wyczułam jego zaskoczenie, a potem jego wargi delikatnie poruszyły się na moich. Przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie. Czułam jak temperatura wzrasta. Pocałunki Justina zaczęły schodzić na bok, najpierw kącik moich ust, potem policzek, szczęka... przygryzłam dolną wargę, gdy zassał lekko skórę na mojej szyi. Zszedł nieco niżej, a ja zaczęłam chichotać.
- Masz łaskotki na szyi - oświadczył ze zdziwieniem.
- Przepraszam - odpowiedziałam śmiejąc się, przyłożyłam rękę do tego miejsca.
- Jesteś taka urocza! - krzyknął zwracając uwagę innych osób. Przytulił mnie do siebie tak mocno, że ledwo mogłam oddychać. Jego twarz znajdowała się tuż obok mojej, przez co stałam na palcach. - Pomyśl tylko, gdzie jeszcze możesz mieć łaskotki, o których nie wiesz - wyszeptał.
- Justin! - odpowiedziałam robiąc ogromne oczy. Moje policzki zapiekły. Czyżby erotomania Biebera wróciła?
- No co?
- Przestań!
- Z czym mam przestać? Nie rozumiem o co ci chodzi - odpowiedział robiąc minę niewiniątka, - miałem na myśli no nie wiem... brzuch? Pytanie brzmi o czym ty pomyślałaś? Ooo, cholera! Już wiem! Emily jesteś strasznie zboczona!
- Zamknij się głupku - przerwałam mu. Próbował odwrócić kota ogonem, kiedy oboje wiedzieliśmy co chodziło mu tak naprawdę po głowie! - Jesteś okropny!
- Tak, tak - uniósł do góry ręce - wszystko moja wina! Niezłe z ciebie ziółko Emily - dodał zrezygnowany. Uderzyłam go w ramię na co zareagował śmiechem.
- Możesz skończyć się ze mnie nabijać?
- To co innego chcesz robić?
- Zatańczmy! - powiedziałam podekscytowana. Justin popchnął mnie w stronę osób, które poruszały się w rytm lecącej muzyki. Całkowicie się w tym zatraciłam zapominając o jutrzejszym dniu. Wszystko było takie odległe - tata, mama, Logan, Samantha. Liczyło się to, że byłam teraz najszczęśliwszą osobą na tej planecie. Miałam ochotę krzyczeć z radości ale to zwróciłoby uwagę wszystkich ludzi na około, więc wolałam się wstrzymać i cieszyć się chwilą.

*

Było bardzo późno, gdy postanowiliśmy wrócić do małego obskurnego motelu pomimo tego, że ani ja, ani Justin nie odczuwaliśmy zmęczenia i tak naprawdę byliśmy ciągle nakręceni. Wolnym krokiem przemierzaliśmy ulice miasta trzymając się za ręce, śmiejąc się i żartując. Było całkiem ciepło, na niebie nie było żadnych chmur. Wszystko było idealne. My byliśmy idealni! Nie mogłam się tym wszystkim nacieszyć, łomot serca w klatce piersiowej był ciągle taki sam, a obecność Justina ciągle mnie rozpraszała. Co chwilę przyciągał mnie do siebie, a potem lekko odpychał i śmiał się z moich min. Czułam to całą sobą, zakochałam się w nim. Tak naprawdę i wiedziałam, że go kocham. Że jestem w stanie zrobić dla niego dużo, bardzo dużo, więcej niż ktokolwiek mógłby pomyśleć. Był agresywnym, szalonym dzieciakiem, który rzadko się zamyka i, który zawsze wie wszystko lepiej ale był mój. Nie mogłabym z niego zrezygnować nawet gdyby spod ziemi wyrósłby właśnie przed nami Logan. Co jeśli to na niego czekałam przez całe swoje życie? Mam tylko nadzieję, że on też czekał na mnie i, że w końcu powie co naprawdę czuje. Chcę usłyszeć te dwa najpiękniejsze słowa z jego ust. Skręciliśmy w stronę czegoś w rodzaju parku, w którym wszystko wyglądało jak z jakiegoś filmu. Ławki były z ciemnego drewna, pomiędzy nimi stały małe latarnie oświetlające okolicę. Kilka metrów od tego cichego miejsca znajdowało się coś skierowanego bardziej pod adresem młodzieży. Pomiędzy rampami, huśtawkami dla dzieci, zjeżdżalnią, karuzelą i wieloma innymi stało kilka ścian pomalowanych w przeróżne wzory, obrazki, podpisy.
- Justin popatrz - wskazałam ręką na dziewczynę, która siedziała na chodniku bazgrząc coś po jednej z takich ścianek. Zaczęłam go ciągnąć w tamtym kierunku obserwując ciągle blondynkę z włosami upiętymi w koński ogon. Wyglądała dość kiepsko w za dużych ubraniach, z farbą na dłoniach i z poirytowanym wyrazem twarzy. Siedziała na ziemi poprawiając swój rysunek, który sprawił, że Justin spojrzał na mnie z przerażeniem. Wywróciłam oczami. Namalowany kot z ogromnymi zębiskami wcale nie był straszniejszy od miejsca, w którym Justin spotykał się ze swoimi znajomymi. Obok niej leżało pełno rzeczy, rękawiczki, jakaś szmatka, notatnik, markery w różnych kolorach. Zastanawiałam się dlaczego jest tu sama, w dodatku o takiej porze i dlaczego maluje w sztucznym oświetleniu zamiast w ciągu dnia.
- Hej - przywitałam się z nią odrywając wzrok od napisu, którego nie umiałam odczytać. Odwróciła głowę ze zmarszczonymi brwiami.
- Cześć - mruknęła uśmiechając się nieśmiało.
- Masz ogromny talent - powiedział Justin. Spojrzałam na niego jak na idiotę, przecież dopiero co wyglądał i rzucał spojrzenia tej biednej dziewczynie jakby była jakąś wariatką. Umawiam się z chłopakiem, który jest gorszy od kobiety w ciąży.
- Co? Oh, nie! Naprawdę nie! Ja tylko... to takie bazgroły - opowiedziała wymijająco drapiąc się po głowie. Była strasznie nieśmiała.
- Przestań. Trochę się na tym znam, to dość straszny kot ale jest dobrze wykonany, zgaduję, że tamta twarz - wskazał dłonią na ścianę obok, na której widniał wizerunek rudowłosej kobiety, - jest twó, prawda?
- No tak. Skąd wiesz?
- Twoje rysunki są strasznie charakterystyczne - odpowiedział.
Wow, patrzcie państwo mamy do czynienia z prawdziwym ekspertem! Blondynka uśmiechnęła się nerwowo, a cała jej twarz wyglądała już jak burak.
- Mogę? - spytałam przerywając ich rozmowę wskazując ręką na jeden z markerów. Dziewczyna skinęła głową. Podniosłam pisak z fioletową otoczką i ściągnęłam z niego skuwkę. Pociągnęłam nosem czując okropny zapach farby, oh, więc to nie są zwykłe markery. Wzruszyłam ramionami odchodząc kawałek dalej. Skoro ta ściana i tak służyła za brudnopis wszystkich miejscowych dzieciaków nie zaszkodzi żeby i mój podpis się tu pojawił. Taka mała pamiątka. Przyłożyłam marker do powierzchni ściany zostawiając na niej najprostszy napis na świecie Emily tu była z małym uśmieszkiem tuż obok i datą pod spodem. Poczułam jak Justin opiera brodę o mój bark i obejmuje w pasie rękoma. Usłyszałam jego chichot tuż przy uchu. Faktycznie, może było to trochę lamerskie ale co z tego. Zostawiłam ślad po jednym z naszych najlepszych dni. Chłopak wyciągnął rękę prosząc tym samym o marker, chwycił go w lewą dłoń i zaczął coś pisać. Gdy tylko odczytałam co napisał od razu trzepnęłam go w ramię. Pod moim uroczym napisem widniało teraz "z Justinem i uprawialiśmy pod tą ścianą gorący seks".
- Bardzo dojrzałe - powiedziałam.
- Ale popatrz tutaj! - wskazał na jakiś rysunek. Przechyliłam głowę najpierw w prawo, potem w lewo ale nadal nie miałam pojęcia co to do cholery jest.
- Patrzę i?
- Nie widzisz?
- Co mam zobaczyć?
- Pingwinka!
Zatrzepotałam rzęsami.
- To - wskazałam palcem na dziwny zarys, - jest pingwin? - Justin ochoczo pokiwał głową. - Uh, jest... naprawdę ciężko opisać go słowami. Nigdy nie widziałam takiego pingwina, po prostu zachwyca.
Z trudem powstrzymywałam śmiech. Szatyn złapał mnie za nadgarstek gwałtownie przyciągając do siebie. Zachłysnęłam się powietrzem patrząc na niego ze strachem. Wystraszył mnie swoim zachowaniem, chociaż powinnam się już do tego przyzwyczaić. Przycisnął mnie do ściany tuż obok naszych podpisów i rysunków. Uśmiechnął się niewinnie zaplatając ręce wokół mojej talii. Pocałował mój prawy, a później lewy policzek, czubek nosa i czoło. Zaśmiałam się patrząc na niego. Był taki szczęśliwy. Wyglądał zdrowo, radośnie, nie było śladu po tej złości z przed kilu godzin. Mogłabym spędzić wieczność tylko i wyłącznie wpatrując się w jego idealną twarz. Skierował swoje karmelowe oczy na moje usta, przez co automatycznie lekko je przygryzłam. Oh, chyba troszkę go prowokuję, prawda?
- Przestań - skarcił mnie.
- Z czym mam przestać? - spytałam trzepocząc rzęsami.
- Z tymi spojrzeniami, zagryzaniem ust i bawieniem się włosami - powiedział nachylając się do mnie tak blisko, że jego nos stykał się z moim. Z trudem przełknęłam ślinę nagromadzoną w ustach nie mogą oderwać od niego spojrzenia. - To strasznie rozprasza i przez ciebie chcę coś zrobić.
- Może chcę żebyś coś zrobił? - odpowiedziałam kokieteryjnie. To przychodziło naturalnie, niczego nie planowałam, większość słów, które opuszczały moje usta padały samoistnie. Czułam się sobą, prawdziwą Emily O'Connell, która w końcu nie musi nikogo udawać ani niczego ukrywać.
- Na przykład?
- Pocałuj mnie - poprosiłam. Justin zaśmiał się przesuwając palcem po mojej szczęce. Nie mogłam się opanować, uwielbiałam jego pocałunki i chciałam powtórki z popołudnia. Skinął głową całując linię mojej szczęki, liczyłam na to, że przejdzie wyżej w kierunku moich ust ale zamiast tego skierował się na szyję. Tym razem po przeciwnej stronie pamiętając, że mam łaskotki. Jego mokre, delikatne pocałunki sprawiły, że zmiękły mi nogi. Odchyliłam lekko głowę pozwalając, by włosy opadły do tyłu. Dłonie zaciskałam na jego barkach, z każdą sekundą temperatura rosła, nawet nie wiem kiedy zamknęłam oczy i kiedy marker wypadł z jego rąk, które znalazły się pod moją koszulką. Jego duże dłonie błądziły pod moją koszulką sunąc po plecach i po brzuchu w przeróżnych kierunkach. Zacisnęłam mocniej palce na jego barkach przez co zachichotał. Stopniowo szedł w górę, aż w końcu zakończył pocałunek buziakiem w usta.
- Chodźmy stąd - powiedział odsuwając się do tyłu. Nie mogłam wykrztusić z siebie słowa, więc jedynie uśmiechnęłam się figlarnie powoli podnosząc na niego spojrzenie wiedząc jak ta sztuczka dobrze działa na wszystkich chłopaków. Zresztą, dopiero co sam to potwierdził. Szatyn rozchylił usta kręcąc głową z niedowierzaniem, od razu wrócił na swoje miejsce ujmując moją buzię w dłonie. Całując mnie przejechał językiem po podniebieniu sprawiając, że zachichotałam. Pomimo to nie były niewinne pocałunki, to nie były już niewinne spojrzenia czy dotykanie. Odepchnęłam od siebie Justina pomimo tego, że widziałam, że jest nastawiony na coś więcej i ja chyba też... Odetchnęłam schylając się po marker i wolnym krokiem z przepraszającą miną podeszłam do blondynki, która miała trochę zniesmaczony wyraz twarzy. No tak. Praktycznie obściskiwaliśmy się przy niej, a przecież nikt tego nie lubi. Podziękowaliśmy jej szybkim krokiem zmierzając w stronę motelu. Ciągle byliśmy blisko siebie, przez całą drogę czułam ręce Justina to na talii, to na swojej szyi, to zatrzymywał się tylko po to, by powiedzieć mi jaka piękna jestem. Był jak wariat. Jak zakochany wariat. Ale czy aby na pewno był zakochany? Mocno zaciskając wolną dłoń w pięść próbowałam pozbyć się wrednego głosu z mojej głowy.

*

Wspinałam się po stopniach na górę czekając, aż Justin mnie dogoni i przyniesie klucz, który wcześniej musieliśmy zostawić w recepcji. Pisnęłam, gdy mocno szarpnął za moje ramię powodując tym samym utratę równowagi, poleciałam do tyłu wpadając prosto w ramiona Justina. Czy on kiedyś z tym skończy? Chciałam już coś powiedzieć ale moje usta zostały zamknięte przez jego. Pokręciłam głową z niedowierzaniem.
- Wariat - skomentowałam jedynie.
Szatyn zachichotał i wspólnie wbiegliśmy na piętro. Próbowałam mu uciec, ale to było niemożliwe. Justin ciągle trzymał mnie blisko siebie. Z ustami przy mojej szyi, którą ciągle owiewały jego gorące oddechy otworzył drzwi. Chciałam wejść normalnie jak człowiek do środka, ale wtedy Justin wsunął rękę pod moje kolana unosząc do góry. Przeniósł mnie przez próg pokoju, a następnie zamykając kopniakiem drzwi przycisnął do ściany tuż obok nich. Chyba zaczyna mi się to podobać. Zrobił krok w tył patrząc uważnie w moją stronę jakby szukając odpowiedzi na pytania, które miał w swojej głowie. Uśmiechnęłam się w najbardziej pociągający sposób na jaki było mnie tylko stać, a następnie nachyliłam się zaciskając palce na kołnierzyku jego koszulki i mocno pociągnęłam w swoją stronę. Nie przeszkadzało mi to, że przez to spowodowałam samej sobie trochę bólu, bo ponownie wpadłam na ścianę przez zdezorientowanego Justina, który w ogóle się tego nie spodziewał. Delikatnie muskałam jego usta swoimi, aż do momentu, w którym szatyn jęknął niezadowolony. Zachichotałam pod nosem. Chyba jestem mistrzynią droczenia. Rozchyliłam wargi pogłębiając pocałunek. Justin był nachalniejszy, pewniejszy siebie i samymi pocałunkami sprawił, że z ledwością oddychałam. Moje nogi jak z waty z coraz większym trudem utrzymywały ciężar mojego ciała. Zaciskał dłonie na moich biodrach jakby niepewny tego na co może sobie pozwolić, ale gdy tylko wplotłam palce w jego włosy przypadkiem za nie pociągając od razu poczułam jak szybko z bioder przeniósł się na talię podciągając materiał koszulki. Jego dłonie były wysoko, wiedziałam, że pod opuszkami palców wyczuwa materiał mojego koronkowego biustonoszu i znowu zrobił się niepewny. Dyskretnie cofnął się do tyłu. Czułam się jakby w pokoju nie było niczego, żadnych mebli, okien, ścian, podłogi. Byliśmy tylko my dwoje, nasze serca, rozgrzane ciała i coś dziwnego w powietrzu. Nie potrafiłam już trzeźwo myśleć. Zależało mi tylko na nim. Justin był dla mnie całym światem, czułam coś w klatce piersiowej, w nogach, w podbrzuszu. Jakby wszystkie komórki mojego ciała chciały coś powiedzieć. Zagryzłam drżące wargi obserwując jak klatka piersiowa chłopaka unosi się i opada uświadamiając sobie, że mój oddech jest równie nierówny co jego. Co teraz? Podniosłam spojrzenie na niego, górował nade mną wzrostem, więc zadarłam nieco wyżej głowę.
Justin przesunął wierzchem dłoni po moim policzku ledwo go dotykając.
- Kocham cię Emily - powiedział. I tak po prostu sprawił, że miałam ochotę rozpłakać się z radości. Gdzieś nad moją głową wybuchły fajerwerki, a ich iskierki obsypały naszą dwójkę. Moje dłonie zaczęły się trząść, rozchyliłam usta w kompletnym szoku ale pomimo to moje kąciki wciąż unosiły się do góry. Chciałam krzyczeć, wrzeszczeć, skakać. Moje serce zalała fala gorąca. Patrzyłam na niego w osłupieniu. Zauważyłam, że jego ciało odrobinę się spięło. Powiedz coś kretynko - usłyszałam w zakamarkach mojego umysłu. Bałam się tych słów. Ale życie jest jak film, może trochę jak książka i nie powinno się przyśpieszać, omijać fragmentów, bo czasami nawet te najnudniejsze później okazują się najważniejszymi. Justin stał przede mną, a jego twarz wyglądała z każdym momentem na coraz smutniejszą i niepewną.
- Kocham cię - powtórzyłam. Wiedziałam, że moje oczy muszą teraz błyszczeć bardziej niż zwykle. Byłam szczęśliwa. Wszystko było piękne! Cały świat był teraz nasz. Justin znowu przyciągnął mnie do siebie, całował mnie inaczej ale mało mnie to teraz obchodziło. Kochał mnie. A ja kochałam jego. Byliśmy w największym bagnie i teraz wiedziałam, że wszystko będzie dobrze, że Logan z czasem to zaakceptuje i wszystko będzie w porządku.
Wolnym krokiem zmierzaliśmy w jakąś stronę. Przygryzł delikatnie płatek mojego ucha, zaraz po tym jak opadłam na miękki materac. Obsypał pocałunkami całą moją szyję, a gdy tylko odchyliłam głowę do tyłu poczułam jak uśmiecha się pod nosem. Nawet nie wiem kiedy z moich ust wydobyło się jęknięcie ale gdy tylko to się stało Justin zassał moją skórę, a później lekko ją przygryzł zostawiając malinkę. Zabiję go. Podniósł się zadowolony ze swojego dzieła i skrzyżował ręce łapiąc za materiał swojej koszulki, którą zręcznie przeciągnął przez głowę. Zaciągnęłam się powietrzem przez nos próbując dotlenić mózg. Przysięgam, Justin naprawdę musiał słyszeć moje dudniące serce. Utkwiłam wzrok na jego umięśnionym ciele i przesunęłam opuszkami palców po jego torsie. Mruknął cicho podczas gdy jego mięśnie napięły się pod moim dotykiem. Chłopak z łatwością pozbył się mojej koszulki i nim zdążyłam zakryć swoje ciało rękami przywarł swoimi ustami do moich uniemożliwiając mi to. Czułam rumieńce na swoim policzkach, byłam trochę zawstydzona ale gdy tylko jego pocałunki zaczęły schodzić niżej całkiem o tym zapomniałam. To dobry chłopak. To odpowiednia osoba. Rozumiejąc, że tego właśnie chcę przesunęłam dłoń po jego torsie kierując się w dół, gotowa na wszystko teraz i na ewentualne konsekwencje później.

* * *


Wystarczy zwykłe czytam :)


  • Jesteeeeeem! Wiem, wiem, czekaliście na tą scenę, a ja ją tak bezczelnie ucięłam, hehe. Ale spokojnie dostaniecie ją - tyle, że z perspektywy Justina, która pojawi się tutaj za jakiś zas, jeszcze się zobaczy kiedy dokładnie
  • Powinnam się wytłumaczyć, prawda? Ale z drugiej strony wcale nie czuję się zobowiązana przed Wami wszystkimi, jedynie przed osobami, które są tutaj regularnie i, które zawsze albo prawie zawsze potrafiły poświęcić te 2 minuty na napisanie komentarza czy tweetnięcie #Jemsy. Te osoby przepraszam - o ile w ogóle tu zostały. Resztę też ale już nie tak bardzo. Pisanie nie jest dla mnie obowiązkiem, traktuję to jako zabawę i piszę głównie dla siebie bez względu na to czy się to komuś podoba czy nie. Nigdy nie miałam w planach robienia takiej przerwy, ale ja muszę czuć, że to co piszę jest dobre. Nie umiem tego wytłumaczyć, ale osoby, które piszą powinny wiedzieć jak to wygląda - trzeba czuć tą historię. Zazwyczaj jak piszę w ogóle nie czuję się jakbym była w domu. Czuję się tak jakbym była razem z Emily i Justinem i jeśli tego nie odczuwam - zostawiam pisanie na kilka dni. Z jakiegoś powodu nie potrafiłam się w nich wczuć w ostatnich miesiącach, ale już jestem i jak już kilka razy mówiłam - dokończę to opowiadanie. Do tego doszło jeszcze kilka problemów, ale nie chcę o nich pisać. Pamiętajcie, że Was kocham, przepraszam i że nie będzie już takiej przerwy.
  • Yup, rozdział miał być za tydzień ale pomyślałam, że dodam go wcześniej :) Jest trochę krótki, tak jak następny ale jakoś to przeżyjecie, szczególnie, że po tych "krótszych" dostaniecie nieco dłuższe ;)
  • Pytania tutaj. Buziaki i jeszcze raz przepraaaaszam! Zapraszam Was też na PURE.

61 komentarzy:

  1. czytam i jest świetny ten rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  2. omg cudooo! *.*
    czyżby w następnym gorący seks? :D

    OdpowiedzUsuń
  3. O boże, tak się cieszę, że wróciłaś. Jesteś świetna, a ta przerwa odeszła w zapomnienie od razu po przeczytaniu takiego wspaniałego rozdziału jaki napisałaś. Kocham to opowiadanie, a Justin z Emily są tacy słodcy, że askjahsjoidjofihos. Aż brak mi słów. ;)
    Zapraszam również do mnie: tlumaczenie-ewb.blogspot.com/

    "Jesteśmy jak przyjaciele od seksu. Ale bez części przyjaciele."

    OdpowiedzUsuń
  4. wreszcie! taki asdgfsas rozdział po prostu brak słów
    dziękuje że napisałaś go <3
    czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  5. kochamkochamkocham kocham twoje opowiadanie, i Ciebie. Jezu miałam łzy w oczach jak zobaczyłam że napisałaś o nowym rozdziale ♥ /@luvukidrauhlyo

    OdpowiedzUsuń
  6. dsjniasjjabajks nareszcie sie doczekałam
    jezu ♥ jak zwykle wszystko takie idealne
    ugh jak ja to koooocham ♡
    @asvpcyrxs

    OdpowiedzUsuń
  7. Nic dodać nic ująć masz poprostu talent :) @EmiliaWojta

    OdpowiedzUsuń
  8. czekałam na to o Boże tak bardzo tęskniłam z Justinem i Emily *.*

    OdpowiedzUsuń
  9. Miałam wrażenie że rozdział jest strasznie długi, a ty piszesz, że krótki. Nie, nie, nie. Jego długość jest naprawdę świetna. A cały ten rozdział asdffgh. Ich związek jest najlepszy na świecie. I jak powiedzieli sobie że się kochają. Jeju. Kocham to opowiadanie, warto było czekać na ten rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  10. omg kocham ich *-*

    OdpowiedzUsuń
  11. OMB OMB <3 kocham to i rozumiem cie tez kiedys probowalam pisac opowiadanie i podziwiaam osoby ktorym to wychodzi
    i blllllaaaagggaaammmm dodaj jak najszybciej rozdzial <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Rozdział świetny! Szkoda tylko, że koniec w takim momencie wrrr :P
    Normalnie wiesz jak nas przetrzymać :P

    Cieszę się, że wróciłaś! Straaasznie długo Cię nie było!
    Tęskniłam! <3

    @ameneris

    OdpowiedzUsuń
  13. codziennie od września tu wchodziłam i miałam nadzieje że w końcu napiszesz rozdział proszę pisz częściej

    OdpowiedzUsuń
  14. nie da się wczuć w opowiadanie jeżeli robi się taki odstęp, bo przez tyle czasu można zapomnieć główny wątek historii, ogólnie rozdział ciekawy i cieszę się, że wróciłaś, mam nadzieję, że więcej nie zrobisz takiej przerwy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja się wczułam :) Wszystko zależy od tego czy czytałaś to opowiadanie dla zabicia czasu czy się wciągnęłaś i zawsze możesz się cofnąć. ja się nie cofałam ale kocham tą historię więc nie miałam problemu z wczuciem ;pp Propsy dla Cb, bo bałam się że będzie słabo ale jest jak zawsze dobrze!

      Usuń
  15. Jej! Jak się cieszę że już jesteś!
    Ależ to ucielas! Jak mogłaś?!
    Cuuuudo <3

    OdpowiedzUsuń
  16. Jejku, jest rozdział! Aaaaaaaa <3 jaki cudowny ;) oni są tak słodcy <3 Strasznie się cieszę, że wróciłaś do nas, jesteś kochana :) buziaki, do następnego xx

    OdpowiedzUsuń
  17. #Jemsy <3 jeju nie kończ tego związku, błagam Cię. ♥

    OdpowiedzUsuń
  18. Najlepsze opowiadanie jakie kiedykolwiek czytałam ! Niesamowicie piszesz. Rozdział jest świeeetny <3

    OdpowiedzUsuń
  19. Jejku jak zobaczyłam, że jest nn to myślałam, że zaraz zacznę skakać z radości ;D Kocham to opowiadanie i nareszcie doczekała się rozdziału, który jest (zresztą jak zawsze) genialny! Z wielką niecierpliwością czekam na nowy ;) Mam nadzieje, że pojawi się szybciej niż poprzedni ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  20. Hej :) Bardzo się cieszę, ze rozdzial już się pojawił, w zupełności opłacało się na niego czekac. Uh, było bardzo fajnie, szczególnie, że jestem fanką rozdziałów oświęconych tylko głównym bohaterom. Czasem mam tylko wrażenie, że mogłabyś oddac więcej emocji w scenach zbliżenia i było mi dość dziwnie kiedy padły słowa 'kocham', nie lubie gdy są wypowiadane przed seksem, zawsze mam wrażenie, że to taki myk 'czary mary'; ja ci powiem że cie kocham a ty się ze mną prześpisz. Spokojnie, wiem, że tutaj tak nie jest, ale to moje nawyki skojarzeniowe ;). Czekam spokojnie na kolejny rozdział, gdy zapewniłaś że na pewno się pojawi, życzę właśnie takiego 'wczuwania się' w historię, o którym pisałaś, buziaki! :) :) Aga.

    OdpowiedzUsuń
  21. świetny:)
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń
  22. Jestem cały czas tutaj i czekałam.Doskonale Cię rozumiem jak to jest jak nie ma się weny.. jak poprostu się tego nie czuję. Ale widze że wróciłaś , bardzo się cieszę i dziękuję. zapraszam do siebie :http://loanonimjb.blogspot.com/
    i tu : http://meganbensontoday.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  23. Ubustwiam tego bloga <3<3<3<3<3<3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  24. Zajebisty rozdział i ogólnie cały blog.!!!<3

    OdpowiedzUsuń
  25. Aghfahscajaca Jeju *.* wiedzialam, wiedziałam, ja po prostu wiedziałam, że przerwiesz w takim momencie. Jeju kocham kocham kochaaaam <3

    OdpowiedzUsuń
  26. Cieszę się że wrocilas, ale musiałaś na takim momencie noooooooo

    OdpowiedzUsuń
  27. Tak ! W koncu ! Omg nie moge uwierzyc ze w koncu jest :D uwielbiam to ! Po prostu kocham to opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
  28. Wreszcie nowy rozdział <3 I taki słodki<33

    http://he-is-back-tlumaczenie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  29. CUDNE OMG SGFDJSJHDSDGFD

    OdpowiedzUsuń
  30. To jest cudowne. <3 Kocham to :D
    @_ily_craze

    OdpowiedzUsuń
  31. kocham twoje blogi ! Jesteś najlepsza, pamiętaj o tym <3

    OdpowiedzUsuń
  32. Koooooooooooocham tooooo <3

    OdpowiedzUsuń
  33. Świetny <3
    Nie wiem czemu, ale mam przeczucie, że stanie się coś złego :/

    OdpowiedzUsuń
  34. Zajebisty i jeszcze raz zajebisty poprostu hxvhvddchvghjvfaxhffsadhbbnk =brak słów <3
    Kiedy następny rozdział??

    OdpowiedzUsuń
  35. Mogę wiedzieć kiedy będzie next.Wiem, że masz lekcje, szkołę itp. Ale spróbuj dodać następny.! Plisssssssss. ;3

    OdpowiedzUsuń
  36. OhMyWillHerondale2 marca 2014 21:42

    Genialne *-*

    OdpowiedzUsuń
  37. Zajebisty rozdzial xD kiedy nn ?

    OdpowiedzUsuń
  38. Omg. Wreszcie to sobie powiedzieli hajajsjjwhdnjjhw

    OdpowiedzUsuń
  39. Od dodania rozdziału codziennie sprawdzam czy nie dodałaś nowego. Musiałaś na takim momencie ?!

    OdpowiedzUsuń
  40. Cudowny *o*
    Natknęłam się na twojego bloga przypadkiem , i powiem ci że piszesz fantastycznie :3
    I żałuję że dopiero teraz odkryłam tak wspaniałe opowiadanie <3
    Do następnego : *

    OdpowiedzUsuń
  41. Jeju! Kiedyś zgubiłam link do tego opowiadania ale nareszcie go odzyskałam (dosłownie przez przypadek) i jestem z powrotem! Kocham o opowiadanie jak i ciebie <3 Już zapisałam się do informowanych bo serio warto <3
    duuuużo weny ci życzę i żebyś już nie robiła takich ogromnych przerw xd
    wspaniały rozdział kochana!wspaniały! <3

    OdpowiedzUsuń
  42. Kiedy następny rozdział.?!v:-/

    OdpowiedzUsuń
  43. Czekam od 16 lutego + taki moment SERIO ? XDDD nie znecaj się już daj następny

    OdpowiedzUsuń
  44. Czy to już koniec tego bloga? Czy jeszcze będzie jakiś rozdział? :**

    OdpowiedzUsuń
  45. Cudowny jest <3 xx

    OdpowiedzUsuń
  46. Kiedy będzie kolejny rozdział ? ;(

    OdpowiedzUsuń
  47. #JEMSY awwwwwwwww feahvbhurgtvhrtj kocham ♥

    OdpowiedzUsuń